Lublin szykuje się na większą liczbę uczniów z Ukrainy. Jak podają władze, w nowym roku szkolnym ich liczba może wzrosnąć nawet dwukrotnie.
O szczegółach mówi zastępca prezydenta Lublina ds. oświaty i wychowania, Mariusz Banach. – Nie chciałbym, żeby powstało takie wrażenie, bo wydaje mi się, że ono gdzieś tam funkcjonuje – takie przekonanie, że my wróżymy z fusów. Nie wróżymy z fusów, bo rozmawiamy cały czas ze szkołami i zdajemy sobie sprawę z tego, że tych uczniów będzie więcej, a nie mniej. Myśmy kończyli rok szkolny z liczbą ponad 2000, wliczając w to nasze szkoły niepubliczne. Zakładamy, i na to staramy się przygotować, że od 1 września będziemy mieli 4000 w naszych szkołach i przedszkolach.
CZYTAJ: Lublin: liczba uczniów z Ukrainy może wzrosnąć nawet dwukrotnie
– Szykujemy się na zwiększoną ilość dzieci, które będą rekrutować we wrześniu do naszych klas – mówi wicedyrektorka Zespołu Szkół nr 12 w Lublinie Aneta Dams. – Na chwilę obecną, od czasu wybuchu wojny, w naszej placówce ilość ukraińskich uczniów zwiększyła się o ok. 70. Dodam, że nasza szkoła jest szkołą bardzo dużą i liczy ponad 1300 uczniów, także jeżeli w trakcie okresu luty-maj przybyło nam ponad 70 uczniów, szacujemy, że drugie tyle przyjmiemy.
– Jeżeli chodzi o naszych sąsiadów, obserwuję teraz trzecią falę zapisów do szkoły – mówi Marek Krukowski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 51 im. Jana Pawła II w Lublinie. – Tym razem są to dzieciaki, które są dość długi czas już u nas, bo przyjechały po wybuchu wojny, ale kontynuowały naukę online w systemie ukraińskim. Sytuacja się nie zmienia i rodzice podjęli decyzję, że zostają w naszym kraju i chcą rozpocząć naukę w systemie polskim.
– Nasza szkoła jest szkołą nowoczesną, dużą. Biorąc pod uwagę fakt, że zyskujemy kilka nowych pomieszczeń z racji budowy nowego gmachu przedszkola, miejsce dla dzieci ukraińskich zawsze się znajdzie – mówi Aneta Dams. – Chcemy zaadaptować dwa pomieszczenia, w tym jedną salę oraz dużą część korytarza na miejsce integracji dzieci polskich i ukraińskich.
– W ubiegłym roku szkolnym mieliśmy dwa oddziały przygotowawcze po 25, które nie umiały języka polskiego – mówi Marzena Modrzewska- Michalczyk, dyrektorka Zespołu Szkół Ekonomicznych w Lublinie. – Wobec tego oni korzystali z tych oddziałów przygotowawczych. W tej chwili mamy już zapewniony na kolejny rok szkolny jeden oddział przygotowawczy – to jest już 25 uczniów, i drugi, w którym jest w tej chwili zapisanych ok. 15 osób. Ale dysponujemy jeszcze 10 wolnymi miejscami do oddziału przygotowawczego.
– Biorąc pod uwagę zwiększoną liczbę dzieci, nauczyciele będą musieli wykazać się większymi umiejętnościami, zarówno w pracy dydaktycznej, jak i opiekuńczej i wychowawczej – podkreśla Aneta Dams. – Niemniej mamy nadzieję, iż zwiększona liczba godzin, co być może przełoży się również na zwiększoną liczbę etatów, będzie pomocna ku temu, aby ten proces dydaktyczny nie był w żaden sposób zaburzony.
– Myślę, że jeżeli chodzi o szkoły średnie, to jest to być może do wytrzymania w takim sensie, że będzie odpowiednia liczba miejsc w klasach i oddziałach przygotowawczych, natomiast jeżeli chodzi o szkoły podstawowe, to myślę, że będzie tu większa liczba tych małych dzieci, które przyjechały i nie były jeszcze w wieku szkolnym, ale już dorastają i one będą wchodziły głównie do systemu polskiego – mówi Marzena Modrzewska- Michalczyk. – Bo one będą już wiązały swoje życie prawdopodobnie z ukończeniem szkoły polskiej, a potem dopiero zapadną kolejne decyzje. Myślę więc, że tutaj może być tak, że gorsza sytuacja będzie w przedszkolach, żłobkach i szkołach podstawowych.
W czerwcu do lubelskich i przedszkoli uczęszczało około 2 tysięcy dzieci. Jak szacują władze miasta we wrześniu liczba tych osób może wzrosnąć do 4 tysięcy.
InYa/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com