Już ponad 10 tysięcy pasażerów przewiozła w tym sezonie Nadwiślańska Kolejka Wąskotorowa. Jest to jedna z największych atrakcji powiatu opolskiego. Od ubiegłego roku na turystów w Karczmiskach czekają także drezyny rowerowe, jest też lokalne muzeum kolejki i wieża widokowa.
Wszystko to ma związek z bogatą historią wąskotorówki, która w tym roku obchodzi jubileusz 130-lecia powstania.
– Przyjechaliśmy z Gliwic, żeby zobaczyć, jak to wygląda. Ofertę znaleźliśmy w Internecie i trzeba skorzystać. Jest ciepło, dopisuje pogoda, więc myślę, że będzie fajnie. Pierwszy raz jedziemy drezynami. To coś innego, ciekawego, nie jest spotykane na co dzień – przyznają turyści.
CZYTAJ: Rowerem po szynach. Nadwiślańska Kolejka Wąskotorowa kusi nie tylko zabytkowymi pociągami [ZDJĘCIA]
– W tym roku obchodzimy 130-lecie powstania wąskich torów na terenie powiatu opolskiego. W latach 1892-93 ówczesny ziemianin, który pochodził z Opolszczyzny, Jan Kleniewski, był budowniczym kolejki – mówi starosta opolski Dariusz Piotrowski.
– Pierwotnie kolejka powstała na potrzeby transportu płodów rolnych – opowiada Marcin Cur, regionalista opolski i miłośnik Nadwiślańskiej Kolejki. – W tamtych czasach nie było dróg bitych, wszystko odbywało się przewozem konnym. Takie kolejki wniosły sporą zmianę w te przewozy. Można było przewozić większe masy towarowe, rozwijać nakłady, folwarki. Większość takich kolejek w Polsce powstawała właśnie na potrzeby przewozów rodów, włościan ziemiańskich, zakładów, powstawania tartaków, cukrowni. Czasy kresów przewozów to był okres PRL-u i końcówka lat 90. Teraz kolejka świadczy głównie przewozy turystyczne.
– Przyszłam tu mieszkać do męża. Mój teść był zafascynowany tą historią, bo pracował na kolei przez ponad 40 lat – w okresie wojny i po wojnie – mówi jedna z mieszkanek. – Znał całą historię, miał dokumentację, to wszystko. Mąż też pracował na kolei, ale trochę krócej, bo się rozchorował. Ja wiem to, co słyszałam od nich i od ludzi. Ale kolejka była fajna. Kiedyś była wąskotorowa, osobowa, towarowa – i do Poniatowej, i do Opola, i do Wilkowa, kiedyś jeszcze do fabryki w Zagłobie były przewożone różne towary, wszystko było przywożone tu do GS-u. Przecież kiedyś nie było transportu samochodowego, tylko wszystko odbywało się koleją. Fajnie było, wesoło. Dużo ludzi, głośno. A teraz to cichutko. Przejedzie wycieczka, wróci wycieczka i po wszystkim. Ale chyba powoli wszystko się odradza.
– Zawitałem tu przypadkiem. Jadę do Sandomierza, robię taką objazdówkę. Akurat przejeżdżałem i pomyślałem, że jeszcze nie widziałem takich rowerków. Chciałem to zobaczyć. 41 lat pracowałem na kolei jako maszynista, jest sentyment do takich rzeczy – mówi jeden z turystów.
– Zainteresowanie kolejką i drezynami jest w tym roku ogromne – zaznacza Kamil Domański, kierownik sekcji Nadwiślańskiej Kolejki Wąskotorowej. – Po czasie pandemii ludzie czekali na kolejkę, na drezyny. Drezyny ruszyły w zasadzie w zeszłym roku, to nowy produkt Lubelszczyzny. W Polsce też prawie nigdzie tego nie ma. U nas jest chyba pierwsza kolejka, która uruchomiła takie przejazdy połączone – kolejki z drezynami. Obłożenie jest ogromne. W tym roku idziemy na rekord. Do tej pory przewieźliśmy na pewno ponad 10 tys. turystów. Obecny rekord to 19 200. Liczę, że uda się przewieźć w granicach 40 tys. osób. Takie są plany. Oczywiście jeżeli pozwoli nam na to pogoda, bo ona jest tu kluczowa, zwłaszcza jeżeli chodzi o drezyny rowerowe. Bezpieczeństwo jest najważniejsze.
– Mamy ok. 25 km torów. W tym roku jeszcze nie udało się uruchomić trasy do Opola Lubelskiego, są pewne problemy techniczne. Ale myślimy także o rozwoju kolejki. Podpisaliśmy list intencyjny i umowę o współpracy z PKP. Pozyskujemy materiały, które będą służyć do remontu i modernizacji torów. Na dzień dzisiejszy jest to ok. 3,5 tys. podkładów kolejowych i 3 tys. szyn. Miejmy nadzieję, że do końca sierpnia uda nam się już pozyskać te materiały i przywieźć tu na stację Karczmiska, po czym zacznie się gruntowny remont – mówi starosta opolski Dariusz Piotrowski.
– Mocno pracujemy przy wagonach. Tu mamy skład, który został wyremontowany w zeszłym roku, a w zasadzie 2 lata temu, ale w zeszłym roku był dopuszczony do jazdy. Mamy sprawne 4 wagony – 2 wagony zakryte, 2 otwarte typu retro. Ten wagon pierwszy, taki stary, to wagon techniczny. Remontujemy w tej chwili 1 wagon zakryty, tzw. klasa rumuńska, i po nim wjeżdża na halę (bo ten wagon jest już praktycznie skończony) wagon odkryty. Jest jeszcze wagon tzw. barek. To też wagon zakryty, z tym że przerobiony na taki wagon typu restauracja na torach. Są tam stoliki i zaplecze. Będę starał się, żeby wyjechał w tym sezonie, ale podejrzewam, że będzie to bardziej w sezonie jesiennym. Wagon ten ma już wbudowane ogrzewanie, więc jak najbardziej jest na sezon jesienno-zimowy – mówi Kamil Domański.
– Podoba mi się ten projekt, wydaje mi się, że ludzie mają z tego frajdę. Tu nie ma większych atrakcji dla dorosłych i dla dzieci. Wydaje mi się, że to dobry pomysł – uważa jeden z mieszkańców.
– Pamiętam tę ciuchcię, jak rodzice wsadzili mnie do niej z Wąwolnicy. – wspomina kolejny mieszkaniec. – To zostaje gdzieś w pamięci. Z opowieści wiem, że ta ciuchcia woziła bardzo dużo ludzi do pracy do Poniatowej. Rano i wieczorem, dojeżdżali na dwie zmiany. Ja też pracowałem tutaj w zakładzie i miałem z tym sporo do czynienia. Ta kolej się odradza. Pamiętam, że jak jechało się do Opola, to teren zawsze był zarośnięty, a teraz roślinność jest przycięta, widać tory. Trochę coś ruszyło. Tutaj jest teren typowo rekreacyjny, więc nie ma tak, że kolejka wjedzie w las, wyjedzie z lasu i koniec.
Jak słyszymy, plany rozwoju są ambitne, a dzięki ogrzewanym wagonom kolejka ma kursować nie tylko latem, ale przez cały rok.
ŁuG / opr. WM
Fot. archiwum