Gromada, Edwardów czy Wola Mała. W tych wsiach wciąż działa ukaz carski dotyczący serwitutów

wood ga42657788 1920 2022 08 22 180305

Są jeszcze w Polsce takie wsie, gdzie obowiązuje ukaz carski z 1864 roku dotyczący serwitutów. Takie prawo mają mieszkańcy wsi Gromady, Edwardowa, Woli Małej, Woli Wielkiej i Różnówki Stawów (dziś wieś w granicach miasta) w powiecie biłgorajskim. Mogli oni przez lata korzystać z dworskich łąk, pastwisk i lasów. Potem ich potomkowie otrzymywali serwituty w naturze, czyli drewno. Do dziś ten zapis obowiązuje, a drewno wydaje Nadleśnictwo Biłgoraj.

– To nie jest tradycja, to jest obowiązek nakazowy – potwierdza nadleśniczy Andrzej Borowiec. – Między innymi sąd w Biłgoraju w 2014 roku potwierdził, w jaki sposób mamy tę służebność realizować. Na dzień dzisiejszy to wygląda tak, że urzędnicy z gminy przedstawiają nam z wypisów własnościowych kto jest upoważniony do odbioru serwitutu. Następnie jest to potwierdzane przez sołtysa, radę sołecką, przedstawicieli poszczególnych miejscowości, następnie przychodzą z tą listą i jest akceptowana przez nadleśniczego.

– My przygotowujemy im drewno tzw. wielkowymiarowe – mówi Mariusz Szabat, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Biłgoraj. – Jest to drewno tartaczne, budulcowe, użytkowe. Staramy się, żeby to było dobrej jakości, żeby mogli coś z tego zrobić. Żeby to wszystko usprawnić, to każda wieś ma takiego koordynatora do tych spraw i on z nami ustala terminy tych wydatków itd. Mamy to drewno przygotowane na składnicy leśnej, ono jest rozłożone.

– Sporządzamy fakturę tzw. pro forma, tam są wyliczone koszty pozyskania i zrywki, za które właśnie serwitutant jest zobowiązany zapłacić. Zgodnie z przedziałem, wytycznymi to drewno przydzielamy – dodaje Andrzej Borowiec.

– My przygotowując to drewno pozyskujemy to poprzez firmy leśne, które pracują na naszym terenie. W związku z tym serwitutant ponosi koszty pozyskania i zrywki drewna. To jest kwota 39 zł za metr sześcienny. Ważne jest to, że my wydajemy tylko drewno sosnowe – wyjaśnia Mariusz Szabat.

– To dla nas jest ważne, dlatego że nie mamy swoich lasów – mówi Jan Ostrowski z Edwardowa. – Tnie się to drzewo na deski. Kiedyś było ono ładniejsze. Wiadomo, że kiedyś to ścinano je na pniu, każdy to drewno obejrzał. Była pierwsza klasa, druga klasa. W tej chwili mamy już drewno najgorszej klasy. Teraz drewno jest bardziej na opał niż na materiał, ale się przydaje.

– Pytanie co sobie zrobi z tym drewnem? Myślę, że większość ludzi wycina w tartaku jakieś deski czy kantówkę na drewno użytkowe. Natomiast czy oni to spalą, czy na inne cele przeznaczą, to my już o tym nie decydujemy, tylko sami mieszkańcy – dopowiada Mariusz Szabat.

– Od dawien dawna mamy ten serwitut – mówi Edward Busz z Edwardowa. – Poprawiam dachy, ubicia zewnętrzne na szopach, krokwie. Po trochu się zbiera, bo to jest znikoma ilość. Ale się zbiera, konserwuje i mamy już tę większość ilość.

– Wraz z rozwojem wsi serwituty służebności przełożyły się na dziedzicznych członków. Dzisiaj ta liczba osób uprawnionych zwiększyła się, a część nawet zrezygnowała – dodaje Andrzej Borowiec.

Nadleśnictwo Biłgoraj wydaje rocznie ok. 130 metrów sześciennych drewna dla 220 osób.

Dodajmy, że w Polsce prawo do serwitutów zachowało się w niektórych gminach m.in. w woj. małopolskim, śląskim czy świętokrzyskim.

AP / opr. AKos

Fot. pixabay.com

Exit mobile version