Rozpoczęły się bocianie sejmiki. To znak, że ptaki wyruszą w daleką podróż na zimowiska. Obecnie mają doskonałe warunki do lotu.
CZYTAJ: Rozpoczęły się bocianie sejmiki. Kilkaset ptaków na polu w Żukowie [FILM]
– Bociany gna instynkt, że trzeba koniecznie lecieć – mówi Kamil Piwowarczyk ze Stowarzyszenia Szansa dla Bociana. – Ptaki już od sierpnia odczuwają tzw. niepokój wędrówkowy, czyli zachowanie polegające na odczuwaniu niepokoju, pobudzenia, adrenaliny, czegoś, co je pobudza do tego lotu, co każe im lecieć. Tak jak my mamy ośrodek rehabilitacji bocianów, to ten niepokój wędrówkowy jesteśmy w stanie zaobserwować przy bocianach, które nie odlatują do Afryki, bo na przykład są trwale kalekie. One również są bardzo niespokojne, skaczą z platform, z wzniesienia terenu, mimo że są już uziemione do końca życia, to jednak instynkt jest instynktem. Są płochliwe, pobudzone, bo również odczuwają ten niepokój wędrówkowy.
– Te ptaki są dobrymi lotnikami, ale dzięki sile mięśni nie są w stanie długo lecieć – mówi dr nauk weterynaryjnych Jerzy Ziętek, adiunkt w Katedrze Epizootiologii i Klinice Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Po prostu się męczą. Tutaj te ptaki korzystają z czegoś zupełnie innego. Nauczyły się wykorzystywać ciepłe prądy powietrza, tzw. kominy termiczne, na przykład nagrzeją się łąki, pustynia i to ciepło jest oddawane do atmosfery. Tam ten żar bije do nieba i te ptaki sobie lecą, lecą, lecą, natrafiają na ten prąd ciepła i zaczynają się wznosić. Wznoszą się specjalną spiralą, coraz wyżej, aż na granicę widoczności, na 2,5 km nad ziemią i potem zaczynają lotem ślizgowym, jak lotnie, lecieć sobie do przodu, pokonując nawet 250 km dziennie. To bardzo dobry efekt.
– Te ptaki lecą do Afryki. Po drodze spotykają kolejne ptaki, które również się zbierają do odlotu i na przestrzeni kolejnych kilometrów te grupy są coraz większe. Później to są bardzo liczne stada, które wspólnie się zbierają, siadają wieczorem na nocleg, wspólnie żerują – mówi Kamil Piwowarczyk.
– Bociany białe lecą co prawda w grupach, ale nie lecą w grupach rodzinnych – mówi Marcin Polak, ornitolog z Katedry Zoologii i Ochrony Przyrody UMCS w Lublinie. – Może się zdarzyć tak, że rodzice wystartują ze swoimi młodymi, ale badania pokazują, że młode ptaki nie są w stanie nadążyć za dorosłymi. Sejmiki są tworzone po to, żeby te młode mogły się pouczyć z dorosłymi. Startują wspólnie, ponieważ to istotne, żeby młode ptaki uczyły się od dorosłych, doświadczonych lotników. To duża sztuka, ta umiejętność decydowania kiedy wystartować, o jakiej porze dnia tworzą się najlepsze kominy termiczne, jak je wykorzystywać, jak szukać tego noszenia. Osoby, które zajmują się paralotniarstwem wiedzą doskonale, że to unoszenie jest bardzo ważne. Tam tworzą się pewnego rodzaju turbulencje. Czasami ten prąd termiczny jest bardzo szybki, wznoszenie jest bardzo duże.
– Na podstawie m.in. obrączek, które zakładamy bocianom, wiemy, że odlatują od połowy lipca do końca września – zaznacza Kamil Piwowarczyk. – W połowie lipca są to osobniki nielęgowe, które w tym roku przyleciały rozejrzeć się za miejscem, gdzie mogą się osiedlić w przyszłym roku. To również taka bociana młodzież, która właśnie dojrzewa płciowo, przylatuje, poznaje różnego rodzaju miejsca, żerowiska, by w kolejnym roku wrócić w to konkretne miejsce, które im najbardziej odpowiadało. Są to również osobniki, które w tym roku nie przystąpiły do lęgu albo straciły młode. Teraz odlatują bociany, które są młode, które nauczyły się latać i już wędrują do Afryki, jak również osobniki, które odchowały pisklęta. Trzeba wiedzieć, że bocian karmi swoje pisklęta minimum 5-6 razy dziennie, więc lata od świtu do zmierzchu. Co prawda dzień jest długi, ale musi te pół kilograma jedzenia na jednego pisklaka zdobyć. To wymaga od niego bardzo dużej siły. Jeżeli odchowa te młode i one odlatują, to jeszcze te dwa tygodnie spędzają czas w Polsce na odpoczynku, solidnym odżywieniu się. Natomiast we wrześniu odlatują osobniki, które z jakichś przyczyn miały opóźniony lęg oraz te, które nabawiły się kontuzji.
– Badania pokazują, że te młode niestety nie nadążają za tymi najszybszymi – mówi Marcin Polak. – Przez to, że startują z niższych pułapów, jest dłuższa faza lotu aktywnego, więc tracą więcej energii niż dorosłe ptaki. Czasem nie nadążają i muszą się przyłączyć do innych grup. Także lepiej rozpocząć tę migrację wcześniej. Generalnie te warunki poprawiają się wraz z dystansem. Czym bliżej Afryki Południowej, tym noszenie jest lepsze, można wznieść się na szybszy pułap i zaoszczędzić więcej energii. Pamiętajmy też, że te prądy wznoszące nie tworzą się nad morzami i oceanami. Ptaki nie przelatują nad Morzem Śródziemnym, tylko nad cieśniną Bosfor. Badania pokazują też, że niestety nie wszystkie młode docierają – bo tu największym zagrożeniem dla nich są kolizje z liniami wysokiego napięcia. Ok. 5-6 młodych bocianów na 10 niestety ginie. Te młode docierają też później. Niektóre nie docierają do Afryki. Zostają w Europie, bo nie mają grup, do których mogłyby się dołączyć, jeśli to tempo wędrówki jest słabe.
– Zmiany klimatyczne również powodują to, że taki bocian zimuje w cieplejszych rejonach Europy – mówi Kamil Piwowarczyk. – Na przykład niektóre bociany z Holandii, Niemiec całkowicie już zaprzestały migracji, bo jest tam tak ciepło, że nie opłaca się lecieć, nie opłaca się z punktu widzenia bociana narażać na niebezpieczeństwa, które czyhają po drodze – wiatraki, linie energetyczne, itd. A niektóre z Niemiec i Holandii odlatują do Portugalii i Hiszpanii. Nasze, te z Polski, lecą przez wschód, przez Egipt, natomiast przez Gibraltar lecą te bociany, które są z Holandii, Niemiec. Zachodnie lecą przez zachód, nasze przez wschód – Węgry, Bułgarię, Turcję, aż do Afryki, omijając morze, bo nad morzem muszą machać, a nad lądem unoszą się ciepłe kominy powietrzne.
– Jak rozpoznają tę trasę migracji? One uczą się na podstawie różnych wskazówek, i to wskazówek pochodzenia naturalnego, jakimi są na przykład masywy górskie – mówi Marcin Polak. – Bardzo często na przykład migrują wzdłuż rzek, na przykład wzdłuż Nilu. Nil jest dla nich takim naturalnym drogowskazem. Badania pokazują też, że uczą się takich sztucznych wskazówek orientacyjnych – co roku w sierpniu na przykład można zaobserwować je wzdłuż drogi Gdańsk-Warszawa, wzdłuż dróg ekspresowych bardzo dużo bocianów migruje, bo to akurat na trasie. Niektóre drogi mają przebieg południkowy, zgodny z tzw. kierunkiem standardowym. Dla bocianów białych tym kierunkiem na początku migracji jest kierunek południowo-wschodni.
– Bociany zmieniają trochę te obyczaje i są przypadki, że zimują dużo wcześniej – mówi Kamil Piwowarczyk. – Kto wie, może za kilkanaście dobrych lat będziemy już mówić o dużej populacji, która już zimuje w Polsce, bo są obserwowane coraz większe grupy bocianów, które rzeczywiście nie odlatują do Afryki. Ale to wymaga kolejnych badań, żeby sprawdzić czy one osłabły i nie poleciały czy rzeczywiście już zmieniają obyczaje, jak bociany w zachodnich częściach Europy.
– Po dotarciu do Afryki Południowej takie młode bociany pozostają tam na 3-4 lata – podkreśla Marcin Polak. – Nie wracają jak dorosłe ptaki wiosną, tylko aż do osiągnięcia dojrzałości płciowej, w wieku 3-4 lat pozostają w Afryce i dopiero za 3-4 lata do nas powrócą. Wtedy są już bardziej doświadczone, wiedzą, jak wykorzystywać prądy termiczne. Są już doświadczonymi lotnikami. Ten krytyczny okres w życiu już za nimi. Takie ptaki są zazwyczaj w stanie dożyć do 20-30 lat.
– W Afryce żyją sobie na sawannach, polują na miejscowe zwierzęta, a i same są obiektami łowów – między innymi ludzi – zaznacza Jerzy Ziętek. – Niektóre plemiona afrykańskie uważają bociany za przysmak, dlatego czasami przylatywały do nas z wbitą strzałą te ptaki. Były różne teorie – niektórzy uważali, że bociany zimują między skałami albo w dolinie Jordanu, natomiast dzięki obrączkowaniu i badaniom satelitarnym wiemy, że zimują w Afryce. Kiedy w Afryce robi się nieprzyjemnie, coraz bardziej sucho, to przylatują do nas i cykl się zamyka. U nas natomiast można powiedzieć, że jest ich ojczyzna, bo ojczyzna jest tam, gdzie ma się dom.
Według najnowszych badań w Polsce mamy ok. 47 tys. bocianich par. W 2004 roku było ich 50 tys.
Szacuje się, że na całym świecie co czwarty bocian jest Polakiem. Można powiedzieć, że na stałe wpisały się w polski krajobraz. Przylatują wraz z wiosną, wiją gniazda i prowadzą w nich sielskie życie.
Te, które z rożnych przyczyn pozostają w Polsce, maja schronienie m.in. w wolierze przygotowanej w Załuczu na terenie Poleskiego Parku Narodowego.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. YouTube