W Zwierzyńcu od poniedziałku (11.07) trwa letni obóz teatralny organizowany przez Fundację Banina. W tym roku uczestnicy z różnych stron Polski zmagają się z odczytaniem „Starzyzny”, drugiej części cyklu Stefana Dardy „Słoneczna Dolina”.
O tym, dlaczego padł wybór na powieści grozy Stefana Dardy, opowiada wiceprezes Fundacji Banina Natalia Dziedzic: – Fundacja chce angażować się w tematy lokalne, jakoś tę lokalność wydobywać; stąd Darda. To pisarz z Roztocza z Lubyczy Królewskiej, dosyć popularny tutaj i tworzący horrory. W momencie, w którym nadeszła pandemia, stwierdziliśmy, że trzeba zerwać z dotychczasową tradycją podnoszenia tematów historycznych, dosyć ciężkich, i zwrócić się ku tematyce lekkiej. Stąd Bartek Miernik, reżyser spektaklu, stwierdził, że podejmiemy tematykę kryminalną, horrorową Dardy, ale na śmiesznie. W konwencji takich filmów, jak chociażby „Rodzina Adamsów”, dlatego pracujemy z Dardą dosyć groteskowo.
– Zostałem zaproszony na warsztaty, żeby w nich uczestniczyć i zagrać rolę – mówi Denis Jakubowski, mieszkaniec Zwierzyńca. – Będę grał Albina Sochę, to będzie jedna z takich postaci, typowych wieśniaków, które tam będą. Tak naprawdę dopiero wchodzę w tę rolę, dopiero zacząłem próby i pracuję nad tą postacią, żeby miała ona ręce i nogi, więc jeszcze nie jest ona tak dokładnie ulepiona.
– Chcę ćwiczyć, udoskonalać swoje umiejętności – mówi Kamila Kucharczak z województwa świętokrzyskiego. – Będę grała rolę księdza. Jest to bardzo ciekawa postać, nie jest to taki typowy ksiądz, którego mamy w kościele, tylko szalony. Staram się zbudować sobie w głowie tę postać i wymyślić, jaka ona ma być dokładnie. Bardzo bym chciała, żeby mnie zapamiętali i mam nadzieję, że mi się to uda.
– Zagram rolę Janka Stanisławskiego – postać wzorowaną na prawdziwej postaci pana Stanisława Jachymka z Guciowa – opowiada Joanna Labus z Piekar Śląskich. – Jednak ta wersja będzie dosyć nowoczesna, groteskowa, ponieważ zagram na szczudłach. W zeszłym roku miałam okazję poznać pana Stanisława. Było to ciekawe doświadczenie, ponieważ mogłam zobaczyć, w jaki sposób się wysławia, jak się zachowuje i w pewien sposób mieć ten obraz w głowie, co pomogło mi w pracy nad tą postacią.
– W czasie tego dwutygodniowego obozu pracujemy głównie nad spektaklem, ale tez po prostu rozwijamy nasze umiejętności aktorskie, plastyczne, choreograficzne, wokalne – dodaje Natalia Dziedzic z Fundacji Banina.
– Widzowie zobaczą w tym roku bardzo dużo przenoszeń, partnerowań, podrzucań, latających duchów, zjaw, bardzo żywych choreografii – zapowiada choreografka Marta Rolska.
– To spektakl horrorowo-komediowy, ale też muzyczny, więc wszyscy, którzy potrafią grać na czymś albo śpiewać, też od tej strony pokazują się w spektaklu – zaznacza Natalia Dziedzic. – Wszystkie zajęcia mają po prostu nas otworzyć, ale też wzmocnić, stworzyć z nas zgraną grupę, pozwolić pokazać się z innej strony – coś, czego ludzie się nie spodziewają i o to nam też chodzi.
– Jestem tutaj już po raz drugi – opowiada Ignacja z Warszawy. – W przedstawieniu będę grać Jacka Sparrowa, który jest bohaterem serii filmowej „Piraci z Karaibów”, w filmach gra go Johnny Depp. Jest to mój autorski pomysł sprzed roku. On będzie postacią bardziej drugoplanową, która będzie przechadzać się w tle – na przykład, jeżeli trzeba będzie coś podać jakiejś postaci w danej scenie, to od tego będzie Jack. Jest po prostu postacią wyrwaną z kontekstu. Po prostu się zjawił. Kostium powstał rok temu, zrobiła go jedna z kostiumografek i on dalej funkcjonuje. Jest na mnie dobry i będzie taki sam, jak rok temu.
– To jest cudowna młodzież, są bardzo otwarci, bardzo chętni do działania – chwali uczestników Marta Rolska. – Ogromnie kreatywni, bardzo często prowadzący warsztaty. Tak naprawdę nie muszą nic mówić, bo większość pomysłów wychodzi od uczestników, a nie od nas. 9 na 10 pomysłów wchodzi. To się tutaj dzieje i uczestnicy o tym wiedzą, dzięki temu jeszcze bardziej otwierają głowy i rzucają jeszcze bardziej szalone pomysły, co jest dla nas cudowne.
– W trakcie warsztatów, które prowadzę, tworzymy materiały plastyczne – mówi Natalia Dziedzic. – Bawimy się tą plastyką, tworzymy ulotki, plakaty i zaproszenia na spektakl. Jest to taka spokojniejsza praca, ale jak widać, pracujemy sobie przy muzyce, tworzymy dziwne, absurdalne kolaże i dobrze się bawimy.
– To jest w sumie mój trzeci obóz – opowiada Ala Stankiewicz ze Zwierzyńca. – Bardzo lubię tutaj być, uwielbiam tych ludzi, którzy tutaj są ze mną i uwielbiam ich spotykać i pracować z nimi. To daje mi ogromną satysfakcję i radość. Bardzo lubię wszystkie te aktorskie sprawy, więc chyba dlatego tu jestem. Uczymy się różnych szalonych choreografii, w sumie co roku mamy różnych, innych prowadzących. Będę grała Paulinę Podolak. Mam pomysł na postać, choć wydaje mi się, że na próbach jeszcze się to wyklaruje. Moja postać jest dość ciekawa, wydaje mi się, że też w pewnym sensie ważna; tak ogólnie, że może zrobić dość duże wrażenie na mieszkańcach Zwierzyńca, tak samo w sumie jak postać księdza, może być ciekawe.
– Pracujemy nad świadomością ciała, nad ruchem, nad świadomym ruchem – swoje zajęcia opisuje Dominika Jarosz. – Z dzieciakami pracujemy nad tym, jak dobrze oddychać, jak dobrze się relaksować. Chciałabym, żeby wyniosły to, że każdy jest indywidualny, każdy z nich ma cos w sobie, czego nikt inny nie ma. A to wszystko włożone do jednego koszyka w formie grupy działa tak, że mogą wiele razem zmieniać.
– Choreografię będę budowała na tańcu jazzowym, na elementach improwizacji, będzie też trochę modernu, trochę się potarzamy po ziemi, więc bardzo różne formy, style i techniki tańca. Również stepowanie – dopowiada choreografka Marta Rolska.
– Wakacje bez warsztatów to oczywiście nie są wakacje – podsumowuje Ala ze Zwierzyńca. – To są po prostu takie zwykłe wakacje, jakieś codzienne czynności. Ale bez tego zastrzyku adrenaliny i szczęścia, jakie daje ten obóz, to wakacje są troszkę wyblakłe.
Historia przedpremierowo zostanie zaprezentowana w willi Rózin w Zwierzyńcu 22 lipca o godz. 20.30. Dzień później o tej samej godzinie w Józefowie, a 3 września w Lubyczy Królewskiej.
AP / opr. KB
Fot. FB Fundacja Banina