Powyrywano kilkadziesiąt krzesełek, zniszczono też boksy trenerskie – to skutki działania wandali na boisku sportowym w Kurowie. Na obiekcie swoje mecze rozgrywają piłkarze miejscowej Garbarni.
– Pojedyncze zniszczenia zdarzały się, ale teraz straty są bardzo duże. Trzeba będzie ograniczyć dostęp do obiektu – mówi trener kurowskiego zespołu Tomasz Guz. – Te trybuny są zdewastowane. Krzesełka są powyrywane. Musimy coś z tym zrobić, bo nie może tak zostać. Myślę, że zostanie to zamknięte, w rozsądnych godzinach, żeby młodzież zainteresowana trenowaniem mogła korzystać. Na noc musimy założyć jakąś kamerę albo dwie i zagrodzić ten stadion, żeby nie stało to się miejscem biwakowym czy miejscem spotkań – dodaje Tomasz Guz.
CZYTAJ: Kurów: wandale zniszczyli boisko klubu sportowego
– Dzieci mają wstęp na boczne boisko, żeby sobie grać. Przyszła tam młodzież, wypiła i zniszczyła – mówi Małgorzata Gajda, żona piłkarza. – Nic na to nie poradzimy, ale prosiłabym rodziców, żeby uważali na to, co robią ich dzieci, bo widać, że nie ma nad nimi kontroli. To przykre, bo to przecież z naszych podatków. Teraz jest ciężki czas i nie wiem, skąd wziąć pieniądze, żeby to naprawić.
– Wydaje mi się, że najwięcej ubytków jest na górnym pułapie. To też nie jest przypadek, że akurat na dole wszystkie krzesełka są, w drugim rzędzie też praktycznie wszystkie, a te krzesełka, które się łamią, są na samej górze – mówi Tomasz Guz. – To nie przypadek, że stało się to z powodu złych warunków atmosferycznych, albo tego, że ktoś się oparł. Ewidentnie komuś na tym zależało, tym bardziej, że te krzesełka są elastyczne, odchylają się. Trzeba użyć naprawdę dużej siły, żeby je wyłamać. Na jednym z krzesełek jest nawet napisane „pozdrowienia z pierwszym dniem wakacji”, także ludzie, którzy to połamali, jeszcze się nawet podpisali, zostawili po sobie ślad.
– To wielkie zaskoczenie – mówi Arkadiusz Małecki, wójt gminy Kurów. – Akt wandalizmu na tak dużą skalę pojawił się po raz pierwszy od jakiegoś czasu. Klub KKS Garbarnia jest klubem dosyć lubianym, więc myślę, że nie jest to incydent związany z kibicami, tylko incydent wakacyjny, może młodzieżowy, nieprzemyślany. W tym momencie klub nie zwracał się jeszcze do urzędu o jakąś pomoc. Oszacowali straty na kwotę ok.15 tysięcy złotych. Zorganizowali zbiórkę publiczną. Ta zbiórka na terenie gminy odbyła się wielkim echem. Myślę, że jest to podyktowane także tym, że chcą odciążać gminę. To taki lokalny patriotyzm. Myślę, że jeśli zabraknie pieniędzy, zwrócą się do gminy o wsparcie finansowe. Gmina zawsze wspiera, więc dołoży. Klub sportowy to zawsze dosyć spore środki finansowe corocznie, również w różnych konkursach pożytku publicznego, a także z promocji, czy wyjazdów młodzieży na treningi i wydarzenia sportowe.
– Jestem trenerem w Kurowie chyba ze 20 lat i powiem szczerze, że przez te 20 lat nie było tu takich incydentów – mówi Tomasz Guz. – Dzieciaki zostawiają nawet rowery pod szatnią, jedziemy gdzieś na mecz i tych rowerów nikt nie kradnie.
Zniszczenia są także widoczne w boksach trenerskich.
– Na ławkach rezerwowych są napisy sprayami, brakuje szyb – podkreśla Tomasz Guz. – Ewidentnie widać, że nie robi tego przyroda, nie jest to efekt tego, że coś się zużywa, a tego, że kogoś rozpiera energia. Gdyby przyszedł do nas, dalibyśmy mu piłkę.
– Myślę, że te szacunkowe 15 tysięcy złotych strat to jest tak duży zapas, że będzie można z tych pieniędzy zainwestować w kamery, może jakieś barierki. Trzeba znaleźć na to pieniądze i zabezpieczyć – dodaje trener.
Co można zrobić, żeby takie sytuacje się nie powtarzały: – Po pierwsze: monitoring – mówi Małgorzata Gajda. – Po drugie, trzeba apelować do dzieci i młodzieży, do miejscowych fanów futbolu, żeby zadbali i sami tego pilnowali; do rodziców, żeby była większa kontrola nad dziećmi. Bo to nie są małe dzieci. Małe dziecko czegoś takiego nie zrobi. To już jest młodzież. Nie wiemy dokładnie, kiedy doszło do tych aktów wandalizmu, na pewno w godzinach popołudniowych, wieczornych, może nocnych, bo do południa raczej byłoby słychać, że coś się dzieje. Przede wszystkim chodzi też o większą kontrolę policji w tym miejscu, bo co z tego, jak oni przyjadą, kiedy są mecze? Powinni jeździć non stop i sprawdzać.
CZYTAJ: Przeklinali, pili i palili w kościele. Teraz odpowiedzą za obrazę uczuć religijnych
– Nawet jeśli nie dokonujemy oficjalnego zgłoszenia, to warto zgłosić to czy na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa czy bezpośrednio do dzielnicowego, że jesteśmy zaniepokojeni, że gdzieś zbierają się młodzi ludzie, że może dochodzić do dewastacji mienia – mówi komisarz Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Puławach. – Policjanci za każdym razem takie miejsca odwiedzają, sprawdzają, co się dzieje, ale także w trakcie codziennej służby patrolowej, zarówno w Kurowie, w Markuszowie, Żyrzynie czy też Baranowie. Pamiętajmy jednak, że jest to dosyć rozległy teren, więc policjanci nie są w stanie być wszędzie jednocześnie. Niemniej jednak robią co w ich mocy, aby uniknąć tego typu sytuacji, aby te patrole były widoczne. Dzielnicowi, policjanci patrolówki, kontrolują ten teren, aby nie dochodziło do dewastacji mienia.
– Myślę, że najważniejsza jest tutaj edukacja i piętnowanie takich zachowań – mówi wójt Arkadiusz Małecki. – Nie możemy się zamykać przed takimi sytuacjami, bo zamknęlibyśmy takie lokalizacje dla porządnych, normalnych obywateli. Jest to incydent, który się wydarzył, trzeba go naprawić, ale myślę, że nie powinniśmy się bać i zamykać przed mieszkańcami, którzy chcą korzystać z tej infrastruktury. Monitoring jest rozwiązaniem. Dość kosztownym. Patrząc na skalę problemu, który jest incydentem, na razie nie jest to rozwiązanie adekwatne, żeby po pierwszej takiej sytuacji instalować monitoring.
Jutro (26.07) zniszczenia mają zostać zgłoszone na policję. Obiekt jest ubezpieczony więc część strat oszacowanych na kilkanaście tysięcy złotych być może uda się odzyskać. Pozostałą kwotę klub chce uzbierać podczas internetowej zbiórki pieniędzy.
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. Łukasz Grabczak