Twórca kultowych polskich filmów, takich jak „Sami swoi”, „Rozmowy kontrolowane” czy też „Historia żółtej ciżemki” i „Wielki Szu”, został patronem parku w Suścu na Roztoczu. W ten sposób rodzinna miejscowość reżysera Sylwestra Chęcińskiego, uczciła jego pamięć.
W uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej Sylwestra Chęcińskiego wzięli udział mieszkańcy Suśca i okolic, władze gminy oraz najbliższa rodzina reżysera, w tym jego syn Igor Chęciński.
CZYTAJ: Nie żyje Sylwester Chęciński, reżyser kultowej trylogii o Pawlakach i Kargulach
ZOBACZ ZDJĘCIA: Otwarcie parku im. Sylwestra Chęcińskiego w Suścu
– Ojciec to był przede wszystkim bardzo mądry, skromny człowiek, który starał się moją drogę życiową – zupełnie inną, bo lekarza – w jakiś sposób rozsądnie uporządkować – zdradza syn reżysera, Igor Chęciński. – Wiele mu zawdzięczam, między innymi to, że poszedłem na medycynę. Był surowy, ale sprawiedliwy.
– Nasze mamy były siostrami – mówi siostra cioteczna reżysera, Anna Bartosiewicz. – A ponieważ jego mama była na tyle starszą siostrą, że wychowywała moją mamę, to ja robiłam za siostrzenicę Sylwestra. Był człowiekiem bardzo koleżeńskim, uczuciowym i sentymentalnym. Bardzo dużo rzeczy wspominał o Suścu z dzieciństwa, które pamiętał. Był bardzo życzliwy i pomagał wszystkim, którzy tego potrzebowali i czasem nie potrzebowali. A ponieważ był wiekowo ode mnie starszy, był seniorem rodu.
– Praktycznie korzenie państwa Chęcińskich – z tego, co wiemy – pochodzą z Radomia – mówi Zbigniew Naklicki, wójt gminy Susiec. – Kupili taką posesję od Musiałów i tutaj mieszkali. Z tego, co niektórzy, którzy pamiętają, opowiadają, Chęcińscy byli bogaci. Zamożni ludzie, bardzo szczerzy, otwarci, pomocni. Nawet sąsiedzi opowiadali niejednokrotnie, że – wówczas była bieda, w tych latach powojennych – można było na nich zawsze liczyć: coś dali, przynieśli. Pan Chęciński, jak go pamiętają, był zawsze elegancko ubrany, w kapelusiku. To tyle, co wiemy. Niektórzy tutaj nadal nie wiedzą, kim jest Chęciński. Ten moment, który teraz się dokonuje, wielu ludziom tę informację przyniesie. Mam nadzieję, że docenią, jakiego mieliśmy rodaka, który u nas się urodził.
– Susiec to w ogóle korzenie, to nie są tylko słowa. On tu rokrocznie bywał. Prawie do dziewięćdziesiątki tutaj niemały dystans – ponad 500 km – przejeżdżał; bo dom, bo Susiec, bo grób ojca – wspomina Igor Chęciński. – Dla niego te korzenie to było motto całego życia. Tutaj, jak był małym chłopcem, przyjechał kinematograf, i on, jako młody chłopak zobaczył film „Życie Chrystusa”. Tak się zafascynował, że w pewien sposób podjął decyzję: „będę reżyserem”. Było to trudne, ale się udało. Susiec to jest niezmienny motyw w jego życiu, mimo że od lat 50. mieszkał we Wrocławiu. Wracał tu rokrocznie. Myślę, że kochał to miejsce. Najbardziej znany jest z trylogii i troszkę nad tym ubolewał z uwagi na to, że uważał, że pewne filmy nie za bardzo zostały dostrzeżone. Przykładem jest „Agnieszka 46”, czy „Tylko umarły odpowie” – polecam.
– Dla mnie jest to przede wszystkim ogromne wzruszenie, bo ja nadal nie mogę się pogodzić z jego odejściem – przyznaje Anna Bartosiewicz. – Ciągle łapię się na tym, że coś kupuję, o czymś myślę – no to pójdę i powiem Sylwkowi. No i wtedy uzmysławiam sobie, że nie powiem. W ostatnim czasie bardzo chciał przyjechać do Suśca, ale mu nie wyszło. Już się źle czuł, już był bardzo słaby. Jak wróciłam, to zostałam przepytana dokładnie ze wszystkich szczegółów, które się tu zdarzyły: kto dom wybudował? A co się zmieniło? Kto nowy? Ilu wczasowiczów? Czy jest pandemia? I tak dalej…
– W 2017 roku udało mi się połączyć osobiście z mistrzem Sylwestrem Chęcińskim, którego poprosiłem, przedstawiając mu wszelkie argumenty i też decyzje rady, o nadaniu parku jego imienia – mówi wójt gminy Susiec. – Ucieszył się bardzo z tego tytułu, ale po dłuższej rozmowie prosił mnie jednak, żeby tego nie robić. Że na razie sobie tego nie życzy. Jego zwrot był taki: „Już jak umrę, to proszę bardzo. Nie ma problemu, żebyście nadawali parkowi moje imię, ale teraz proszę to uhonorować”. Odstąpiliśmy od nadania. Kiedy to się stało w grudniu 2021 roku, gdy odszedł wielki człowiek, po raz kolejny skierowałem do rady gminy wniosek w lutym o nadanie jego imienia parku w Suścu.
– Taki aktor drugiego, trzeciego planu, nie czuł specjalnie takie potrzeby – dodaje syn Chęcińskiego. – To było bardzo naturalne. Pod koniec swojego życia, chyba na zasadzie, że dla wnuków, dla prawnuków, zaczął więcej udzielać wywiadów, zgodził się na książkę. Widział, że czas przemija i jakoś to trzeba utrwalać.
– Park Sylwestra Chęcińskiego to dla mnie przede wszystkim wzruszenie, przede wszystkim wspomnienie, bo ja w tym parku jak dziecko uczyłam się jeździć na rowerze – opowiada siostra cioteczna reżysera. – I przede wszystkim świadomość, że został przez swoich doceniony. Bo wspominał wszystkie miejsca, w których mieszkał, ale najbardziej wspominał Susiec.
– To pewnie tylko spowoduje, że my tu częściej będziemy przyjeżdżać z drugiego krańca Polski. Uroczystość jest dla nas bardzo miłą niespodzianką i bardzo jesteśmy za to wdzięczni – mówi Igor Chęciński.
Park to nie wszystko. W planach władze mają jeszcze ławeczkę z reżyserem i kamerą oraz nowe witacze z Kargulem i Pawlakiem.
CZYTAJ: Susiec upamiętni Sylwestra Chęcińskiego
W materiale wykorzystano fragment konkursowej scenki przygotowanej przez Lucynę Łasochę z dziećmi z Oseredka.
Gminny Ośrodek Kultury w Suścu realizuje projekt „Kulturalne Lato filmowe z Chęcińskim” dofinansowane ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury, Kultura Interwencje. Edycja 2022.
AP / opr. KB
Fot. Piotr Piela