Trzy rosyjskie pociski uderzyły w teren bezpośrednio sąsiadujący z Zaporoską Elektrownią Atomową na południu Ukrainy; w wyniku ataku wroga doszło do uszkodzenia linii wysokiego napięcia w pobliżu obiektu – poinformował w piątek (05.08) ukraiński koncern Enerhoatom.
CZYTAJ: Ukraina: Rosjanie prowadzą szturm na kierunku Bachmutu i Awdijiwki
„Agresorzy zorganizowali kolejną prowokację. (…) Nie odnotowano wycieku substancji promieniotwórczych. Najeźdźcy, uciekając się do terroru, narażają na niebezpieczeństwo cały cywilizowany świat” – czytamy w komunikacie Enerhoatomu na Telegramie.
Przedsiębiorstwo potwierdziło, że elektrownia nadal funkcjonuje w normalnym trybie. W ostatnim czasie podjęto jednak decyzję o wyłączeniu jednego z bloków energetycznych.
25 lipca Enerhoatom oświadczył, że od 24 marca, czyli początku agresji Rosji na sąsiedni kraj, okupanci uprowadzili już około 100 pracowników Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. „Część z tych osób wróciła potem do pracy ze złamaną psychiką, oświadczając pod wpływem tortur, że popierają Rosję” – powiadomił wówczas szef ukraińskiego koncernu Petro Kotin.
Wojska najeźdźcy zajęły elektrownię w nocy z 3 na 4 marca. Pod koniec maja Kotin oznajmił, że na terenie obiektu znajduje się prawie 500 rosyjskich żołnierzy, ciężki sprzęt (transportery opancerzone, czołgi, pojazdy Ural), materiały wybuchowe i „wszystko to, co nie powinno znaleźć się w elektrowni”. Niemniej, ukraiński koncern kontrolował dotychczas obiekt pod względem jego eksploatacji i obsługi technicznej.
Zaporoska Elektrownia Atomowa została zbudowana w latach 1980–1986 i jest największą siłownią jądrową w Europie. Przed rosyjską inwazją pracowało w niej sześć reaktorów, każdy o mocy 950 MW.
RL/ PAP/ opr. DySzcz
Fot. FB