„To forma znęcania”. Małpa nie jest domową maskotką

293377641 600556231594665 7221775615908154634 n 1 2022 07 13 083608 2022 07 13 173104

Nie mogą żyć w pojedynkę, a stado liczące kilkanaście osobników potrzebuje przestrzeni wielkości co najmniej Ogrodu Saskiego w Lublinie. Mowa o małpach takich jak marmozetta białoucha, z których coraz częściej ludzie próbują robić domową maskotkę. Choć prawo zezwala na posiadanie w domu takich zwierząt, to jest to często działanie nieetyczne.

Moda na hodowlę małp w domu niestety nie przemija. Duże zdziwienie pewnej mieszkanki Chełma wzbudziła ostatnio marmozetta białoucha, która pojawiła się na jej balkonie. Na miejsce przyjechali strażnicy miejscy.

CZYTAJ: Nietypowy gość na balkonie mieszkanki Chełma. Interweniowała straż miejska [ZDJĘCIA]

– Dyżurny dostał zgłoszenie, że na balkonie na osiedlu Zachód jest małpka. Funkcjonariusze pojechali na miejsce. Gdy potwierdziło się zgłoszenie, patrol wezwał na pomoc administratora schroniska dla zwierząt, który miał zająć się odłowieniem małpy. W międzyczasie chodzili po klatkach schodowych i rozmawiali z mieszkańcami, czy nie znają właściciela zwierzęcia – relacjonuje zastępca komendanta chełmskiej Straży Miejskiej Tomasz Piskorski. – Po poszukiwaniach znaleźli właścicielkę. Poszli z nią na górę. Właścicielka zabrała zwierzę. Pokazała też dokumenty poświadczające, że jest ono legalne i ma wszystkie certyfikaty.

CZYTAJ: Wąż uciekinier w świdnickim mieszkaniu. Jak postępować z egzotycznymi zwierzętami?

Strażnicy miejscy coraz częściej mają do czynienia z egzotycznymi zwierzętami. – W Lublinie dostaliśmy zgłoszenie do spacerującego po Bronowicach pająka ptasznika – opowiada rzecznik Straży Miejskiej w Lublinie, Robert Gogola. – Otrzymaliśmy zgłoszenie, że po trawniku obok budynku mieszkalnego chodzi pająk ptasznik. Byliśmy zaskoczeni. Po przyjeździe na miejsce stwierdziliśmy, że jest to rzeczywiście taki pająk. Był strasznie wyczerpany. Albo ktoś wyrzucił go z domu, albo komuś uciekł. Zawieźliśmy go do największego specjalisty od takich zwierząt w Lublinie – Bartłomiej Gorzkowskiego – i on się nim zajął.

Bartłomiej Gorzkowski to prezes lubelskiej Fundacji Epicrates, która pomaga zwierzętom egzotycznym. Jak tłumaczy, niektórym gatunkom zwierząt egzotycznych da się zapewnić dobre warunki. Ale w przypadku coraz popularniejszych ostatnio małp jest to niezwykle trudne:

– Wężom czy jaszczurkom, przy odrobinie chęci i dobrej woli, o wiele łatwiej zapewnić właściwe warunki, niż na przykład chomikom. Natomiast trzymanie małpy, pojedynczo – niezależnie od tego, jak dużą miałaby wolierę – zdaniem moim i wielu innych fachowców, z którymi współpracujemy, jest formą znęcania – stwierdza Bartłomiej Gorzkowski. – To są zwierzęta, które mają bardzo silny instynkt stadny, bardzo silne potrzeby społeczne – potrzeby relacji w stadzie. One od małego, żyjąc w stadzie, zdobywają sobie daną pozycję, często wykorzystując agresję i siłę; co też przekłada się na relację małpa – człowiek. W takich grupach zamieszkują także duże tereny. Często są to grupy rodzinne. I odebranie takiej małpy matce, karmienie butelką, żeby kojarzyła człowieka z członkiem stada, to już jest krzywdzenie psychiczne, wichrowanie psychiki tego zwierzęcia.

Jak dodaje Bartłomiej Gorzkowski wszystkie małpki, które w ostatnich latach trafiły pod opiekę fundacji, były w złym stanie: – W zasadzie nie było wśród nich ani jednej, która byłaby w dobrej kondycji, miała odpowiednie wyniki badań, które nie miałaby zwyrodnień stawów czy kości. Bardzo ważne jest bowiem, aby była odpowiednia suplementacja diety, aby była ona zbilansowana i zgodna z wymogami gatunku. Musi też być odpowiednie oświetlenie, a o tym ludzie często zapominają – mówi Bartosz Gorzkowski.

CZYTAJ: Żywe papugi wyrzucone na śmietnik. Fundacja zawiadomiła prokuratu

– Te zwierzęta są często traktowane jak żywe maskotki – dodaje prezes Fundacji Epicrates. – Ludzie kupują wyobrażenie słodkiego zwierzaczka, w ładnych ciuszkach. Niedawno trafiła do nas małpka, która miała na imię Brajanek, była ubierana w różowe ubranka, miała różową pieluchę, a nawet żerdzie w klatce owinięte różowym futerkiem. To naprawdę nie ma nic wspólnego z dobrostanem zwierząt. Ale nie chciałbym generalizować, bo znam też hodowców, którzy zajmują się małpami i je rozmnażają, ale nigdy nie sprzedają ich pojedynczo i osobom niedoświadczonym. Jednak większość hodowców nastawiona jest na zysk i sprzedaż pojedynczych zwierząt. I to jest największy problem. Małpa nie nadaje się do trzymania pojedynczo.

Coraz częściej też te zwierzęta są porzucane, bo okazują się zbyt trudne dla swoich nieświadomych ich potrzeb opiekunów: – Najbardziej obrazowa jest tu analogia do nastolatka. Małpa, póki jest młodziutka, jest takim „dzieckiem” potulnym, na wiele się godzącym. Natomiast kiedy zaczyna dojrzewać płciowo, zaczyna się okres „buntu”. I to przypomina zachowanie ludzkiego nastolatka, tylko że do potęgi n-tej. Wszystkie złośliwe i negatywne zachowania są spotęgowane. Jest gryzienie, złośliwe niszczenie wszystkiego, rzucanie odchodami. Naprawdę nic przyjemnego. Małpa może też próbować uzyskać swoje stanowisko w tym „stadzie”, czyli zaczyna wykazywać agresję w stosunku do człowieka, aby tę pozycję wywalczyć. I często właśnie na tym etapie ludzie zaczynają się pozbywać tych małp – tłumaczy Bartłomiej Gorzkowski.

Jest wiele zwierząt, które będą dobrze czuły się w naszych domach, ale małpki do nich nie należą. Najważniejsze jest jednak, żeby decyzja o wzięciu do domu zwierzęcia, nie tylko egzotycznego, była odpowiedzialna i świadoma. 

W przypadku spotkania porzuconego zwierzęcia najlepiej kontaktować się ze strażą miejską lub specjalistyczną fundacją zajmującą się daną grupą zwierząt. 

MaK / opr. ToMa

Fot. Straż Miejska Chełm

Exit mobile version