Ponad pół tony śniętych małży zebrano w weekend nad Zalewem Zemborzyckim

pm zalew 201020 006 2020 10 20 214353 750x375 2022 08 16 150403

Przez ostatnie trzy dni pracownicy Wód Polskich zebrali ponad pół tony martwych małży zalegających brzegi Zalewu Zemborzyckiego w Lublinie. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Lublinie nie znalazł dowodów celowego zatrucia.

Kierownik Wydziału Inspekcji WIOŚ w Lublinie Grzegorz Uliński przekazał, że w czwartek i poniedziałek pracownicy WIOŚ pobrali do badań wodę z Zalewu Zembrzyckiego i wpadającej do zbiornika rzeki Bystrzycy, żeby ustalić, dlaczego doszło do masowego ginięcia szczeżuj.

„Nie znaleźliśmy dowodów, żeby doszło do celowego zatrucia. Rzeka wpływająca jest czysta, nie widać tam martwych ryb” – powiedział Uliński. Dodał, że w pobliżu Zalewu i wpadającej do niego rzeki nie ma zakładów przemysłowych wykorzystujących chemikalia, dlatego trudno mówić o nielegalnym zrzucie ścieków. Natomiast badania wykazały większą niż zazwyczaj zawartość tlenu w wodzie, co może być spowodowane przez zakwit glonów. „Jakość wód nie wskazuje na ingerencję zewnętrzną. Nie obserwujemy zanieczyszczeń” – podał.

Jak podał Uliński, we wtorek odbyło się w tej sprawie spotkanie pracowników WIOŚ, Wód Polskich i Polskiego Związku Wędkarskiego.

Przypomniał, że podobne zjawisko masowego wymierania małży zaobserwowano po raz pierwszy w województwie lubelskim nad zalewem w Nieliszu w ubiegłym roku. W tym roku ponownie znaleziono tam śnięte szczeżuje, ale specjaliści nie są w stanie powiedzieć, dlaczego jest ich tak dużo.

Rzecznik Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie – Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie Jarosław Kowalczyk powiedział PAP, że pierwsze śnięcie małży w Zalewie Zemborzyckim pracownicy Wód Polskich zaobserwowali 5 sierpnia, kolejne partie martwych szczeżuj na brzegach zauważyli w ostatni weekend i przystąpili do ich niezwłocznego usuwania.

Podał, że szczeżuje pojawiły się w okolicy dzikiej plaży przy ul. Grzybowej. „Ten teren mieliśmy pod szczególną uwagą” – podkreślił.

„W przeciągu trzech dni zebraliśmy grubo ponad pół tony martwych małży” – stwierdził dodając, że nie są to jeszcze „zastraszające ilości”, ale zostały usunięte i poddane utylizacji.

W piątek RZGW w Lublinie podał na swojej stronie internetowej, że większość śniętych małży to osobniki dorosłe, ich wymieranie może mieć charakter naturalny i wynikać z zakończenia życia przez „starą” część populacji.

RL / PAP / opr. WM

Fot. archiwum

Exit mobile version