Rosyjscy żołnierze w obwodzie zaporoskim na południu Ukrainy dezerterują w obawie przed ukraińskimi atakami z amerykańskich wyrzutni HIMARS; w związku z ucieczką niemal 30 wojskowych na front przybyli funkcjonariusze rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) – oznajmiły w czwartek (07.07) władze regionu zaporoskiego.
CZYTAJ: Rosja kontroluje 22 proc. obszaru ziemi uprawnej na Ukrainie
„Według informacji ukraińskiego wywiadu, po zaatakowaniu przez (nasze) siły zbrojne (rosyjskich) obiektów wojskowych w obwodzie zaporoskim z broni precyzyjnego rażenia, w szeregach wroga wybuchła panika. Żołnierze przeciwnika masowo opuszczają magazyny uzbrojenia i sprzętu wojskowego, bojąc się kolejnych ostrzałów z wyrzutni HIMARS” – czytamy w komunikacie zaporoskiej administracji obwodowej.
Jak przekazały regionalne władze, głównym zadaniem FSB ma być przeprowadzenie śledztwa w związku z samowolnym opuszczeniem wyznaczonych pozycji przez rosyjskich żołnierzy.
CZYTAJ: Ukraina: okupanci powołują do wojska mężczyzn z Siewierodoniecka i Lisiczańska
W środę (06.07) sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksij Daniłow poinformował w rozmowie z amerykańskim dziennikiem Wall Street Journal, że wyrzutnie HIMARS znacząco zmieniają sytuację na polu walki na korzyść Kijowa. Dzięki tej broni wojska Ukrainy zaczęły atakować w precyzyjny sposób cele przeciwnika na tyłach frontu, m.in. magazyny amunicji i paliw na okupowanych terytoriach. Wcześniej przeprowadzanie takich operacji nie było możliwe.
„Przeciwnik koncentruje znaczne zasoby artylerii i broni pancernej na każdym kilometrze kwadratowym. Nie jesteśmy w stanie temu sprostać, to daje Rosji przewagę. (…) Niemniej, dziewięć mobilnych wyrzutni rakietowych HIMARS i podobne zestawy, przekazane nam przez USA i sojuszników, działają już ze śmiertelnym skutkiem. Rosjanie są bezbronni wobec tych systemów i bardzo zaniepokojeni” – zaznaczył Daniłow, cytowany przez „WSJ”.
RL/ PAP/ opr. DySzcz
Fot. PAP/Mykola Kalyeniak