Do 27 wypadków z udziałem rowerzystów doszło w tym sezonie w województwie lubelskim. 4 wypadki zdarzyły się z udziałem hulajnóg elektrycznych.
CZYTAJ: Śmiertelny wypadek w Zakrzówku. Zginęła 14-latka
– 27 osób rannych, a jedna osoba zginęła – wylicza rzecznik prasowy Wojewódzkiej Komendy Policji w Lublinie, nadkomisarz Andrzej Fijołek. – Jesteśmy dopiero w połowie sezonu, więc widać, że tych zdarzeń jest niemało. Wydarzają się one nawet na ścieżkach rowerowych, czego dowodzi wczorajsze zdarzenie drogowe z Białej Podlaskiej, kiedy to 36-latek, skręcając na ścieżce rowerowej, doprowadził do zderzenia z 70-letnią rowerzystką. Kobieta spadła z roweru i niestety doznała poważnych obrażeń.
– Z jednej strony można powiedzieć, że to mało, z drugiej strony, wiadomo, że każdy wypadek, w którym ktoś odnosi obrażenia, to o jeden wypadek za dużo – stwierdza Krzysztof Kowalik z Porozumienia Rowerowego. – Powinniśmy dążyć do tego, żeby wypadków było jak najmniej. Taki typowy wypadek rowerowy ma miejsce za dnia przy bardzo dobrej widoczności. Niestety zazwyczaj jest to wypadek, w którym kierowca jedzie drogą główną, skręca w drogę boczną i nie zwraca uwagi na to, że jest tam przejazd rowerowy. Tutaj też często kierowcy mówią, że rowerzyści pojawili się nagle, pędząc. Jest to trochę zaskakujące, bo kierowcy jeżdżą 50 km/h, a rowerzyści maksymalnie, nawet z dużej górki, jadą około 30 km/h, więc to nie jest tak, że nie da się ich zobaczyć.
– Jest tyle bocznych ścieżek rowerowych, po co się pcha na ulicę? Ścieżka jest, a on jedzie ulicą – oburza się jeden z mieszkańców. – Prowadzę i często mam takie nieprzyjemne zdarzenie, że rowerzyści bardzo niepoprawnie zachowują się na jezdni, np. wjeżdżają na mój tor jazdy albo między samochody, wyprzedzając je – dodaje kolejny mieszkaniec.
– Wiele osób uważa, że rowerzyści zawsze powinni jeździć po chodniku, a przynajmniej wtedy, kiedy boją się jeździć po ulicy, bo ich zdaniem jest to niebezpieczne – mówi nadkomisarz Andrzej Fijołek. – Takie jest zdanie części cyklistów, natomiast gdybyśmy zapytali pieszych poruszających się chodnikiem, czy byłoby fajnie, gdyby na chodniku pojawili się nagle wszyscy rowerzyści, to z pewnością opinie byłyby zupełnie inne. Chodnik jest jednak dla pieszych i tylko w niektórych przypadkach kierujący hulajnogą czy też użytkownik roweru może zjechać na ten chodnik.
– Na pewno jest to niebezpieczne, szczególnie z małym dzieckiem, gdy idzie się deptakiem i nagle ktoś jedzie rowerem, bo dziecko może się wyrwać i wpaść pod rower – mówi jedna z mieszkanek.
– Większość rowerzystów ma prawo jazdy, czyli to nie jest tak, że ci rowerzyści nie znają przepisów – zauważa Krzysztof Kowalik. – To jest też trochę zaskakujące, że osoby mające prawo jazdy i jeżdżące samochodem boją się wjechać rowerem na jezdnię. Wynika to z kilku powodów. Przede wszystkim z tego, że kierowcy jeżdżą bardzo szybko, wymijają rowerzystów w nieprzepisowej odległości. Z perspektywy wielu osób istnieje taki problem, że nikt nie nauczył ich poruszania się po jezdni i ich zdaniem jazda po chodniku jest wygodniejsza i bezpieczniejsza, a nie jest to prawda.
– Kierowcy nie są przychylnie nastawieni do rowerzystów. Sam jeżdżę rowerem i wiem, że potrafią się odgrażać i szybko przejeżdżać, nie zachowują odstępu – mówi jeden z mieszkańców.
– Najgorszym zagrożeniem są hulajnogi – ocenia kierowca z Lublina. – To już w ogóle jest plaga egipska. W tamtym roku na Kraśnickiej 12-letnia dziewczyna wjechała mi na czerwonym świetle prosto pod koła. Brakowało centymetrów, żeby zginęła. Bo oczywiście miała na uszach słuchawki i musiała z kolegą pilnie dywagować przez telefon. Takie są realia.
CZYTAJ: Coraz więcej hulajnóg na ulicach i chodnikach. Jak jeździć, by nie stwarzać zagrożenia?
– Jeżeli chodzi o zdarzenia drogowe, to w tym roku odnotowaliśmy 4 wypadki; jeśli chodzi o hulajnogi elektryczne, nikt nie zginął – informuje nadkomisarz Andrzej Fijołek. – Zgodnie z nowymi przepisami, powinni się poruszać po ścieżce rowerowej lub drodze dla rowerów. Ze stosowaniem się do tych przepisów jest różnie. Rzeczywiście, tam, gdzie jest ścieżka lub droga dla rowerów, tam jeżdżą wyznaczoną drogą. Natomiast w wielu miejscach, w których ich brakuje, wjeżdżają na chodnik i – o ile jest to dozwolone w niektórych przypadkach – o tyle nie zawsze udostępniają przestrzeń i nie zawsze zwalniają przed pieszym.
– Z hulajnogami elektrycznymi, czyli ogólnie rzecz biorąc urządzeniami transportu osobistego, sprawa jest dosyć skomplikowana – podsumowuje Krzysztof Kowalik. – Większość osób, które jeżdżą na hulajnogach elektrycznych po Lublinie, są użytkownikami sporadycznymi, którzy te hulajnogi wypożyczają. W takiej sytuacji często jest też ciężej o znajomość przepisów, o doświadczenie, umiejętność poruszania się tym pojazdem. Skąd się biorą te wypadki? Ciężko mi powiedzieć i ciężko wróżyć w przypadku, kiedy są to 4 wypadki na całe województwo. Trudno wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Na pewno trzeba apelować do kierowców, do osób poruszających się hulajnogami, do rowerzystów o to, żeby przede wszystkim stosowali się do zasady ograniczonego zaufania i się rozglądali.
CZYTAJ: Rowery są w modzie. Ponad połowa Polaków posiadających auto przesiadła się na dwa koła
Policja apeluje o zachowanie ostrożności pod czas jazdy. Dotyczy to wszystkich uczestników ruchu drogowego, zarówno rowerzystów, jak i kierowców pojazdów elektrycznych czy samochodów.
InYa / opr. KB
Fot. pixabay.com