– Na okupowanym przez Rosję Półwyspie Krymskim, a także w zajętych przez wroga Chersoniu i Melitopolu na południu Ukrainy działa ruch oporu pod nazwą „Żółta wstążka”. Podziemna organizacja zajmuje się m.in. rozpowszechnianiem proukraińskich ulotek i plakatów – oznajmiło w poniedziałek przedstawicielstwo prezydenta Ukrainy na Krymie.
– Na półwyspie aktywiści rozklejają ulotki ze zdjęciem masowego antyrosyjskiego protestu na Krymie, który miał miejsce w lutym 2014 roku (podczas aneksji tego terytorium przez Kreml) i podpisami przypominającymi, że Krym to część Ukrainy. W Sewastopolu rozpowszechniane są natomiast ulotki-ostrzeżenia dla okupantów, głoszące, że miasto jest przeciwko wojnie – czytamy w komunikacie przedstawicielstwa głowy państwa, opublikowanym na Facebooku.
CZYTAJ: Ukraina: liczba zabitych w rosyjskim ataku na Czasiw Jar wzrosła do 26
– Miejscowi partyzanci wiedzą, gdzie mieszka każdy okupant. Rosyjskich żołnierzy i ich lokalnych współpracowników ostrzega się, że czeka na nich odpowiedzialność za zbrodnie wojenne w Buczy, Mariupolu, Irpieniu i innych miejscach na Ukrainie – dodano w oświadczeniu.
CZYTAJ: Doradca Zełenskiego: w ukraińskim ataku zginęło 12 wyższych rangą oficerów z Rosji
Jak przekazało przedstawicielstwo Kijowa na Krymie, „zorganizowany oddolnie ruch partyzancki” na okupowanym półwyspie „przekazuje prawdę o wojnie (Rosji z Ukrainą), a także zbiera informacje o przemieszczaniu się rosyjskich oddziałów i sprzętu wojskowego”.
CZYTAJ: Ukraina: w obwodzie chersońskim zniszczono cztery rosyjskie magazyny amunicji
W komunikacie powiadomiono również o kolejnych prześladowaniach Tatarów z Krymu na terytorium Rosji. Sąd w Rostowie nad Donem skazał na 13 lat pozbawienia wolności aktywistów Ernesta Ibrahimowa i Ołeha Fedorowa, natomiast Ismet Ibrahimow otrzymał wyrok 19 lat więzienia w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.
6 lipca przedstawicielka prezydenta Ukrainy na Krymie Tamiła Taszewa oznajmiła, że na półwyspie od czterech miesięcy trwa ukryta mobilizacja na wojnę z Ukrainą. Według niej odnotowano tam też 108 pochówków żołnierzy wroga, spośród których 56 prawdopodobnie miało ukraińskie obywatelstwo.
Słowiańsk i Kramatorsk głównymi celami Rosjan w najbliższych tygodniach
– Miasta Słowiańsk i Kramatorsk w obwodzie donieckim w Donbasie na wschodzie Ukrainy będą głównymi celami sił rosyjskich w najbliższych tygodniach – uważa doradca szefa ukraińskiego MSW Wadym Denysenko. Jak dodał, tam będą toczyć się najostrzejsze walki.
– Teraz główne wojskowe działania są na terytorium obwodu donieckiego. Rosjanie będą próbować iść na Słowiańsk i Kramatorsk. Wydaje się, że właśnie w tych miejscach będą najbardziej zaciekłe walki w najbliższych tygodniach – powiedział w poniedziałek w telewizji Espreso.
Przed wojną Słowiańsk liczył ponad 100 tys. mieszkańców, a Kramatorsk – ok. 150 tys.
Denysenko zaapelował do mieszkańców okupowanych terytoriów na południu Ukrainy o ewakuację. Ma to ułatwić pracę ukraińskim wojskowym podczas wyzwalania tych ziem.
Kreml może przyłączyć obwody na wschodzie Ukrainy
– Rosja może spróbować przyłączyć obwody ługański i doniecki Ukrainy do swojego terytorium, a następnie wykorzysta to, by w przypadku ukraińskiej kontrofensywy ogłosić w kraju powszechną mobilizację – powiedział w poniedziałek szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj.
– Ich plan jest następujący: zajmują obwody ługański i doniecki (na wschodzie Ukrainy), od razu przeprowadzają referendum, podejmują decyzję o wejściu tych terytoriów w skład Federacji Rosyjskiej, a następnie, kiedy Ukraina będzie już prowadzić kontrofensywę i wyzwalać okupowane terytoria, Putin po prostu ogłosi, że Ukraina rozpoczęła wojnę przeciwko Rosji i dlatego należy ogłosić pełną mobilizację – powiedział urzędnik w wywiadzie dla portalu Liwyj Bereh.
Dodał, że Ukraina może rozpocząć kontrofensywę jedynie wtedy, gdy będzie miała wystarczającą ilość broni, a w 2014 roku nie zdecydowała się na odbicie utraconych terytoriów, gdyż jej armia była za słaba.
– Kontrofensywa ma być trzecim etapem wojny. Tego właśnie dotyczy rozkaz prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego dotyczący odzyskania terytoriów na południu Ukrainy – powiedział Hajdaj.
O rozkazie prezydenta Zełenskiego mówił też ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow w wywiadzie dla poniedziałkowego wydania dziennika „The Times”. – Ukraina gromadzi liczące milion żołnierzy siły, wyposażone w zachodnią broń, aby odzyskać okupowane przez Rosję tereny na południu kraju. Prezydent wydał rozkaz najwyższemu dowódcy wojska, aby opracował właściwe plany – powiedział Reznikow.
Doradca mera Mariupola: jesienią rosyjskie władze planują w mieście powszechną mobilizację
– Z Mariupola należy uciekać, póki czas, ponieważ jesienią okupacyjne władze miasta planują rozpocząć tam powszechną mobilizację na wojnę z Ukrainą. Na front pójdą wszyscy bez wyjątku – ostrzegł w poniedziałek na Telegramie lojalny wobec Kijowa doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.
– To nie będzie ukraińska mobilizacja, gdzie wymagane są doświadczenie i specjalizacja wojskowa. Tutaj potrzeba mięsa armatniego – napisał samorządowiec.
Andriuszczenko przywołał także szereg innych argumentów, które przemawiają za jak najszybszym opuszczeniem miasta przez cywilów. W jego ocenie remont miejskiej infrastruktury nie będzie możliwy przed początkiem zimy, dlatego w wielu dzielnicach utrzymają się do tego czasu problemy z ogrzewaniem, dostawami wody, gazu i elektryczności. Nic nie wskazuje też na poprawę sytuacji w obszarze służby zdrowia. – W Mariupolu nie ma praktycznie ani jednego pediatry, mammologa, specjalisty ds. chorób zakaźnych, onkologa, nefrologa. Brakuje również terapeutów – przekazał doradca mera.
Jak zaznaczył, do wyjazdu z okupowanego miasta powinno też skłaniać możliwe zamknięcie przez Rosjan korytarza humanitarnego do Zaporoża. Kolejnym argumentem jest postawa policji w Mariupolu, która nie ma zamiaru bronić Ukraińców i „pracuje dla okupantów”. „Bardzo szybko w mieście urosną w siłę grupy przestępcze” – ocenił Andriuszczenko.
Kolejnym argumentem na rzecz wyjazdu powinna być planowana kontrofensywa ukraińskich wojsk na południu kraju. Działania zbrojne byłyby szczególnie niebezpieczne dla mieszkańców Mariupola, gdzie wróg rozmieszcza swoje pozycje na osiedlach, traktując cywilów jak żywe tarcze – wyjaśnił samorządowiec.
W Mariupolu, na południowym wschodzie Ukrainy, panuje katastrofalna sytuacja humanitarna. Pomoc zapewniana przez samozwańczą miejską administrację (dostawy żywności, wody, środków higienicznych) wystarcza tylko dla niewielkiej liczby osób; utrzymuje się również zagrożenie wybuchem epidemii chorób zakaźnych, m.in. cholery.
Lojalny wobec Ukrainy mer Mariupola Wadym Bojczenko wyraził na początku czerwca przypuszczenie, że szacowana wcześniej na około 22 tys. liczba mieszkańców miasta zabitych przez rosyjskie wojska może być znacznie zaniżona.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. Przedstawicielstwo Prezydenta Ukrainy na Krymie Facebook