W 1811 roku z miejskiego archiwum zamojskiego ratusza wyruszył w drogę akt lokacyjny fundatora miasta Jana Zamoyskiego, kanclerza i hetmana wielkiego koronnego Rzeczypospolitej. Nie wiadomo dokładnie, jaką drogę przebył dokument. Pewne jest to, że dokładnie rok temu został odnaleziony.
– W ostatnim ćwierćwieczu XVI wieku, kiedy słabnie władza królewska, są trzy przypadki miast, w których dokument lokacyjny fundatora wyprzedza dokument królewski, m.in. to jest Zamość – mówi profesor UMCS Ryszard Szczygieł. – Jaka jest jego treść? Po pierwsze, dla Zamościa jest o tyle ważne, że po raz pierwszy jest użyta w piśmie pierwsza nazwa, czyli Zamoście nad Wieprzcem. Po drugie, poświęcił wiele uwagi organizacji gminy miejskiej. Pozwolił mieszczanom na samodzielne wykonywanie jurysdykcji. Ale najważniejsza sprawa to, że to jedyny dokument w Polsce, w którym właściciel napisał expressis verbis, że mieszczanie mają zajmować się wytwórczością i handlem, a nie uprawą roli, która przynależy wieśniakom.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Przekazanie aktu lokacyjnego Zamościa
– To jest najważniejszy dokument obok umowy podpisanej między Janem Zamojskim a Bernardem Morando na budowę Zamościa – zaznacza dr Jakub Żygawski, dyrektor Archiwum Państwowego w Zamościu. – Tu mamy wcielenie w życie tejże umowy, czyli miasto już się buduje, jest w trakcie organizacji. To miasto na surowym korzeniu – powstałe od podstaw na terenie wcześniej niezainwestowanym urbanistycznie. Natomiast ten dokument jest pierwszym słowem, które dotyczy organizacji miasta. To jest nasz najważniejszy zamojski dokument, nasz Święty Graal, jeżeli chodzi o historię tego dokumentu. Niezwykłe, że udało się go zlokalizować.
CZYTAJ: Akt lokacyjny Zamościa po ponad 200 latach wrócił do domu
– Od razu powiem, że on nie został odnaleziony, został po prostu zidentyfikowany, bo w inwentarzu u nas w Krakowie był już od dziesiątek lat – podkreśla prof. Wojciech Krawczuk, dyrektor Archiwum Narodowego w Krakowie. – Wiedzieliśmy, że ten akt jest. Natomiast w Zamościu on był zaginiony i dopiero trzeba było połączyć te dwie informacje. Dwa lata temu otworzyliśmy piękną siedzibę i była przeprowadzka. Przy okazji tej przeprowadzki było oczywiście robione generalne sprawdzanie i uzupełnianie informacji w bazach danych. Pan Aleksander Krolewicz, który jest sprawcą wydarzenia, wpisywał do nowej bazy danych (baza istniała, ale jest cały czas unowocześniana) dokumenty pergaminowe. Sprawdzał, czy są jakieś nowe przekazy dotyczące poszczególnych dokumentów. Nagle zauważył, że ten dokument, który u nas jest od bardzo dawna, pokazuje się jako zaginiony w Zamościu. Skojarzył fakty i mamy to, co mamy.
– Badacze dziejów Zamościa przekreślili raz na zawsze możliwość, że ten dokument się odnajdzie – opowiada dr Jakub Żygawski. – Nagle 1 lipca 2021 roku, czyli dokładnie rok temu, zadzwonił do mnie pan dyrektor Wojciech Krawczuk i poinformował, że zlokalizowano akt lokacyjny Zamościa – ten, który uchodził przez półtora wieku za zaginiony – i znajduje się on w zasobie państwowej sieci archiwalnej, konkretnie w Archiwum Narodowym w Krakowie. To było pełne zaskoczenie. Zresztą moja reakcja na telefon kolegi dyrektora Krawczuka była taka, że było kilkadziesiąt sekund ciszy. Nie mogłem uwierzyć, że dokument się znalazł, a później jeszcze bardziej nie mogłem uwierzyć w to, że pan dyrektor proponuje, żeby ten dokument wrócił do Zamościa.
CZYTAJ: Zaginął na 150 lat. Oryginalny akt lokacyjny Zamościa wróci do miasta
– Nikt niczego się nie pozbył, dom pozostaje w dalszym ciągu ten sam. Zmienił się pokój w tym domu – mówi dr Paweł Pietrzyk, naczelny dyrektor Archiwów Państwowych. – Z jednego archiwum akt został przemieszczony do drugiego, do tego właściwego. Dotyczy Zamościa, więc dla wszystkich oczywiste jest to, że najlepszym miejscem przechowywania jest Zamość. To zbyt ważny dokument dla Zamościa, żeby był przechowywany 300 km stąd. Natomiast miałem wątpliwości. Główna z nich dotyczyła oczywiście ochrony tego dokumentu. Dostałem zapewnienia dyrektora. Widzę, że są przygotowani. Jest kupiona specjalna gablota, dokument został w Krakowie zakonserwowany, dlatego to też tak długo trwało. Żebym mógł wydać tę decyzję, musiał zostać spełniony szereg warunków. Warunki zostały spełnione, dokument trafił do Zamościa. Mam nadzieję, że ku chwale i uciesze mieszkańców tego miasta.
– Oryginał jest dla miasta rzeczą najważniejszą. Z terenu województwa lubelskiego znanych jest dokładnie 13 lub 14 oryginalnych dokumentów lokacyjnych. To jest wielka rzecz. Tym bardziej, że złożyło się tak, że w przypadku Zamościa były trzy dokumenty lokacji prawnej i wszystkie trzy są zachowane w oryginałach – dodaje prof. Ryszard Szczygieł.
Akt lokacyjny z pieczęcią z 1580 roku dostępny będzie cyfrowo na stronie Archiwum Państwowego w Zamościu. Na żywo będzie można go obejrzeć 30 września podczas dni otwartych Archiwum.
Z trzech dokumentów lokacyjnych, o których mówi profesor Szczygieł, dwa znajdują się w Zamościu – potwierdzenie przywileju przez Stefana Batorego w Muzeum Zamojskim i od dziś akt lokacyjny fundatora w Archiwum Państwowym – a jeden w Wilnie w Bibliotece Litewskiej Akademii Nauk; jest to przywilej lokacyjny Stefana Batorego.
AP / opr. WM
Fot. AP