Ogromny triathlonowy sukces puławianki Iwony Latańskiej. Cztery lata temu zaczęła trenować triathlon, kilkanaście dni temu wygrała wyścig IRONMAN w Gdyni, teraz może lecieć na mistrzostwa świata na Hawaje.
Historia jest niezwykła, bo zawodniczka pojechała do Gdyni dzięki wygranej w konkursie „Nigdy nie jest za późno” dla osób po pięćdziesiątce.
– Strasznie mi się to spodobało – opowiada Iwona Latańska. – Wkręciłam się w ten triathlon na maksa. Teraz to już jest w ogóle szczyt, o którym jeszcze rok temu nie marzyłam. Nawet nie myślałam, że to jest do zrobienia, a jednak. Trochę – ja to tak mówię pół żartem, ale to dość powszechne – że triathlon u biegaczy bierze się z kontuzji. Czasem trzeba przystopować, coś podleczyć, jakieś naciągnięcia, co zdarzyło się i u mnie. Musiałam trochę zwolnić z bieganiem. Zamiast tego pływalnia, rower. Pomyślałam, że lubię pływać, pływałam tylko żabką; postanowiłam, że nauczę się kraulem. I nauczyłam się samodzielnie – tu jestem z siebie dumna, bo nie korzystałam z żadnych trenerów. Skoro triathlon, to wiadomo, że jeszcze rower. Tutaj nigdy nie uprawiałam kolarstwa poza takim rekreacyjnym, niedzielnym jeżdżeniem. To było wyzwanie, ale jak już postanowiłam, że będę próbowała brać udział w tym triathlonie, to uznałam, że muszę próbować. Spróbowałam raz, na krótkim dystansie, na takim rowerze turystycznym i postanowiłam wtedy, że kupię kolarzówkę, rower szosowy. Zupełnie inaczej się jeździ, musiałam się tego po prostu nauczyć.
CZYTAJ: Iwona Latańska z Puław wygrała wyścig IRONMAN
– Jest to bardzo skomplikowana dyscyplina, ponieważ łączy w sobie jakby trzy dyscypliny – twierdz Mateusz Tkaczyk, ratownik wodny, amatorski triathlonista. – Myślę, że najważniejszy jest rower, ponieważ on trwa najdłużej spośród tych trzech dyscyplin. Ważne jest także dobre połączenie tego wszystkiego treningowo – pływania, roweru i biegania. Ważne jest też przećwiczenie stref zmian, bo tam też można stracić czas. Umiejętne rozłożenie sił jest kluczowe. Szczególnie na rowerze warto dobrze rozłożyć siły i jechać w odpowiednich zakresach mocy. W bieganiu dobrać tempo w zależności od dystansu.
– Wyznaczam kolejny cel, ale to już za dwa lata, bo tyle sobie dałam na przygotowanie do połówki Ironmana – mówi Latańska. – To już było duże wyzwanie i przez dwa lata trenowałam z tą myślą, żeby do tej połówki się przygotować i robiłam to samodzielnie. Bez trenerów, bo taką mi sprawia satysfakcje dochodzenie do tych wszystkich etapów. To się udało. Ta połówka była w Bydgoszczy w zeszłym roku. To był wielki mój sukces i pomyślałam sobie, że więcej nie osiągnę, bo to już szczyt marzeń. To 90 km roweru, prawie dwa pływania i pół maraton do przebiegnięcia. Ja to zrobiłam. Byłam strasznie usatysfakcjonowana i dumna z siebie. No ale co dalej? Pomyślałam sobie, że będę poprawiać dotychczasowe wyniki i już. W grudniu trafił się konkurs rozpisany przez organizatorów Ironmana w Gdyni. Konkurs skierowany do osób po 50, zatytułowany „Nigdy nie jest za późno”, które chciałyby zadebiutować na takim dystansie. No to wypisz wymaluj, konkurs jest dla mnie, ponieważ trzeba było napisać, dlaczego mają mnie wybrać. I napisałam. Bałam się, że wygram. Bo to wiązało się z tymi przygotowaniami w pół roku, bo to trzeba było przygotować się na następny sezon do całego dystansu Ironmana. To było wtedy dla mnie nie do wyobrażenia. Dostałam wsparcie treningowe od „I’m Inspiration” Roberta Karasia i ci trenerzy mnie poprowadzili. Wystartowałam w Gdyni, udało się ukończyć, zrobiłam Ironmana, zostałam człowiekiem z żelaza. To było prawie 4 km w morzu, potem 180 km przejechać rowerem. Tam nie było płasko, to były same pagórki po Kaszubach. I na koniec przebiec 42-kilometrowy maraton. I ja to zrobiłam. 15 godzin 14 minut mi to zajęło, ale bez wielkich szkód, żadnych kontuzji, po prostu zrobiłam to z niezmierną satysfakcją.
– Dla mnie to jest wielki wyczyn, szczególnie że zrobiła to kobieta i to po 50, więc w formie jest znakomitej, ale do tej formy musiała mocno trenować – mówi Lilianna Jaworska, radna miasta Puławy, biegaczka. – Obserwowałam Iwonę na jej profilu „Myślę, więc biegnę”, jak się do tego przygotowywała. To była wielka determinacja, czasami było ciężko, ale ona dawała radę. Iwonę poznałam właśnie w Puławach, jak zaczęła trenować i startować w biegach. Gdzieś cały czas był ten kontakt, bo na tych wszystkich biegach się widziałyśmy, więc mogłyśmy porozmawiać. Trenowała, osiągała sukcesy, przekraczała swoje granice, też przebiegła parę maratonów. A to, co teraz zrobiła, to zasługuje na podziw i pomoc, żeby dalej mogła spełniać swoje marzenia.
– Właśnie to nie jest koniec, bo myślałam, że po tym wyczynie zrobię sobie urlop – opowiada triathlonistka. – A okazało się, że dostałam możliwość, ponieważ wygrałam kategorię wiekową kobiet 50-54 lata, to przysługują mi kwalifikacje do Mistrzostw Świata w Ironmanie w Kona na Hawajach. Mistrzostwa świata na pełnym dystansie, najbardziej prestiżowa impreza, zawody Ironman z całego świata. Mam taką szansę, żeby tam pojechać. Jestem pod wrażeniem, bo po prostu oszalałam. Niestety, to bardzo kosztowny wyjazd. Same Hawaje są jednym z najdroższych stanów, jakby tak ktoś chciał wyjechać wycieczkowo. Teraz mam tam pojechać na Mistrzostwa Świata, więc cały świat tam się zjeżdża. W zasadzie za miesiąc trzeba by wylecieć. Dlatego w tej chwili, ponieważ to już jest późno, a cały świat już tam od pierwszych wiosennych zawodów się zbierał – dostawał sloty i te możliwości, kwalifikacje – więc już sobie tam lepsze i tańsze miejsca wybrał. Bardzo trudno mi znaleźć noclegi w przyzwoitej cenie, zwłaszcza tam na miejscu. Mnie nie reprezentuje żaden klub, bo jadę tam indywidualnie. Owszem, to moja pasja, moja decyzja, ale bardzo byłabym wdzięczna za jakikolwiek sponsoring. Jestem w trakcie rozmów tutaj w Puławach i rozsyłam listy, ale wiadomo. Zbiórkę założyłam dla fanów na zrzutka.pl. Datki drobne od ludzi, którzy po prostu mi dobrze życzą, wpływają, za co jestem bardzo wdzięczna. Szacuję, że 50 tys. ten wyjazd będzie kosztował.
– Tutaj miasto dopinguje – dopowiada Lilianna Jaworska. – Ja jak mogę, dopinguję i widzę całe środowisko biegaczy i puławian, które wspiera akcje, zrzutkę, tak, że myślę, że się uda.
– Jest tutaj potrzebne wsparcie – mówi Łukasz Kołodziej z Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Puławy. – My jako miasto pomożemy. W pierwszej kolejności trzeba zapewnić pani Iwonie warunki do trenowania. Zapadła już decyzja o tym, żeby udostępnić pani Iwonie infrastrukturę sportową, więc myślę, że lada moment – jeśli już nie trenuje – będzie z niej korzystała. Chodzi o to, żeby miała dostęp np. do basenu, stadionu, bo to nie będzie godzina treningów, tylko wiele godzin treningów. Jeśli chodzi o wsparcie finansowe, to tutaj już sobie dopracujemy to wparcie z panią Iwoną, takie, jakie będzie potrzebne. Mamy wstępne wyliczenia, więc jeszcze prezydent chciałby się spotkać, ustalić szczegóły i będziemy działali.
CZYTAJ: Puławy: zwyciężczyni wyścigu IRONMAN poleci na mistrzostwa na Hawajach. Wesprze ją urząd miasta.
– Wszyscy widzimy, że ta bariera sukcesów sportowych w ciągu ostatnich lat przesunęła się ze względu na rozwój technologii, wiedzy, rozwój kadr. Widzimy, że coraz więcej sportowców nie schodzi ze sceny po 30, tylko jeszcze walczą. Jeżdżą, grają w piłkę w okolicach 40, a nawet i później i dają radę. To świadczy o tym, że jednak chyba ludzkość zrobiła krok do przodu, przynajmniej o te 10 lat. A jeśli chodzi o sport amatorski, to jeszcze się to przesuwa, ponieważ tamte obciążenia organizmu są mniejsze, jest mniej kontuzji, więc śmiało można sobie kontynuować swoją, powiedzmy „karierę sportową” w amatorskiej formie. Sporo osób tak robi, biorą udział w rywalizacji. Może nie ścigają się o 1 miejsca, ale starają się być w tym dobrzy, aby nie obciążać organizmu. Wtedy mamy receptę na to, by uprawiać sport jak najdłużej – dodaje Łukasz Kołodziej.
CZYTAJ: Zawody triathlonowe po raz pierwszy w Lublinie. Znamy zwycięzców [ZDJĘCIA]
– Chce tam polecieć. – mówi Iwona Latańska. – Nie lecę tam na wakacje, nad czym już ubolewam, bo wiem i znam siebie. Jeśli polecę, to tam trzeba być wcześniej, żeby się zaaklimatyzować, bo inaczej to nie ma sensu. Ja tam chce wystartować i zdobyć ten medal. Będę robić wszystko, żeby to zrobić. Mistrzostwa Świata są najważniejsze.
Dodajmy, że rywalizacja na Hawajach rozpocznie się 6 października.
ŁuG / opr. KB
Fot. Pawel Naskrent/maratomania.pl / myślę-więc-biegnę.pl