Muzeum Rzemiosła Dawnego powstaje w Wojsławicach – miejscowości literackiego bohatera Jakuba Wędrowycza. W nowej placówce będą odbywały się warsztaty rzemieślników szewskich, rymarzy i strycharzy. Znajdzie tam miejsce także izba tradycji bimbrowniczej na Lubelszczyźnie.
– W Wojsławicach była wielokulturowość i to jest pokazane w muzeum gminnym, my stawiamy na coś innego – mówi pisarz, ojciec postaci Jakuba Wędrowycza, Andrzej Pilipiuk. – My chcemy temat przeszłości naszych stron ugryźć od innej strony, pokazać Wojsławice jako ośrodek handlu, drobnego przemysłu, a przede wszystkim rzemiosła. Wojsławice od czasów carskich, przez lata międzywojenne, a w zasadzie do początku lat 50. były ogromnym zagłębiem rzemiosła szewskiego. Po buty do Wojsławic przyjeżdżali ludzie z Chełma, Hrubieszowa, Skierbieszowa. Moi przodkowie też byli szewcami, przez co najmniej 200 lat szyli ludziom buty. Potem oddano w Chełmie fabrykę i skończyły się dobre czasy dla rzemieślników. Chcieliśmy troszeczkę przybliżyć tę historię, pokazać nasz zbiór narzędzi szewskich, pamiątki związane z przeszłością Wojsławic, która jest bardzo ciekawa, bogata i mało znana.
– Znajdujemy się w tej chwili przed budynkiem przyszłego Muzeum Tradycji Rzemieślniczej w Wojsławicach. To okazały budynek, który został już ocieplony. Zapraszam do środka – mówi Marek Farfos z Fundacji „Ku Przeszłości”. – Widzimy obszerną, dużą salę, gdzie będą eksponaty typu szewskiego. Mamy ponad 460 egzemplarzy. Są wyroby stolarskie, wikliniarskie, garncarskie, skórzane – czyli rymarskie. Są też przykłady wielu innych, już w tej chwili zapomnianych zawodów w tych okolicach. Zawód strycharza polegał na wyrabianiu cegieł. Mamy też w specjalnych zbiorach buty z Wermachtu z 1923 roku, zimowe, w bardzo dobrym stanie. Buty tyszowiaki. Ostatniej niedzieli znajoma osoba przekazała dla muzeum wagę carską z XVIII wieku.
– Przekazałem dzisiaj pamiątkę, którą dostałem od swojego wujka z Białej Podlaskiej. To jest tzw. waga księżycowa – mówi Grzegorz Gmyz. – Pochodzi z czasów rozbiorów carskich. Jest skalowana w Pudach, więc to taka pamiątka, która interesuje Andrzeja Pilipiuka. Ślady dawnych czasów. Postanowiłem, że kiedyś – przy okazji – przekażę mu to. Może zainspiruje go do jakiejś wzmianki w którymś z opowiadań.
– Trzymam kciuki za tę inicjatywę. Jest to inicjatywa, która z jednej strony jest związana z realnie istniejącym miejscem, a z drugiej jest promowana przez postać z fantastyki, co – jak na realia polskie – jest raczej rzadkością – zauważa Alicja Janusz, autorka powieści fantastycznych.
– Ciekawostką będą też eksponaty z bimbrownictwa – podkreśla Marek Farfos.
– Bimber, jako ulubiony trunek Jakuba Wędrowycza, odgrywa swoją rolę, aczkolwiek nie będzie to tak stricte muzeum bimbru. Chociaż ekspozycję poświęconą bimbrownictwu na Lubelszczyźnie też zamierzamy tam umieścić – przyznaje Pilipiuk.
– To właśnie Andrzej scala to miejsce, gdzie ludzie przyjeżdżają, żeby zobaczyć Wędrowycza. W miejscu, gdzie stoi muzeum, stoi też pomnik Jakuba Wędrowycza i Semena – dodaje Marek Farfos
– Powoli robi się z tego atrakcja turystyczna. W księdze gości mamy wpisy również od ludzi, którzy przyjechali z zagranicy – zaznacza Andrzej Pilipiuk.
– Zbieramy na muzeum. Mamy założoną zrzutkę, mamy licytację – wylicza Paweł Pabiś, administrator fanklubu Andrzeja Piplipiuka na Facebooku i aktywny działacz Fundacji „Ku Przeszłości”. – Doglądamy, Marek buduje. Staramy się promować to wszystko. Chcemy, aby to jak najszybciej powstało. Jak wiemy, mamy ciężkie czasy. Ceny poszły w górę. Ale chcemy, żeby to muzeum było pamiątką dla potomnych i współcześnie żyjących o tym, co było kiedyś, bo to podstawa naszej bytności obecnie.
Budowę muzeum można wspierać poprzez zbiórkę „Dom Jakuba Wędrowycza” na portalu zrzutka.pl. Działania Fundacji można śledzić w mediach społecznościowych.
AP / opr. WM
Fot. AP