Magazyny Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta święcą pustkami. Brakuje podstawowych produktów, takich jak mąka, makarony, kasze czy konserwy. Rosnące potrzeby wśród ubogich mogą być pokłosiem wzrostu cen życia.
– Nasze zapasy skończą się za dwa dni – ocenia prezes Fundacji Brata Alberta Monika Zielińska. – Nasza wydolność jest już praktycznie zerowa. W tym roku wszystkie siły osób, które pomagają, są skierowane na Ukrainę, a często ludzie zapominają, że w Polsce też są potrzebujący. W tym roku zauważyliśmy „dziwną przypadłość” – naszych podopiecznych nie ubyło ze względu na zmieniającą się porę roku. Może to być związane z sytuacją ekonomiczną naszego kraju, ze wszystkimi podwyżkami, z inflacją. Po opłaceniu wszystkich rachunków i leków już nie starcza im na jedzenie.
Bractwo można wesprzeć w postaci darowizn rzeczowych i finansowych. Więcej informacji na stronie albert.lublin.pl.
RyK / opr. WM
Fot. archiwum