Zniszczone uprawy po gradobiciu w Czarnymstoku. Rolnicy czekają na odszkodowania

294124401 367546668862328 1840699282624365409 n 2022 07 22 172654

30 rolników w miejscowości Czarnystok w gminie Radecznica na ponad 440 działkach z uprawami tytoniu, rzepaku i zbóż ucierpiało w wyniku ostatniej burzy z gradobiciem. Kilkanaście dni temu przez miejscowość Czarnystok w gminie Radecznica przeszły ulewne deszcze, zakończone gradobiciem. Ucierpiały uprawy tytoniu, rzepaku, zbóż, ale i plantacje owocowe.

CZYTAJ: Czarnystok: potężne straty w uprawach po poniedziałkowym gradobiciu [ZDJĘCIA]

– Powiadomiliśmy wojewodę lubelskiego, a komisja do spraw szacowania strat natychmiast przystąpiła do pracy – mówi przewodnicząca komisji w Urzędzie Gminy Radecznica Beata Furlepa. – Dokonaliśmy oględzin na plantacjach rolników. Rolnicy składali wnioski do urzędu, wypisywali działki, które posiadają i swoje szacunkowe starty. Wpłynęło 30 wniosków. Szkody zaistniały na ok. 440 działkach. Oszacowaliśmy straty na podstawie szacowań rolników i na podstawie oględzin na plantacjach. Teraz będziemy sporządzać protokoły.

– Wiosną prawie 6-hektarowe pole rzepaku zniszczyły mi sarny, gdy trochę rzepak się odrodził to przyszła burza z gradem – mówi Sławomir Dubaj, rolnik z Czarnegostoku. – Częściowo zwierzyna, częściowo grad. Nie wiadomo czy będziemy to już kosić, bo byliśmy z likwidatorem z koła łowieckiego, który stwierdził, że nic nam za to nie wypłacą. W plantacjach tytoniu tak samo – z tych najładniejszych liści już praktycznie nic nie ma.

– Te protokoły będą wysyłane do wojewody lubelskiego, który zatwierdzi je i tak zatwierdzony protokół rolnik dostarcza do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – mówi Beata Furlepa, – Na podstawie tego protokołu Agencja wypłaca rolnikom odszkodowania.

Dodatkowo rolnicy mogą otrzymać rekompensatę od ubezpieczyciela, ale rolnicy różnie podchodzą do ubezpieczania swoich upraw – zaznacza plantator tytoniu Jan Furlepa: – Nie ma z tego potężnych pieniędzy. Trzeba utrzymać rodzinę. Są opłaty: pole, podatki, nawożenia, paliwa, ubezpieczenia – państwo niby dodaje 65 procent, ale dofinansowują firmy, nie rolników.

Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej przyznaje, że ubezpieczenia wśród rolników funkcjonują na słabym poziomie: – Ubezpieczane są rośliny bardzo ryzykowne, kosztowne, na których rolnik może ponieść dosyć duże straty. Zakładom ubezpieczeniowym nie opłaci się ubezpieczać, bo są dosyć wysokie ubezpieczenia. Rolnikom nie opłaci się ubezpieczać swoich upraw, bo również są wysokie składki. Dodatkowo czynnikiem, który nie zachęca do ubezpieczenia, jest to, że likwidacja szkód nie zawsze przebiega po myśli rolnika.

Do szacowania strat w uprawach, zdaniem Stanisława Rapy – rolnika, który w gradobiciu stracił kilka hektarów tytoniu, powinny być powoływane osoby z Izby Rolniczej, Ośrodka Doradztwa Rolniczego i ubezpieczyciela: – Kto w swoim interesie będzie źle oceniał? Coś tam dadzą. Gorzej z tymi, co nie ubezpieczą, ale powinno to być szacowane do wymiaru strat, a nie widzimisię.

Jak informuje Gustaw Jędrejek, do ubezpieczeń rolniczych są dopłaty w wysokości 65 proc. W tym roku przeznaczono na ten cel miliard sześćset tysięcy złotych. – Nie mieliśmy sygnałów, że zabrakło pieniędzy dla tych, którzy chcą się ubezpieczać. Dodatkowo 35 procent można było sobie ubezpieczyć w tej chwili bezkosztowo, dlatego że Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wydawała cesje i te pieniądze będą potrącone z dopłat bezpośrednich. Dla wielu rolników – z tego, co nam mówią – jest to bardzo dobre rozwiązanie, bo na wiosnę są duże wydatki. Wiadomo, że trzeba to spłacić na jesieni, ale rozwiązanie jest dosyć dobre i długo oczekiwane, bo kiedyś mówiono, że te środki są nie do ruszenia. A jednak można.

Rolnicy z Czarnegostoku oczekują jednak na obowiązkowe rozwiązania systemowe. – Najlepiej sprawdziłby się fundusz upraw rolniczych, gdzie rolnik będzie miał minimum formalności – mówi Sławomir Dubaj. – Agencja ma wszystkie dane na temat działek, bo rolnicy składają wnioski, na podstawie których rolnikowi trzeba zabrać 100 czy 200 złotych z hektara na to ubezpieczenie. I żeby ktoś nad tym czuwał.

Obowiązkowe ubezpieczenia brane są pod uwagę. Jak zaznacza prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, w tej sprawie trwają rozmowy.

Wnioski wraz z protokołem trafią do wojewody lubelskiego. Na tę chwilę rolnikom pozostaje tylko czekanie.

AP/ opr. DySzcz

Fot. Agnieszka Piela

Exit mobile version