Na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy może dojść do humanitarnej katastrofy – ostrzegają niezależni obserwatorzy. W ukraińskich miastach i wsiach zajętych przez Rosjan brakuje jedzenia, wody, gazu i energii elektrycznej. Jak informują obrońcy praw człowieka, rosyjska armia represjonuje miejscową ludność, próbuje Ukraińców siłą wcielać do armii i wysyłać na front.
CZYTAJ:Ukraina: sześć osób rannych w ataku rakietowym Rosjan na rejon Odessy
Na początku lipca rosyjski portal niezależny „Meduza” informował, że rosyjskie wojska i separatyści z Donbasu wyłapują mężczyzn, którzy nie zdążyli się ewakuować i zmuszają ich do służby wojskowej.
Coraz trudniejsza jest też sytuacja socjalna cywilów pozostających na okupowanych przez Rosjan terytoriach Ukrainy. Potwierdza to szef administracji obwodu ługańskiego Sierhij Hajdaj.
CZYTAJ: Rosyjscy okupanci wywożą z obwodu zaporoskiego 100 tys. ton zboża miesięcznie
– Jeśli chodzi o tę część obwodu ługańskiego, gdzie toczyły się brutalne walki, to ci, którzy czekali na tak zwany „ruski mir”, nie doczekali się. Oni tam stoją w kolejkach po bochenek chleba, nie mają gazu, nie mają wody, ani prądu. Kanalizacja jest zniszczona. Miasta czeka poważna humanitarna katastrofa – podkreśla ukraiński urzędnik. Sierhij Hajdaj dodaje, że tam, gdzie nie toczyły się walki i rolnicy mogli prowadzić prace polowe, Rosjanie kradną zbiory i wywożą je do Rosji.
IAR / RL / opr. AKos
Fot. PAP/Mykola Kalyeniak