Następcą Borisa Johnsona będzie Rishi Sunak albo Liz Truss. Tak zdecydowali posłowie Partii Konserwatywnej.
Zakończyła się ostatnia runda głosowania. Finaliści – były minister finansów i szefowa MSZ – mają szansę, by stanąć na czele ugrupowania, a co za tym idzie – rządu.
CZYTAJ: Brytyjski premier zapowiedział dymisję
Rishi Sunak uzyskał 137 głosów, a Liz Truss – 113 Z wyścigu odpadła Penny Mordaunt, sekretarz stanu w ministerstwie handlu międzynarodowego. Poparło ją 105 kolegów partyjnych.
Finaliści będą zabiegać o głosy szerszego grona: członków Partii Konserwatywnej w całym Królestwie.
– Liz Truss będzie z pewnością akcentować swoje dokonania jako minister handlu, podkreślić, że doprowadziła do podpisania pobrexitowych traktatów – mówi Alex Nice z londyńskiego think tanku Institute for Government. – Próbowała też zaprezentować się jako twarda szefowa dyplomacji. Rishi Sunak będzie twierdził, że to on jest dojrzalszy i jako minister finansów rozumie lepiej, przed jakimi trudnymi wyborami stać będzie nowy premier.
Rishi Sunak cieszy się poparciem posłów, ale jego popularność wśród członków partii jest mniejsza. Krytyków niepokoi, na przykład, że nie chce obniżać podatków od razu przekonując, że nie powinno się tego robić w dobie inflacji, rosnących cen energii i wojny. Liz Truss chce „powrotu do korzeni”: szybkiego obniżania danin i ograniczania regulacji. Nie wszyscy w partii wierzą jednak w jej transformację z przeciwniczki brexitu do jego entuzjastki. Niechęć części ugrupowania budzi ambicja Rishiego Sunaka, oskarżanego o spiskowanie wobec byłego szefa, Borisa Johnsona. Niepokój w przypadku Liz Truss budzi jej skłonność do gaf i nie zawsze udane występy publiczne.
Pierwsze sondaże wśród członków Partii Konserwatywnej wskazują na przewagę Liz Truss. – Trzeba jednak podkreślić, że jak na razie sondaże na tej dość małej grupie ludzi były chwiejne, liczby gwałtownie się zmieniały. A przed nami miesiące kampanii – podkreśla Alex Nice.
Zwycięzcę poznamy piątego września.
IAR / RL / opr. AKos
Fot. PAP/EPA/NEIL HALL