20 uczniów najstarszej szkoły ze Lwowa, Liceum nr 10 im. Marii Magdaleny przebywa na koloniach w Łabuńkach Pierwszych pod Zamościem. Nie siedzą w miejscu. Każdego dnia zwiedzają najpiękniejsze zakątki Roztocza. Dla niektórych jest to pierwsze spotkanie od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
– Po wybuchu konfliktu wielokrotnie jeździliśmy do Lwowa z darami. W tej szkole był punkt przyjmowania uchodźców – mówi prezes Fundacji Aktywne Roztocze Andrzej Kudlicki. – To polska szkoła, z polskim językiem wykładowym. Ktoś z rodziców, z grona pedagogicznego, zwrócił się do nas, żeby zabrać te dzieci, żeby odpoczęły od problemów, chociażby na Roztoczu. Nie trzeba było dwa razy powtarzać. W szkole uczy się 250 dzieci. Trochę się rozjechało, bo część kształciła się w trybie zdalnym. Przyjechało 20 dzieci, troje opiekunów. Mają bardzo dobre warunki, zakwaterowanie, wyżywienie. Już dbamy o program.
– To jest Dom Misyjny Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa – mówi ks. Michał Przybysz. – Mamy tutaj miejsca gościnne, jest całe zaplecze: kuchnia, jadalnia. Otoczenie jest bardzo przyjazne – to 12 ha parku. Jest gdzie wyjść, pospacerować. Jest też minizoo. Dzieciom ze Lwowa spodobały się zwierzęta i chcą zabrać ze sobą osiołka Bartka, bo zaczął za nimi chodzić.
CZYTAJ: W Puławach powstała świetlica dla polskich i ukraińskich dzieci
– Bartek to bardzo fajny osiołek, jest bardzo miły i grzeczny – mówi 14-letnia Oliwia, mieszkanka Lwowa: – Wszystkie zwierzątka są naprawdę bardzo fajne.
– To były dwa bardzo ciekawe dni, bardzo spodobało mi się minizoo – mówi 14-letni Marek ze Lwowa. – Był osiołek Bartek, ale też osioł agresywny, Stefan. Myślę jednak, że to dobre zwierzę, ale po prostu broni swojego terytorium – dodaje.
– Program jest dosyć intensywny – mówi Andrzej Kudlicki. – Traktujemy to jako wyjazd edukacyjny. Dzieci poznają przyrodę Roztocza, historię terenu, ale też historię Polski. Chcemy im pokazać wizytówkę Roztocza: Szumy, rezerwat Czartowe Pole oraz koniecznie zawieźć je do Narola, gdzie jest ołtarz z kościoła Marii Magdaleny ze Lwowa.
CZYTAJ: Blisko 2 tys. dzieci z Ukrainy weźmie udział w Wakacyjnej Akcji Caritas
– Niektóre z tych dzieci nie widziały się od momentu wybuchu wojny w Ukrainie, bo część z nich była w Polsce, a część we Lwowie – mówi ks. Michał Przybysz. – Właśnie u nas, po kilku miesiącach, te dzieci się spotkały. To odnowienie więzi i pogłębienie relacji przyjacielskich.
– Po tej długiej przerwie to jest naprawdę ważne, żeby się ze sobą widzieć – mówi Oliwia. – Od 1 września mieliśmy też kwarantannę, bo znowu był koronawirus. Mieliśmy wielką nadzieję, że do końca roku znowu będziemy mieli okazję normalnie się uczyć. 24 lutego stało się tak, jak się stało. Było to dla nas wszystkich bardzo smutne. Teraz naprawdę się cieszę, że mam okazję – nawet w mniejszej grupie z naszej klasy – się z nimi zobaczyć.
– To nie jest wyjazd w nagrodę, a bardziej odejście od wojny, od syren, które bardzo często wyją, wpędzając te dzieci w stres – mówi Maria Mryczko-Cejko, nauczycielka języka angielskiego. – W dzień ta syrena jest jeszcze jakoś do zniesienia, a w nocy, kiedy śpisz i musisz zrywać się z łóżka, jest naprawdę bardzo ciężko. Jest to więc dla nich odpoczynek od wojny. One tutaj nie myślą o wojnie, nie czytają wiadomości wojennych. Przychodzą do mnie, oddają telefony i idą się bawić.
– „Rodzice mi piszą z zachwytem po każdym kroku programu. Wychowawcy w pozytywnym szoku, jak wszystko jest organizowane i ile ludzi się dokłada, żeby dzieciaki poczuły się szczęśliwe. I wam to się świetnie udaje. Weźcie mnie do siebie, ja też tak chcę”. To są słowa pani dyrektor szkoły – cytuje Andrzej Kudlicki.
Dzieci zobaczyły już Roztoczański Park Narodowy, Józefów. Przed nimi Zamość. Pobyt uczniów jest możliwy dzięki pomocy wielu ludzi, m.in. Fundacji Aktywne Roztocze, grupy Zamojskie Anioły oraz KGW Łabuńki Pierwsze.
AP/ opr. DySzcz
Fot. Agnieszka Piela