Wczesnośredniowieczną ceramikę, ale także inne zabytki – między innymi metalowe – odkryto podczas wykopalisk archeologicznych w lasach niedaleko grodu w Chodliku. Archeolodzy kończą tam badania jednego z kurhanów, czyli dawnych grobów.
CZYTAJ: „To miejsce było od zawsze zasiedlone”. Nowe odkrycia archeologów w Chodliku
– Wróciłam dopiero z wykopalisk na kopalni krzemienia i tam była o wiele cięższa praca – mówi studentka z Gdańska. – A tutaj jest bardzo miło, jest piasek – dodaje.
– Jesteśmy w lesie nieopodal grodziska w Chodliku, gdzie badamy cmentarzysko, kurhany wczesnośredniowieczne, ale także otoczenie tego stanowiska archeologicznego – mówi Łukasz Miechowicz, archeolog z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. Przez ten miesiąc przebadaliśmy jeden kurhan, czyli grób z okresu wczesnego średniowiecza. Wiemy, że jest to grób wczesnośredniowieczny na podstawie znalezisk. Znaleźliśmy pochówek, czyli przepalone szczątki kostne z pozostałościami stosu ciałopalnego, złożone na powierzchni kopca. Znaleźliśmy fragmenty wczesnośredniowiecznych naczyń glinianych, bardzo charakterystycznych dla tego regionu, tzw. ceramiki chodlikowskiej. Datujemy te fragmenty na koniec VIII – X wiek. Mamy jeden zabytek metalowy – to okrągła zapinka, tzw. zapinka pierścieniowata do spinania szat. Mamy pozostałości konstrukcji drewnianej uchwyconej na poziomie rowów przykurhanowych. Są tu zachowane pozostałości belek drewnianych, które zsunęły się do rowu. Pracują studenci z Uniwersytetu Gdańskiego oraz Wydziału Archeologii z Poznania. To są praktyki studenckie. Każdy kierunek archeologii w Polsce ma obowiązkowe praktyki, gdyż bez tego nie da się nauczyć archeologii. Każda misja ma swój specyficzny tryb dokumentacji. Wynikiem tych badań będzie model trójwymiarowy z kurhanu.
CZYTAJ: Chodlik: badania wykopaliskowe w pobliżu grodziska
– Kopałam na Bornholmie w Danii, ale pierwszy kurhan w życiu to też coś – mówi Paulina, studentka Uniwersytetu Gdańskiego. – Udało się znaleźć dużo kości, trochę fajnej ceramiki. Cały czas czekamy na moment odkrycia, więc każdego dnia idziemy na wykop z nową inspiracją do pracy. Nie jest to aż tak monotonne, jak mogłoby się wydawać. Inaczej kopie się strukturę kurhanu, bo nie kopiemy zupełnie na płasko, tylko musimy podążać warstwami kulturowymi. Jest to coś ciekawszego.
– Każde wykopaliska dają nam zupełnie nowe doświadczenia – podkreślają studenci. – Każdy ma trochę inną metodologię pracy. Zaskoczyło mnie to, że stawiamy na digitalizację naszych znalezisk. Dr Miechowicz robi zdjęcia dronem, fotogrametrię, a na niektórych stoiskach stosuje się jeszcze na przykład sam rysunek archeologiczny.
CZYTAJ: Od mezolitu po wczesne średniowiecze. W Chodliku archeolodzy mają pełne ręce roboty
– Badając groby, badamy też zwyczaje pogrzebowe – zaznacza Łukasz Miechowicz. – Robimy to na podstawie ułożenia kości, analizy materiału, rozrzutu fragmentów naczyń glinianych. To czwarty przebadany kurhan w okolicach grodziska w Chodliku. W każdym z nich pochówek był na stokach kurhanu, albo były zdeponowane na szczycie kopca. Wydaje się, że wszystkie z nich miały konstrukcje drewniane. Mają kwadratowe podstawy, dwie albo trzy jamy przy kurhanach. We wszystkich zbadanych grobach były zabytki metalowe. To też nietypowe, bo bardzo często jest tak, że te słowiańskie pochówki są bardzo biedne. We wszystkich mamy znaleziska naczyń glinianych, aczkolwiek one są zazwyczaj nie w kopcu, nie w nasypie, nie w warstwie z pochówkiem, tyko u podstawy kopca. Prawdopodobnie są to pozostałości naczyń przynoszonych przez ludzi w ramach różnych świąt. Nigdy nie znajdujemy kompletnych garnków. Tak jak wspomniałem, zawsze tym pochówkom towarzyszą pochówki zwierzęce, czyli ludzi palono na stosach ze zwierzętami. W dwóch przypadkach mamy groby z koniem spalonym razem ze zmarłym. Tutaj jeszcze nie wiadomo – to się okaże, gdy szczątki wrócą z analiz, ale jest to niewykluczone, bo mamy takie kości, które mogą to sugerować. Zazwyczaj są to pochówki jednej osoby, czasami dwóch. Poza Chodlikiem zdarza się, że jest to więcej osób. Jeżeli chodzi o ten kurhan, to tak naprawdę dopiero za pół roku będziemy wiedzieć dokładnie.
– Wyszedł tu bardzo ładny grot sercowaty – mówi Julia Kozyra z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Podejrzewamy, że jest z epoki brązu, ale jeszcze ciężko powiedzieć, bo zajmujemy się raczej kurhanem. Kurhan powstał prawdopodobnie na osadzie pradziejowej, możliwe, że z epoki brązu, możliwe, że z neolitu. Musimy się skontaktować ze specjalistami z tego okresu, żeby powiedzieć dokładnie z jakiego okresu czy kultury pochodził ten grocik. Wykopując taki grocik odczuwa się euforię. Każdy chce od razu zobaczyć, wszyscy się zbiegamy i podziwiamy. Wyjątkowe znalezisko pobudza zmysły archeologów.
– Bardzo mnie interesują obrządki pogrzebowe, bo rzeczywiście mamy bardzo mało śladów na ten temat. Nie mamy też śladów pisanych. W archeologii często odkrywamy coś, czego nie ma w książkach – mówią studentki. – Staramy się znaleźć coś, co dla współczesnego oka jest nieuchwytne – dodają.
– Za pomocą laski Egnera pobieramy próbki w ziemi – mówi Łukasz Miechowicz. – Znaleźliśmy zaciemnienie, gdzie sypnęło nam fragmentami naczyń glinianych i przepalonych ludzkich kości. Założyliśmy więc drugi wykop obok, żeby mieć przecięcie i że może się okazać, że jest to grób ciałopalny. To była nasza pierwsza interpretacja. Ale kiedy zacząłem kopać, okazało się, że jest to piasek, w którym coś jest przysypane i w tej chwili wyszło tu dużo węgli drzewnych, spalonych belek. Wychodzą szczątki ludzkie. Być może znaleźliśmy to, czego szukamy, czyli stos pogrzebowy.
Jest to znalezisko dosłownie sprzed kilku godzin i jeszcze nie wiadomo czy ta wersja się potwierdzi. Jeśli rzeczywiście to stos pogrzebowy – byłoby to pierwsze takie odkrycie na terenie historycznej Małopolski.
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. Archeologia i starożytności Chodlika FB