Niebezpieczne pyły znad Europy Wschodniej. Województwo lubelskie wciąż zagrożone

img 20210814 225012 2022 08 25 171022

Przez najbliższe dni województwo lubelskie może być jeszcze zagrożone niebezpiecznymi pyłami z Europy Wschodniej. Docierają one do nas z suchych terenów Ukrainy oraz miejsc dotkniętych pożarami. Wszystko przez suszę, upały i podmuchy powietrza, które ciągną do nas od strony Ukrainy. Eksperci mówią, że możemy odczuwać dyskomfort i należy unikać wysiłku fizycznego na zewnątrz. Najbardziej narażone są  osoby z astmą i innymi chorobami płuc oraz alergicy.

– To fakt, od przynajmniej dwóch dni widać, jak wisi coś w powietrzu. Nie ma zachodów słońca, a niebo jest wręcz szare i bure, wydaje się, jakby za chwilę miała być burza lub deszcz, a nic nie przychodzi – przyznają mieszkańcy Lublina. – Szczególnie wieczorami jest tak, jakby zbierało się na burzę. Ale burzy nie ma, tylko jakby były ciemne chmury. Nie ma przejrzystości powietrza. Słyszałam, że płoną lasy i dlatego ten pył się do nas dostaje. Koleżanka mówiła, że ciężej się jej oddycha, jakby coś ją dusiło. Tego się nie widzi i nie czuje, ale powiem szczerze, że mam gorsze samopoczucie. Może to też ma wpływ. Syn jest alergikiem, prawie wcale nie wychodzi teraz z domu. Lekarz tak mu poradził.

CZYTAJ: Niebezpieczne pyły znad Europy Wschodniej nad regionem

– W ostatnich dniach obserwowaliśmy bardzo duże zapylenie powietrza nad wschodnią Polską – mówi dr Agnieszka Krzyżewska, adiunkt w Katedrze Hydrologii i Klimatologii UMCS. – Przede wszystkim był to pył PM10 i PM2,5. Ten większy pył – PM10 – nie jest zbyt zdrowy. Zwłaszcza ten drobniejszy pył – PM2,5 – wnika bardzo głęboko do płuc, może też powodować nasilenie objawów astmatycznych, trudności w oddychaniu, w zależności od tego, z czego się składa. Zwykle są to różnego rodzaju cząstki związane ze spalaniem paliw kopalnych. Ten dym przyszedł do nas z południowego wschodu, mniej więcej z tych suchych obszarów Ukrainy, z pożarów. Teraz mamy też bardzo dużą suszę, więc wszystkie odsłonięte elementy powierzchni, np. gleba, powodują to, że pył zostaje wywiewany.

– Ten rok, jeśli chodzi o pożary, jest wyjątkowy nie tylko w Europie, ale również u nas w Polsce, w tym w województwie lubelskim – zaznacza starszy aspirant Tomasz Stachyra, rzecznik prasowy lubelskiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej. – Od początku roku strażacy obsłużyli już ponad 2,5 tys. pożarów traw, łąk, nieużytków, upraw. To bardzo dużo. Głównym czynnikiem, który inicjuje pożary, jest czynnik ludzki.

– Jest to – jak niektórzy określają – standardowa sytuacja warunków smogowych – dodaje st. asp. Tomasz Stachyra. – Te pyły oczywiście niosą swego rodzaju zagrożenie. Najlepiej w tym okresie pozostać w domach, żeby przynajmniej te osoby, które chorują na różnego rodzaju choroby pulmonologiczne, nie miały kontaktu z tymi pyłami. Oczywiście nie jesteśmy w stanie całkowicie się zamknąć. Bardzo dużo osób pracuje, więc wychodzą z domu. Jakimś rodzajem zabezpieczenia na pewno są maseczki przeciwpyłowe. Stosując tego rodzaju zabezpieczenie – chociaż doraźnie – będziemy w stanie uniknąć wdychania tych pyłów, przynajmniej przez ten czas, kiedy zagrożenie jest większe.

– Te podwyższone stężenia pyłu są wynikiem unosu cząstek z obszarów suchych – tłumaczy Barbara Toczko, zastępca dyrektora Departamentu Monitoringu Środowiska Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. – Teraz na wielu obszarach skończyły się żniwa i jest prowadzona orka. W połączeniu z suszą i wiatrem te cząstki z ziemi są porywane i transportowane na dalekie odległości. One właśnie wraz z masami powietrza z południowego wschodu dotarły dwa dni temu do wschodniej Polski. Pożary – występujące również z związku z tym, że są wysokie temperatury, a także prowadzone są na wschodzie Ukrainy działania wojenne – też mogą mieć niewielki wpływ na tę sytuację. Jednak głównie przypisujemy ją unosowi, dlatego że różnica pomiędzy stężeniami pyłu zawieszonego PM10 a pyłu zawieszonego PM2,5 jest bardzo duża. O ile stężenia pyłu zawieszonego PM2,5 utrzymują się na średnich i niskich poziomach, o tyle pył PM10 na poziomie wysokim, zwłaszcza w dniu wczorajszym i przedwczorajszym. Duża różnica pomiędzy stężeniami tych pyłów wskazuje jednak, iż głównym źródłem tego zanieczyszczenia jest najprawdopodobniej wcześniej wspomniany unos, czyli porywanie cząstek.

CZYTAJ: Zły stan powietrza w województwie lubelskim

– PM10 to dosyć duże pyły, z związku z tym nie są aż tak bardzo szkodliwe dla naszego organizmu – wyjaśnia dr n. med. Tomasz Jankowski z Katedry i Kliniki Pneumonologii, Onkologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Należy jednak uważać, szczególnie z przebywaniem na świeżym powietrzu. Mam tu na myśli uprawianie jakichś forsownych sportów. Oczywiście normalna aktywność – przejście się na świeżym powietrzu – nie jest zagrożeniem dla większości z nas. Szczególnie osoby, które mają przewlekłą obturacyjną chorobę płuc czy astmę mogą być narażone na gorsze samopoczucie, gorsze oddychanie, czasem nawet uczucie duszności. Nawet my zdrowi odczuwamy trudności w oddychaniu przy takim zapyleniu. Natomiast nie wpływa to na większe ryzyko zachorowania na choroby przewlekłe, np. pylicę czy choroby nowotworowe.

Czy powinna być zastosowana jakaś profilaktyka, zwłaszcza przez osoby bardziej narażone na działanie tych pyłów?

– Na pewno ważne jest unikanie chodzenia na dwór, szczególnie długotrwałego, w momentach, kiedy zapylenie jest większe, czyli wtedy, kiedy jest bardziej gorąco. Przy większych upałach jest chyba więcej tego pyłu w powietrzu. Maseczki przeciwpyłowe byłyby wskazane do używania – radzi dr n. med. Tomasz Jankowski.

– Dzisiaj już te pyły przeszły. Jedynie w północno-wschodniej części Polski niektóre stacje odnotowały jeszcze troszkę wyższe zapylenie – informuje dr Agnieszka Krzyżewska. – Natomiast nad nami jest już czysto. W międzyczasie były opady. Występowały na południowym wschodzie, południowym zachodzie, południu. Mniej więcej Roztoczem szły potężne burze, więc trochę tego pyłu zostało usunięte z atmosfery przez opady. Reszta została wywiana albo osadziła się gdzieś na ziemi. 

Czy w najbliższych dniach możemy odczuwać skutki tych pyłów, mimo że radary pokazują już dobrą jakość powietrza?

– U osób, które mają problemy z układem oddechowym (astmę, POChP i inne tego typu choroby), może nasilać się kaszel, mogą łzawić oczy – wylicza dr Agnieszka Krzyżewska. – Na szczęście to było krótkotrwałe. Najgorzej, jeżeli jesteśmy notorycznie wystawiani na coś takiego. Wtedy to bardzo negatywnie wpływa na nasze zdrowie, stan naszych płuc pogarsza się właściwie z dnia na dzień.

– Ta sytuacja dynamicznie się zmienia – zaznacza Barbara Toczko. – Według danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej napływ powietrza z Europy Wschodniej będzie utrzymywał się co najmniej do niedzieli (28.08) i do niedzieli możemy spodziewać się okresowo podwyższania tych stężeń pyłu zawieszonego. Tak naprawdę koniec tego epizodu będzie wiązał się ze zmianą cyrkulacji powietrza; to prognozowane jest z niedzieli na poniedziałek. 

– Tym, którzy są zainteresowani, żeby troszkę więcej wiedzieć, proponuję po pierwsze, zainstalować sobie oficjalną aplikację „Jakość powietrza”. Aplikacja pokazuje nam dane z różnych stacji robiących pomiary zanieczyszczenia powietrza – informuje dr Agnieszka Krzyżewska. – Przy takiej upalnej pogodzie mogą być podwyższone wartości ozonu, który też jest niekorzystny. Zapylenie widzimy, widzimy, ze coś się dzieje w powietrzu. Natomiast ozonu nie jesteśmy w stanie zobaczyć. Możemy tylko polegać na czujnikach pomiarowych. Druga rzecz, na stronie IMGW można zobaczyć animację wiatru. Bardzo ładnie pokazane są strzałki, skąd to powietrze napływa.

– Najważniejsze, żeby sprawdzać radary i ostrzeżenia, jakie się pojawiają, i zastosować się do nich. Nie należy siać paniki. Nie jest to nic, co może zagrażać naszemu zdrowiu i życiu – mówi dr n. med. Tomasz Jankowski.

Ryzyko przekroczenia dopuszczalnej jakości powietrza do niedzieli obejmuje 5 województw: poza lubelskim także podlaskie, podkarpackie, mazowieckie i część woj. warmińsko-mazurskiego.

RyK / opr. WM

Fot. archiwum

 

Exit mobile version