Ukraina niczego nie oddaje; nasi żołnierze wycofali się z niektórych miejsc, w których wróg ma przewagę, ale wrócimy tam, dotyczy to również Lisiczańska – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w przemówieniu wygłoszonym w niedzielę (03.07) wieczorem.
Jeśli dowództwo naszej armii wycofuje żołnierzy z pewnych punktów frontu, gdzie wróg ma największą przewagę ogniową, w szczególności dotyczy to również Lisiczańska, oznacza to tylko jedno: że wrócimy dzięki naszej taktyce, dzięki nowoczesnej broni – mówił prezydent Ukrainy.
„Ukraina niczego nie oddaje – kontynuował Zełenski – a jak ktoś tam w Moskwie mówi coś dzisiaj o obwodzie ługańskim, niech przypomni swoje słowa i obietnice przed 24 lutego, z pierwszych dni tej inwazji, wiosną i teraz”.
CZYTAJ: Rosyjski statek przewożący ukraińskie zboże zatrzymany przez tureckich celników
Ocenił, że rosyjscy dowódcy powinni „naprawdę ocenić, co osiągnęli w tym czasie i ile za to zapłacili. Ponieważ obecne doniesienia równie dobrze obrócą się w proch, jak wtedy. Stopniowo posuwamy się naprzód – zarówno w obwodzie charkowskim, jak i w obwodzie chersońskim oraz na morzu: Wyspa Węży jest tego dobrym przykładem. Nadejdzie dzień, w którym to samo powiemy o Donbasie”.
Ukraiński prezydent powiedział też, że rosyjska gospodarka znalazła się w największym kryzysie od 50 lat. „Świat odmawia kontaktów z Rosją. Słowa „upadek”, „deficyt” i „ubóstwo” będą charakteryzować rosyjskie życie tak długo, jak długo to państwo zamierza być państwem terrorystycznym. Rosja straciła ponad 35 tysięcy żołnierzy, a to wciąż ostrożne szacunki. Po co to wszystko? By zadowolić szalonych propagandystów, którzy gdzieś w audycjach telewizyjnych pokazują na ruinach rosyjską lub radziecką flagę… Po prostu nie ma innej odpowiedzi” – mówił Zełenski.
Po ciężkich walkach o Lisiczańsk w obwodzie ługańskim Siły Zbrojne Ukrainy były zmuszone wycofać się z zajmowanych pozycji – powiadomił w niedzielę Sztab Generalny ukraińskiej armii. Dodano, że decyzję podjęto w celu ochrony życia ukraińskich żołnierzy.
RL / PAP / opr. WM
Fot. Wołodymyr Zełenski FB / archiwum