Młodzi, utalentowani pianiści między innymi ze Stanów Zjednoczonych i Japonii doskonalą swoje umiejętności w powiecie puławskim. W Nałęczowie i Kazimierzu Dolnym trwa jubileuszowy XXV Międzynarodowy Festiwal i Kurs Pianistyczny.
CZYTAJ: Występy i szkolenia w Nałęczowie. Rusza XXV Międzynarodowy Festiwal i Kurs Pianistyczny
– Zaczęliśmy bardzo skromnie. Na pierwszy kurs przywieźliśmy tylko grupę swoich własnych uczniów ze Stanów Zjednoczonych. Były to głównie Japonki. Tak się zdarzyło, że w tym roku też mamy przeważnie Japonki na 25-lecie – wspomina Kazimierz Brzozowski, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu i Kursu Pianistycznego w Nałęczowie i Kazimierzu Dolnym. – Pierwszy festiwal był bardzo skromny. Wtedy nawet prowadziliśmy to w Lublinie, ale koncerty już się wtedy odbywały w Nałęczowie i to stopniowo zaczęło rosnąć. Nawet sami zainwestowaliśmy w instrumenty. W tej chwili w Kazimierzu mamy 3 fortepiany i pianino do ćwiczenia. Ponieważ w tym roku grupa jest trochę mniejsza ze względu na to, że część ludzi trochę wojna wystraszyła, to w tym roku mieszkają w Kazimierzu i tam na miejscu ćwiczą. Tutaj (do Nałęczowa) natomiast przyjeżdżamy na lekcję i na koncerty. Na pierwszym koncercie, który odbył się 19 lipca, sala była pełna. Spotykamy ludzi mówiących: „My nie opuściliśmy nawet jednego festiwalu”.
ZOBACZ ZDJĘCIA: XXV Międzynarodowy Festiwal i Kurs Pianistyczny w Nałęczowie
– Dla Nałęczowa ten 25. festiwal jest podtrzymaniem wspaniałej tradycji festiwali i kursów pianistycznych w Nałęczowie – mówi Wiesław Pardyka, burmistrz Nałęczowa. – Od 25 lat prof. Brzozowski wraz z Tomoko Mak-Brzozowski organizują tę imprezę właśnie w naszym mieście. Przyciąga ona nie tylko rzeszę wielbicieli tego typu muzyki spośród mieszkańców Nałęczowa, kuracjuszy i turystów, ale i z całego świata przyjeżdżają artyści i młode talenty. Tu pod okiem mistrzów szlifują swoje umiejętności. Dla Nałęczowa to niesamowity prestiż. Potwierdzeniem tego prestiżu jest właśnie fakt, że po raz 25 organizujemy tę imprezę w naszym mieście. To oznacza, że są chcący przyjeżdżać artyści – mistrzowie instrumentu. Są chętni uczniowie i publiczność również zawsze dopisuje.
– Zdecydowana większość uczestników to bardzo zaawansowani pianiści, zwykle studenci – opowiada Kazimierz Brzozowski. – Przyjeżdżają już z jakimś gotowym programem, więc nie ma takiej sytuacji, że dopiero uczą się utworów. Głównie zajmujemy się ich interpretacją. W tym roku wśród uczestniczek mamy nawet laureatki konkursów, więc to coś znaczy. Oczywiście przyjmujemy też młodszych. Nawet w tym roku mamy jedną 9-letnią dziewczynkę, Japonkę; zmotywowaną, bo już po raz drugi przyjechała. To jest dla nich bardzo inspirujące – słuchanie, jak ci starsi pianiści świetnie grają. Mamy nawet tutaj takiego chłopca ukraińskiego, który się przyłączył. W Nałęczowie są uchodźcy i jest jeden grający na fortepianie, więc ma parę lekcji z nami.
– Pochodzę z Nowego Jorku – wypowiada się Nicholas Alexander Kaponyas. – Przyleciałem na kurs fortepianowy tutaj w Nałęczowie. Jestem tu już trzeci raz. Moja mama pochodzi z Polski z Ostrołęki. Studiowała edukację muzyczną w Olsztynie i uczyła wiele lat gry na fortepianie. Właśnie od tego zaczęła się moja przygoda z pianinem. Widziałem, jak uczy, później podchodziłem do pianina i zaczynałem „dłubać” przy nim. Jak miałem 3-latka, zacząłem grać małe melodyjki i mama postanowiła zacząć mnie uczyć.
– Ta droga nie jest dla wszystkich. Ja nie byłbym szczęśliwy, siedząc przy biurku od 9.00 do 17.00, bo to nie jest życie dla mnie. Jeżeli chcesz z gry na instrumencie zrobić karierę, to lepiej się zastanów. Pomyśl, czy na pewno będziesz mieć chęć do codziennego ćwiczenia. Są trudne momenty, czasami trzeba kombinować, jak zdobyć pieniądze; ale jak już zbudujesz środowisko, tak jak pan Kazimierz i pani Tomoko zrobili w Nałęczowie i Kazimierzu Dolnym, to teraz cała gromada ludzi czeka co lato na to, by wziąć udział w tym festiwalu – dodaje Nicholas Alexander Kaponyas.
– Jeśli chodzi o muzykę poważną, jest to wybór niebiznesowy, tylko po prostu pasja – stwierdza dyrektor festiwalu. – Wszyscy, którzy grają na instrumentach muzykę poważną, robią to, bo lubią. Tu nie chodzi o pieniądze. Nawet rozmawiałem ze znajomym, Polakiem, który ma dwóch synów: jeden z synów jest informatykiem, a drugi pianistą. On zażartował, że ten informatyk zarabia w ciągu miesiąca więcej niż ten pianista w ciągu roku. To nie jest żart, to prawda. Oczywiście zawsze jest szansa dla tych wybitnych, że zrobią karierę i to nie będzie tylko satysfakcja, ale też będą mogli z tego żyć. Jakoś gdzieś ci ludzie znajdują pracę, jeśli nie jako koncertujący pianiści, to jako nauczyciele. I to też jest duża satysfakcja.
Dodajmy, że festiwal potrwa do 29 lipca, a najbliższy koncert już jutro (22.07) w Nałęczowskim Ośrodku Kultury o 19.00.
ŁuG / opr. KB
Fot. archiwum