Rozpoczęła się procedura wydania decyzji środowiskowej dla budowy elektrociepłowni Zadębie w Lublinie. Zakład, w którym spalane będą odpady, ma powstać przy ul. Tyszowieckiej. Miesięcznie ma przekształcać w prąd i ciepło od 8 do 12,5 tys. ton odpadów nienadających się do recyklingu.
Nowa elektrociepłownia, nazywana przez niektórych spalarnią Jakubasa, ma przetwarzać odpady wyłącznie mieszkańców Lublina i gmin ościennych. Żeby inwestycja doszła do skutku musi zostać wydana opinia środowiskowa. Jak wygląda ta procedura – tłumaczy zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Lublinie Tomasz Lis.
– Przekazaliśmy dokumentację do konsultacji do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Lublinie, do Dyrektora Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie” oraz do marszałka województwa. Te opinie będą niezbędne do wydania decyzji środowiskowej. Każdy ma za zadanie w swoim zakresie opiniować pod kątem wpływu danej inwestycji na bezpieczeństwo zdrowia i życia ludzi, wpływu na środowisko, ewentualnego wpływu na wody. Każde postępowanie jest inne i trudno oszacować ile będzie trwało. Jesteśmy uzależnieni od tego, czy dokumentacja jest kompletna i nie wymaga uzupełnienia. Inwestor oczywiście potrzebuje czasu na ewentualne uzupełnienie dokumentacji. Poza tym każda z instytucji, która opiniuje, również może o takie uzupełnienie wystąpić. Może również przedłużyć również czas na opracowanie swojej opinii – tłumaczy Tomasz Lis.
Inwestorem jest spółka Centrum Nowoczesnych Technologii S.A. z Sosnowca powiązana z przedsiębiorcą Zbigniewem Jakubasem. Wcześniej zarząd firmy przedstawił plany inwestycji urzędowi miasta w Lublinie. W czerwcu prezes spółki CNT, Jacek Taźbirek, tak tłumaczył wybór miejsca na powstanie elektrociepłowni:
– Po pierwsze jest to dzielnica przemysłowa. Po drugie jest to ta część miasta, z której wiatry nie wieją w kierunku miasta, tylko na zewnątrz. To bardzo dobrze skomunikowana część miasta. Transport będzie się odbywał po drogach już istniejących i nieprzebiegających przez osiedla mieszkaniowe. Trzecia rzecz, jest maksymalnie oddalona od strefy zabudowy wielkomiejskiej – wylicza Taźbirek.
Z kolei Towarzystwo Dla Natury i Człowieka nie widzi tego przedsięwzięcia optymistycznie i ma wiele wątpliwości, o czym mówi Krzysztof Kowalik, członek zarządu organizacji.
– To jest dzielnica przemysłowa, jednak cały czas jest to miasto. Być może taka dzielnica powinna być adresowana do innego rodzaju przemysłu, wysokich technologii. To nie jest tak, że ta spalarnia oddziałuje tylko w miejscu, w którym powstaje, ale też te emisje oddziałują na najbliższe otoczenie. Inwestorzy zawsze przekonują, że takich emisji nie ma. Taki zakład, przede wszystkim ze względu na swoją uciążliwość, nie powinien być lokalizowany w centrum miasta. Chcemy być miastem metropolitalnym, chcemy stawiać na usługi, a nie na powrót przemysłu – uważa Krzysztof Kowalik. – Przede wszystkim chodzi o to, że mieszkańcy obawiają się o swoje zdrowie, ale także o ilość śmieci sprowadzanych do miasta – dodaje. – Wiemy, że każdy inwestor, który obiecuje spalarnię, podaje przykład tej spalarni, która się znajduje w Wiedniu. Jednak jest to zupełnie inna technologia niż ta, którą chce budować. W Wiedniu jest to spalanie wysokotemperaturowe, natomiast w każdej innej spalarni proponuje się to spalanie w niższej temperaturze. Są też obawy o to, jak to wpłynie na stan zdrowia. Różnica polega na tym, jakie wydzielają się tam związki i czy są one ostatecznie rozkładane. Wiadomo, że w wysokiej temperaturze te związki są rozkładane na prostsze substancje i generuje to mniej zanieczyszczeń. To nie rozwiązuje jednak problemu, bo powstają też odpady, które później trzeba składować i o tym się mało mówi. Te odpady są trudne w składowaniu i nie jest ich mało. Dużo osób obawia się też, skąd te śmieci będą brane. Skoro mamy odzyskiwać coraz więcej śmieci to w Lublinie będzie ich coraz mniej do spalenia. Te śmieci zaczną do nas przyjeżdżać z całej okolicy – wnioskuje Krzysztof Kowlaik.
Nie zapominajmy też o ciągle zmieniających się przepisach dotyczących emisji CO2, które wydaje Unia Europejska. Inwestorzy przekonują, że taka spalarnia jest atrakcyjna, ale wszystko może się zmienić za rok, dwa czy trzy – wskazuje przedstawiciel Towarzystwa Dla Człowieka.
– W tym momencie spalarnie wydają się atrakcyjne dla inwestorów, ponieważ nie są objęte emisjami CO2, nie muszą ich kupować. Coraz więcej mówi się o tym, żeby te spalarnie były objęte limitem emisji. Teraz inwestorzy mówią, że ta energia będzie czysta, tania, że mieszkańcy zyskają atrakcyjny rynek zbytu, tanie ciepło, ale jeśli limity wejdą to te spalarnie nie będą się niczym różniły od innych elektrociepłowni, bo emitując CO2 będą musiały płacić za dodatkowe limity. Jest jeszcze jedno zagrożenie. Żaden inwestor nie będzie śmieci spalał za darmo. Pytanie, na ile mieszkańcy zostaną zobowiązani do dostarczania takich śmieci do spalarni, za które przecież ostatecznie będą musieli zapłacić.
– Żeby wydać opinię potrzebny jest również głos mieszkańców i konsultacje społeczne – zapewnia wicedyrektor Lis. – W momencie, kiedy przeanalizujemy całą dokumentację, uznamy, że ona jest kompletna, nie wymaga uzupełnienia, ogłosimy konsultacje społeczne, które potrwają 30 dni. Wtedy każdy, nie tylko mieszkaniec Lublina, będzie mógł wnosić swoje uwagi, zapoznać się z dokumentacją. My do tych wszystkich uwag się odniesiemy. Po czym wydamy decyzję administracyjną.
CZYTAJ: Kolejny krok do budowy nowej lubelskiej elektrociepłowni. Czas na decyzję środowiskową
Dodaje, że z dokumentacją inwestycji niektórzy mieszkańcy mogą zapoznać się już teraz w Wydziale Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. Na pozostałych przyjdzie czas później.
– Kodeks postępowania administracyjnego zapewnia dostęp do dokumentacji, czynny udział w procesie wydawanie decyzji administracyjnej stronom postępowania. Najbliższe sąsiedztwo inwestycji w obrębie 100 metrów jest uznane jako strona postępowania, a także instytucje, które się do nas zgłaszają z prośbą o to, żeby je uznać za stronę postępowania. Nie każdy może być uznany. Jeżeli natomiast taki status zostanie nadany organizacji bądź osobie, która się o to ubiega, to jak najbardziej. Tutaj kodeks postępowania administracyjnego gwarantuje czynny udział takiej osobie w całym procesie. Od wszczęcia do wydania decyzji administracyjnej. Tutaj nie ma żadnych ograniczeń. Natomiast jeżeli chodzi o konsultacje społeczne, czyli o wszystkie osoby, które nie są stroną postępowania, będą mogły się zapoznać z dokumentacją i składać stosowne wnioski w wyznaczonym terminie – dodaje Tomasz Lis.
Decyzja środowiskowa wskazuje na to, w jaki sposób należy wykonać inwestycję, aby nie naruszyć środowiska, jak również umożliwia wydanie pozwolenia na budowę.
Koszt budowy inwestycji może wynieść nawet 1 miliard złotych. Spółka planuje uruchomienie elektrociepłowni w 2025 roku, a do jego budowy nie zostaną wykorzystane środki publiczne.
RyK / opr. PrzeG
Fot. archiwum