Lubelskie piece opalane głównie węglem. Nie brakuje też kotłów najniższych klas

kopciuch 2022 05 23 182707 2022 08 09 172513

W województwie lubelskim w większości palimy węglem – tak wynika z danych Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Tylko trzy gminy zebrały deklaracje od wszystkich mieszkańców – Poniatowa, Siennica Różana i miasto Terespol. Najmniej, bo 32 procent deklaracji, złożyli mieszkańcy gminy Włodawa. W całym województwie lubelskim deklaracje złożyło 60 procent mieszkańców.

– Mimo terminu zagrożenia grzywną, w czterdziestu gminach w naszym regionie pułap złożonych deklaracji nie przekroczył 50 procent – mówi dyrektor departamentu środowiska i zasobów naturalnych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego w Lublinie Janusz Bodziacki. – Z tych deklaracji, które zostały złożone, ukazuje się taki stan, że nasi mieszkańcy w 55 procentach palą paliwami stałymi. Drugą pozycją jest gaz i ogrzewanie elektryczne. Z CEEB-u widać, ile osób pali węglem i to jest zdecydowana większość. Występuje drewno, pellet, ale dominujący jest węgiel.

– Z tych danych wynika, że do końca przyszłego roku na Lubelszczyźnie powinno być wymienionych aż 140 tys. kotłów, które są ogrzewane węglem – podkreśla Krzysztof Kowalik z Fundacji Wolności. – Chodzi o takie kotły, które nie spełniają w tym momencie żadnych norm emisyjnych, ewentualnie są kotłami klasy pierwszej i drugiej. Przypomnę, że nie mówimy tutaj o wszystkich źródłach ogrzewania, bo lubelska uchwała antysmogowa nie dotyczy np. kuchni węglowych, trzonów, piecokuchni, czy tzw. kóz. Problem jest bardzo duży, bo dotychczas takich pieców nie wymieniano na taką skalę. Problem jest tym większy, że ceny węgla podskoczyły. Mowa jest także o dopuszczaniu paliwa coraz gorszej jakości, bo tego węgla brakuje. To moim zdaniem wskazuje, że tej zimy bardzo trudno będzie oddychać nie tylko w Lublinie, na Lubelszczyźnie, ale także w całej Polsce.

CZYTAJ: Kamil Karwowski z WFOŚiGW: W ramach programu „Czyste powietrze” na pierwszym miejscu są teraz pompy ciepła

– Do 1 stycznia 2024 roku nasi mieszkańcy powinni wymienić te najgorsze kotły, pozaklasowe oraz klasy pierwszej i drugiej – przypomina Janusz Bodziacki. – Drugim okresem jest klasa trzecia i czwarta – to do końca 2026 roku. Ze sprawozdań, które nam gminy składają w imieniu swoich mieszkańców wynika, że jest postęp w wymianie tych kotłów. W roku ubiegłym 5700 zostało wymienionych na mniej emisyjne. W CEEB-ie mamy kilkadziesiąt gmin, gdzie poniżej 50 procent mieszańców złożyło deklaracje. Nie widzimy jeszcze tego dokładnie, ale oceniamy, że kotłów, które podlegają wymianie jest ok. 250 tysięcy w naszym województwie. To ok. 50 procent domów.

– Takich pieców, których w ogóle nie będzie trzeba wymieniać zgodnie z uchwałą antysmogową, jest tylko 3 tysiące. Natomiast w ogóle do końca 2027 roku trzeba będzie wymienić aż 260 tysięcy kotłów. To jest naprawdę bardzo duża liczba – zauważa Krzysztof Kowalik. – W zeszłym roku tych kotłów wymieniono 5 tysięcy, a w przyszłym roku powinniśmy ich wymienić 30 razy więcej. To pokazuje skalę tego problemu. Gdybyśmy zaczęli kilka lat temu wdrażać to dużo szybciej, to dzisiaj byśmy mieli dużo mniejszy problem. Przypomnę, że ta uchwała antysmogowa obowiązuje już dwa lata. Jesteśmy w połowie jej wdrażania, a 140 tysięcy zostało nam do końca przyszłego roku. W tym momencie mamy taką sytuację, że mleko się rozlało. Nałożyła się na to trudna sytuacja z dostępnością do surowców energetycznych, drastyczny wzrost cen. No i pytanie: co robić?

CZYTAJ: Nowe możliwości dla właścicieli mieszkań. Zmiany w programie „Czyste Powietrze”

– Zdrowie i życie też jest ważnym elementem, bo uchwała antysmogowa nie została wprowadzona tak sobie, tylko żeby chronić zdrowie i życie naszych mieszkańców  – tłumaczy Janusz Bodziacki. – To też jest faktem, że ludzie chorują i umierają, jeśli nie przestrzegamy tych norm. Mimo tej trudnej sytuacji nie możemy powiedzieć, że odkładamy zupełnie na bok to, w  czym działamy i o co się staramy – żeby to powietrze było czystsze, a przez to zdrowsze. Sytuacja jest trudna, mam tę świadomość, ale na miarę możliwości też nasi mieszkańcy powinni wymieniać te kopciuchy, które jeszcze u siebie mają – dodaje Janusz Bodziacki.

Osoby, które deklaracji nie złożyły, cały czas mogą to zrobić. Pozwala to na uniknięcie kary za niezłożenie deklaracji w terminie. Żeby wymienić źródło ciepła w danym domu można też ubiegać się o dofinansowanie z programów „Czyste powietrze” czy „Mój prąd”.

RyK / opr. PrzeG

Fot. pixabay.com

Exit mobile version