1,5 tony martwych małży zebrały Wody Polskie nad Zalewem Zemborzyckim. Pierwsze śnięcie małży w zbiorniku pracownicy Wód Polskich zaobserwowali 5 sierpnia. Śnięte okazy pojawiły się od strony kompleksu leśnego Dąbrowa. Wykluczone zostały przyczyny chemiczne śnięcia tych stworzeń, ale na to zjawisko mogło się złożyć kilka naturalnych.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Śnięte małże w Zalewie Zemborzyckim
– Co roku obserwujemy pewną ilość padniętych małży, jest to zjawisko naturalne, ale w tym roku faktycznie jest ich więcej – mówi Grzegorz Kahlan, główny specjalista ichtiolog w biurze zarządu lubelskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. – Wykluczono wpływ substancji i czynników chemicznych, czyli jakichś substancji toksycznych, które mogły się znaleźć w rzece Bystrzycy oraz Zalewie Zembrzyckim.
– Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zlecił centralnemu laboratorium badawczemu głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie pobór wód z Zalewu oraz z Bystrzycy. – tłumaczy Grzegorz Uliński, kierownik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie. – Zostały pobrane już dwukrotnie – 11 i 15 sierpnia. Jeszcze na tę chwilę nie mamy wszystkich wyników. Czekamy na nie, natomiast analiza terenowa wykazała podwyższony poziom tlenu w Zalewie. Wykazała również podwyższoną temperaturę. Badania mikroskopowe wykazały zakwit glonów, które mogą przyczyniać się do zwiększenia stężenia tlenu w wodzie. Sam zakwit sinic wytwarza toksyny; być może ta toksyna przyczyniła się do tego.
CZYTAJ: Wody Polskie zebrały 1,5 tony martwych małży nad Zalewem Zemborzyckim
– Jest hipoteza, że jest to jak najbardziej naturalny proces wymiany pokoleń małży, ale jednak też czynniki biologiczne i biologiczno-fizyczne, miały na to wpływ – stwierdza Kahlan. – A przynajmniej na tę ilość. Warunki pogodowe, wysoka temperatura, wahania ciśnienia – wbrew pozorom organizmy wodne są również na to wrażliwe, dość intensywny w tym roku zakwit sinic. Na to mogła mieć również wpływ zwiększona ilość materii organicznej w Bystrzycy, było to wywołane spływami powierzchniowymi i przy gwałtownych burzach, przy gwałtownych spływach, ta ilość materii biologicznej, tych osadów, które dostają się do wody jest zwiększona i od około 2-3 tygodni mieliśmy informacje, że rzeką płynie większa ich ilość niż normalnie. Prawdopodobnie zbieg okoliczności tych czynników spowodował, że akurat teraz mamy „wysyp” tych padniętych małż.
– W tym roku właściwie pierwszy raz dostaliśmy zgłoszenie o tak dużej liczbie tych małż, natomiast do WIOŚ-ia – chodzi o inny zbiornik, czyli zbiornik Nielisz – już w tamtym roku było takie zgłoszenie – informuje Grzegorz Uliński. – W tym roku pojawiło się ponownie, a więc rok po roku w zbiorniku Nielisz następowało takie masowe wyginięcie tych małż.
– Wszystko mamy pod kontrolą – zapewnia Jarosław Kowalczyk, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie. – Zaobserwowaliśmy pierwsze śnięcia małży na Zalewie na początku tego miesiąca, bo nasi pracownicy mają zarządzone wzmożone kontrole wszystkich zbiorników – Zalew Zemborzycki pod szczególną opieką. Mieliśmy taki duży wysyp tych martwych zwierzaków w długim weekendzie. Nasi pracownicy zbierali je z wody, z plaży, utylizowaliśmy je. Na dzień dzisiejszy mam informację, że tych małż jest coraz mniej – coraz mniej wyrzuca ich na brzeg.
– Przed chwilą dostałem wyniki z czwartku, nie wykazują zanieczyszczenia – dopowiada Uliński. – Poziom tlenu, tak jak powiedziałem, jest podwyższony, temperatura jest wyższa. Badania mikrobiologiczne wykazują zakwit glonów. Natomiast chazety są w normie, zawiesina jest w normie. Dzisiaj też pobieramy Bystrzycę powyżej Zalewu, zobaczymy, jakie wyniki tam będą. Możemy stwierdzić, że żaden zakład przemysłowy i chemiczny nie odprowadzał ścieków, czy wód do Bystrzycy przed Zalewem. Gdyby puszczane były ścieki komunalne, ten tlen by spadł, a my obserwujemy go na poziomie – czy nawet powyżej poziomu – 10 mg na litr.
CZYTAJ: Śnięte małże w Zalewie Zemborzyckim. Służby: „Nie doszło do chemicznego skażenia”
– Do tej pory szacujemy, że jest to ok. 1-1,5 tony tych małży, tak więc to nie są duże ilości – stwierdza Jarosław Kowalczyk. – Jest to niewielki szacunkowy procent, który w tym momencie utylizujemy i zbieramy, zważając na populację, jaka jest szacowana w Zalewie Zemborzyckim. Są małże i w tym momencie następuje ich wymiana pokoleniowa. Jest to oczywiście też spowodowane tym, że warunki w Zalewie zmieniły się niekorzystnie. Jednak tak jak mówię, jest to zjawisko naturalne, więc pragnę uspokoić, że nie ma jakiejś obawy przed tym, że Zalew jest zatruty.
Badacze szacują, że wymiana pokoleniowa małży odbywa się średnio co 25 lat. Zalew Zembrzycki powstał w 1974 roku z udziałem prac społecznych mieszkańców Lublina. O planach jego rewitalizacji mówi się od 2018 roku, czyli od czasu przejęcia zbiornika przez Wody Polskie. Aktualny stan zbiornika, jak podają same Wody Polskie, wskazuje na jego znaczną degradację – zarówno pod względem technicznym, jak i przyrodniczym, a znaczącym problemem Zalewu Zemborzyckiego jest wypłycanie się zbiornika.
Gościem jutrzejszej (18.08) porannej rozmowy w Radiu Lublin będzie profesor Paweł Buczyński z katedry zoologii i ochrony środowiska UMCS, z którym Renata Chrzanowska będzie rozmawiała o sytuacji na Odrze i Zalewie Zemborzyckim.
EwKa / opr. KB
Fot. Piotr Michalski