Tragiczny wypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Komendant straży pożarnej: do wydobywania rannych używaliśmy nożyc hydraulicznych

net epa10108416 2022 08 06 173726

Do wydobywania rannych z autokaru używaliśmy nożyc hydraulicznych; kładliśmy ich na jedną stronę, a osoby bez oznak życia na drugą – powiedział chorwackiemu dziennikowi „Jutarnji list” Ladislav Tuk, komendant ochotniczej straży pożarnej z miasta Novi Marof, który na miejsce sobotniego wypadku polskiego autokaru przybył jako pierwszy.

CZYTAJ: Polscy policjanci przybyli na miejsce wypadku autokaru wiozącego pielgrzymów do Medjugorje

– Informację o wypadku otrzymaliśmy o godz. 5.58, 12 minut później byliśmy na miejscu. Do interwencji przystąpiliśmy momentalnie, od razu zabraliśmy się do wydobywania rannych i przygotowywania ich do przyjęcia na oddziałach ratunkowych – wyjaśnił Tuk. – Nie przypominam sobie podobnej interwencji – dodał.

Ivan Ivanczan, komendant OSP z Brezniczkiego Humu, który także był na miejscu wypadku polskiego autokaru, przyznał, że to co zobaczył przypominało mu „obrazy z horrorów”. – Już 45 lat jestem strażakiem, ale dotąd nie spotkałem się z podobną tragedią – powiedział Ivanczan w rozmowie z chorwacką telewizją HRT.

CZYTAJ: Prokuratura wszczęła śledztwo ws. wypadku polskiego autokaru w Chorwacji

W wypadku, do którego doszło w sobotę rano na autostradzie A4 na północ od Zagrzebia, zginęło 12 osób, a 32 zostały ranne, z których 19 jest w stanie ciężkim. Wszystkie ofiary wypadku to obywatele polscy, którzy zmierzali do położonego w Bośni i Hercegowinie sanktuarium w Medjugorje.

Marcin Przydacz: pierwszy zespół lekarzy i psychologów wyjechał do rannych

Pierwszy zespół lekarzy i psychologów wyjechał już do Varaždina i Cakoveca, gdzie leżą ranni w wypadku polskiego autokaru, udziela tam niezbędnego wsparcia i pomocy – napisał na Twitterze wiceszef MSZ Marcin Przydacz.

Wcześniej Przydacz napisał, że „zespół Humanitarno-Medyczny wylądował w Zagrzebiu”. W skład tego zespołu wchodzi m.in. on i minister zdrowia Adam Niedzielski. Zespół, jak poinformował minister, naradza się już z chorwackimi partnerami. „W realizacji zadania wspiera nas wiceminister Zdenko Lucić z MSZ Chorwacji” – napisał Przydacz.

 

Proboszcz parafii w Jedlni o katastrofie w Chorwacji: Od rana jesteśmy w wielkim szoku

Na pielgrzymkę do Medjugorje, w trakcie której doszło do katastrofy autokaru w Chorwacji, pojechało pięć osób z parafii w Jedlni k. Radomia (Mazowieckie). Od rana jesteśmy w wielkim szoku – powiedział miejscowy proboszcz. Na razie ma informację o jednej z kobiet, która trafiła do szpitala.

CZYTAJ: MSZ: + 385 148 99 414 to numer infolinii dla rodzin ofiar wypadku autokaru w Chorwacji

Proboszcz parafii ks. Janusz Smerda powiedział, że o tym, iż w tragicznej pielgrzymce do Medjugorje, brali udział także jego parafianie, dowiedział się dopiero, gdy w mediach pojawiły się informacje o katastrofie. Według jego ustaleń, na pielgrzymkę pojechały cztery kobiety z jego parafii i siostra nazaretanka pełniąca posługę w Jedlni-Kolonii. – Mamy informację o jednej z kobiet, która jest ranna i przebywa w szpitalu w Zagrzebiu – przekazał ks. Smerda.

Pielgrzymkę organizowało biuro z Warszawy. – Siostra, która posługuje w Kaplicy Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu, przyszła do nas z Warszawy. Znała to biuro, od dwóch lat ogłaszała wśród wiernych, gdy były wolne miejsca na pielgrzymki do Rzymu, Fatimy, tak było i tym razem – powiedział proboszcz. – Od rana jesteśmy w wielkim szoku. Parafianie dzwonią do nas, pytają, czy coś wiadomo. Ja też tyle wiem, co z telewizji i radia. Modlimy się o szczęśliwe informacje, że wszyscy żyją – powiedział proboszcz.

CZYTAJ: Premier: polskim autokarem, który uległ wypadkowi w Chorwacji jechali pielgrzymi do Medjugorie

RL/ PAP/ opr. DySzcz

Fot. PAP/EPA/IVAN AGNEZOVIC

Exit mobile version