Trwają poszukiwania 20-letniego studenta Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. Ubrania młodego mężczyzny – mieszkańca województwa śląskiego – znaleziono w sobotę (23.07) na brzegu rzeki Wieprz w pobliżu jednostki wojskowej.
CZYTAJ: 20-latek zaginął nad rzeką. Od soboty trwają poszukiwania
– Od razu rozpoczęliśmy akcję poszukiwawczą – mówi aspirant sztabowy Agnieszka Marchlak z Komendy Powiatowej Policji w Rykach. – W czynnościach uczestniczyła policja, straż pożarna, wojsko, Użyty został helikopter policyjny, drony. Rzekę penetrowali łodziami strażacy, płetwonurkowie z sonarem, użyty był pies tropiący. Na chwilę obecną te czynności nie przyniosły rezultatów. Nie odnaleziono jeszcze tego człowieka.
– Dzisiaj jest kolejny dzień poszukiwań. Okoliczne lasy penetrowane są przez policję, straż pożarną oraz wojsko. Straż pożarna penetruje również rzekę Wieprz – dodaje Agnieszka Marchlak.
– Skupiliśmy się głównie na przeszukiwaniu rzeki Wieprz na wyznaczonym odcinku – mówi młodszy brygadier Paweł Banaszek, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Rykach. – Rzeka jest przeszukiwana z łodzi ratowniczych przez strażaków PSP oraz OSP. Jednocześnie prowadzone są działania poszukiwawcze z lądu, wzdłuż rzeki. W dniu wczorajszym w działaniach brała także udział specjalistyczna grupa wodno-nurkowa z Komendy Miejskiej PSP w Lublinie. Ratownicy wykorzystywali w działaniach sonar, czyli specjalistyczne urządzenie, które pozwala na poszukiwanie przedmiotów i osób na dnie rzeki.
– Jeśli ktoś śledzi Internet i media społecznościowe, to okazuje się, że tych zdarzeń losowych jest wokół nas coraz więcej – mówi kierownik drużyny nr 13 Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Puławach Sławomir Ogórek. – Zaznaczę, że często dopłynięcie do jakiegoś zdarzenia rzeką Wisłą lub Wieprzem jest bardzo utrudnione, więc często jednostki podejmują decyzję o dojechaniu do najbliższego miejsca i rzuceniu łodzi, żeby ten czas skrócić. Biorąc pod uwagę statystykę, jaką prowadzimy w okresie przy normalnym stanie rzeki Wisły, wypłynięcie z Puław do Kazimierza zajmuje jednostkom średnio 30 minut. W dniu wczorajszym, kiedy zdarzenie zostało zgłoszone, pokonanie tego odcinka drogi zajęłoby nam godzinę i 50 minut do dwóch godzin, więc łatwiej jest czasem dojechać ze sprzętem, zrzucić łódź i podjąć działania, niż dwie godziny płynąć Wisłą, gdzie tej wody naprawdę brakuje.
– Wieprz jest jeszcze o tyle trudną rzeką, że jest bardzo tzw. zawiłą, zakrętną. Jest to bardzo niebezpieczna woda ze względu na to, że wystaje dużo części konarów, gałęzi, których nie widać zza trzcinami. Nie wiemy co się za chwilę za zakrętem zdarzy – dodaje Sławomir Ogórek.
CZYTAJ: Nad Wieprzem w Dęblinie zaginął mężczyzna. Trwają poszukiwania [ZDJĘCIA]
– Biorąc pod uwagę nieprzewidywalność tej rzeki, warto korzystać tylko z wyznaczonych kąpielisk – mówią mieszkańcy Dęblina. – 15, 20 lat temu masa ludzi była z dziećmi, przychodzili na wodę, nad Wieprz. Tam były plaże, teraz to wszystko pozarastało. Żeby móc wejść do wody, powinien być i ratownik i miejsce, które jest do tego przeznaczone. Bo w rzece to nigdy nie wiadomo, czy tam są jakieś wiry, dołki.
– Część ukształtowania rzeki polega na tym, że ona nasypuje materiał skalny w miejscach dla nas – wydaje się – bezpiecznych. Mamy płytką wodę, natomiast na koniec takiej mielizny, jak to się fachowo nazywa, jest duży dół, czasami 3-4-metrowy, z zimną wodą, dochodzi do zachłyśnięcia, szoku, zachłyśnięcia się poszkodowanego i nietrudno o zdarzenie, które może być dla kogoś niebezpieczne – podkreśla Sławomir Ogórek.
Tego lata w województwie lubelskim utonęło już 11 osób – tyle samo ile w całym ubiegłym sezonie letnim.
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. Łukasz Grabczak