Pandemia COVID-19, zmiany klimatu i wojna na Ukrainie to główne – zdaniem ekspertów – przyczyny wzrostu cen żywności na świecie, ale nie jedyne.
O bezpieczeństwie żywnościowym i przyczynach z prof. Aleksandrą Kowalską z Katedry Mikroekonomii i Ekonomii Stosowanej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie rozmawia Tomasz Maczulski.
Dlaczego rosną ceny żywności? Wydaje się, że odpowiedź jest dosyć prosta: COVID, wojna i zmiany klimatyczne.
– Kiedy idziemy do sklepu, widzimy, że ceny żywności rosną. Nie tylko rosną, ale też są zmienne. W czasie pandemii było wiele restrykcji, były lockdowny, ograniczenia eksportu produktów rolnych z wielu krajów świata. Wśród nich były kraje najbiedniejsze, ale także Ukraina i Rosja. Rządy bały się, że w tych krajach zabraknie jedzenia. Restrykcje te miały wiele negatywnych skutków. Wśród nich znalazł się przede wszystkim wzrost cen żywności, ale także inne zakłócenia w handlu. Inwestorzy czuli niepewność i byli mniej chętni, żeby inwestować w sektor rolno-spożywczy. Wówczas najwyższy wzrost cen dotyczył olejów roślinnych, zboża, nabiału. Ale w zasadzie też wszystkich produktów – wyjaśnia prof. Kowalska.
– To działo się podczas COVID-u. Nakłada się to z tym, co dzieje się obecnie w czasie konfliktu w Ukrainie. Są przerwane łańcuchy dostaw żywności na świecie – dodaje.
– Ukraina i Rosja są przede wszystkim dostawcami zbóż do krajów słabiej rozwiniętych. Polska jest wyjątkowo samowystarczalna, jeżeli chodzi o zaopatrzenie mieszkańców w żywność. Produkujemy tyle, że można wyżywić całe społeczeństwo. Pytanie, czy nas na to stać? I tutaj pojawia się problem inflacji. Każdy widzi rosnącą inflację. Chodzi nie tylko o wzrost cen, ale dokłada się do tego także ich zmienność, powodująca niepewność. Analizowałam ostatnio ceny paliw. Okazuje się, że w tym roku za średnie wynagrodzenie można kupić 800 litrów paliwa, a w 2021 roku było to 1300 litrów. Czyli więcej pieniędzy kosztują nas dojazdy do pracy, a mniej nam zostaje, żeby kupić żywność i inne produktu konsumpcyjne – stwierdza prof. Aleksandra Kowalska.
CZYTAJ: Pierwszy statek z ukraińską żywnością dla Afryki wyszedł z portu
– Trudno ocenić, który czynnik i które wydarzenie najbardziej wpływa na obecne ceny żywności. Jako ekonomiści będziemy to tak naprawdę w stanie ocenić dopiero za kilka lat. Myślę, że problemem dzisiaj są między innymi wysokie ceny energii. Bo przecież potrzebujemy jej, aby wyprodukować żywność. Na przykład piekarze tłumaczą rosnące ceny swoich produktów – w ciągu roku nawet dwukrotnie – tym, że mają wyższe ceny energii. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej jest bardzo kosztowna. Wojna też wpłynęła na ceny energii i paliw. Sankcje, które były wymierzone w Rosję, są odczuwalne nie tylko przez ten kraj, ale w dobie globalizacji także przez wiele krajów świata, w tym przez Polskę. Przykładem może być ograniczenie produkcji nawozów, które są potrzebne do produkcji żywności, do utrzymania pewnego poziomu wydajności z hektara – tłumaczy prof. Aleksandra Kowalska.
CZYTAJ: Wiceminister: w Unii Europejskiej nie zabraknie żywności z powodu inwazji Rosji na Ukrainę
Wpływ na ceny żywności mają też zmiany klimatu. – Rosnące temperatury prawdopodobnie spowodują, że plony będą rosły w północnej części planety, w krajach najbogatszych, gdzie nie ma problemu z zapewnieniem bezpieczeństwa żywnościowego. Natomiast negatywnie wpłyną na wysokość plonów w krajach mniej rozwiniętych, gdzie jest już problem z wyżywieniem. Będzie też problem z magazynowaniem żywności – mówi prof. Aleksandra Kowalska.
Czy w Polsce jesteśmy bezpieczni, jeżeli chodzi o te kwestie? – Ja się czuje bezpiecznie, a siedzę w tym temacie od 19 lat. Ale myślę, że warto pochylić się nad innym sposobem żywienia, spojrzeć szerzej na to, co jemy i na przykład zainteresować się takim tematem, jak dieta planetarna. To jeden ze sposobów na poradzenie sobie ze wzrostem cen. Chodzi w niej o to byśmy jedli jak najwięcej warzyw i owoców, ograniczyli spożycie mięsa. Głównym źródłem białka mają być rośliny strączkowe i orzechy. Jeśli ograniczymy spożycie żywności wysokoprzetworzonej, typu gotowe sosy, parówki, chipsy, czy to, co jest wygodne i szybkie, znajdziemy czas na gotowanie w domu, zaczniemy uczyć gotować nasze dzieci, wówczas dbamy nie tylko o nasze zdrowie, ale i środowisko – zachęca prof. Aleksandra Kowalska.
CZYTAJ: Minister Kowalczyk: Zapewnimy rolnikom nawozy w umiarkowanych cenach
Przypomnijmy, że Ukraina należy do największych eksporterów zbóż na świecie. Jak poinformowała agencja Ukrinform, do 25 sierpnia 2022 roku ukraińscy rolnicy zebrali 25,3 mln ton zbóż.
MaTo / opr. ToMa
Fot. pixabay.com