Wojska rosyjskie atakują nie tylko na zachód od Lisiczańska, lecz próbują wkroczyć do obwodu donieckiego na kilku kierunkach wzdłuż granicy z obwodem ługańskim – powiadomił w sobotę Serhij Hajdaj, szef wojskowej administracji obwodu ługańskiego.
– Jak na razie żadnej pauzy operacyjnej, ogłoszonej przez przeciwnika, nie obserwujemy. On atakuje i ostrzeliwuje naszą ziemię z tą samą intensywnością, jak wcześniej – napisał Hajdaj na Telegramie w sobotę rano.
CZYTAJ: Ukraina: Rosjanie nie zdołali zająć elektrowni Wuhłehirskiej
Urzędnik powiadomił, że siły rosyjskie napierają nie tylko na odcinku na zachód od Lisiczańska, lecz również w innych miejscach frontu.
– Oni ciągle próbują wedrzeć się w głąb sąsiedniego obwodu wzdłuż granicy administracyjnej. Naciskają na kilku kierunkach. Tam, gdzie nie mogą posuwać się naprzód, robią prawdziwe piekło, ostrzeliwując teren na horyzoncie. Dlatego niebezpiecznie jest wszędzie – od Kreminnej do Popasnej – napisał Hajdaj w Telegramie.
Tylko w nocy z piątku na sobotę miało miejsce osiem ostrzałów artyleryjskich, trzy ostrzały z moździerzy, a także dziewięć rakietowych.
Według Hajdaja wojska przeciwnika „osiągnęły 8 lipca nieznaczne powodzenie i kontynuują natarcie na zachód od Lisiczańska”.
RL / PAP / opr. WM
Fot. Telegram