Chocim 1621 – ta doskonale opisana w literaturze i poezji bitwa, nieco już zapomniana, w ubiegłym roku, w rocznicę 400-lecia, doczekała się filmu.
Dziś (19.08) podczas Zamojskiego Festiwalu Filmowego „Spotkania z historią” odbył się pokaz pozakonkursowy filmu Leszka Wiśniewskiego „Chocim 1621 – cztery wieki po bitwie”.
CZYTAJ: Zamojskie „Spotkania z historią” to festiwal filmowy budujący tożsamość narodową
– To była jedna z najpiękniejszych moich przygód filmowych w życiu – przyznaje sam reżyser i współautor scenariusza, Leszek Wiśniewski. – Je się z tym Chocimiem oswajałem od młodości. Czytałem oczywiście książki o Chodkiewiczu, o wojnie chocimskiej, czytałem poezję Wacława Potockiego, poemat „Wojna chocimska”. Te rzeczy nie były dla mnie niczym obcym i tak szczerze mówiąc, gdzieś drzemał we mnie ten pomysł, żeby ten film zrealizować. Udało się to w 400 lat po bitwie. Co mnie najbardziej zaskoczyło, to to, że właściwie to pole bitwy jest nietknięte. Poza tym, że rozbudowało się miasteczko Chocim, tam są szczere pola. Te krajobrazy są mało zmienione. To pobojowisko jest nietknięte przez archeologów, przez poszukiwaczy – to fenomen. Ta magia miejsca i dotykalna obecność historii… Fantastyczna sprawa.
– Miałem przyjemność odtwarzać samego Jana Karola Chodkiewicza – opowiada Andrzej Kudlicki. – Chocim 1621 to jest bardzo niedoceniana bitwa, tym bardziej że tam odnieśliśmy wspólne zwycięstwo: wojska litewskie, polskie i kozackie. Dzisiaj na Ukrainie ta bitwa jest bardziej znana niż w Polsce; nawet Ukraińcy mówią, że to jest nasze zwycięstwo. Źródła historyczne różnie podają, ale jakby nie liczyć, to stosunek był 2:1. Oczywiście na niekorzyść Polaków. Obozu chocimskiego było nie więcej, jak 50 000 obrońców, napastników było ponad 100 000, plus jeszcze czeladź, tak że na pewno Turków było bardzo dużo. Trzeba mieć świadomość, że ta bitwa rozgrywała się późną jesienią. Zaopatrzenie tych ludzi w wodę, żywność, konie – to jest coś niewyobrażalnego, dzisiaj logistycznie trudno to ogarnąć, a w tamtych czasach obrona Chocimia trwała ponad miesiąc.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Inauguracja 10. Zamojskiego Festiwalu Filmowego „Spotkania z historią”
– To jest bitwa, która w znaczącym stopniu powstrzymała ekspansję islamu na Europę – stwierdza Leszek Wiśniewski.
– Samo zakończenie tej bitwy odbyło się na zasadzie rozejmu – informuje Andrzej Kudlicki. – W momencie, w którym w polskim obozie została jedna beczka prochu.
– Rzeczą ważną przy realizacji filmów dokumentalnych, poświęconych wiekom odległym, jest uruchomienie wyobraźni widza, jego wrażliwości – zaznacza reżyser filmu. – Nie ma fotografii z tego czasu. To są 4 wieki po bitwie, więc trzeba było uruchomić żywe obrazy historyczne. Rekonstruktorów, którzy odtwarzają XVII wiek, jest niewielu w kraju. Jak się okazało, najwięcej jest ich w Zamościu.
– Jestem rekonstruktorem XVII wieku i staram się rekonstruować nam te czasy – mówi Tomasz Banach, który w filmie grał Stanisława Lubomirskiego. – Były one mi bliskie. Ze strojem, czy elementami samego zachowania, kultury szlacheckiej z tamtego okresu, jesteśmy za pan brat od kilkunastu już lat; więc może o tyle łatwiej było mi wcielić się w postać Lubomirskiego w czasie zdjęć do filmu.
– Moja rola była rolą epizodyczną – mówi Paulina Kozłowska z Towarzystwa Szabli i Miecza, grupy rekonstrukcji historycznej z Zamościa. – Grałam jednego z muszkieterów. Gdzieś tam w tle się przewijam – taki malutki muszkieterek. Praca przy filmie była bardzo ciekawa, bardzo fajna. Na całe szczęście nie było dużo dubli mojej sceny. Jedną z zabawnych rzeczy na planie filmowym było to, że wszystkie kobiety grające role męskie, miały doklejone wąsy – ku wielkiej uciesze naszych kolegów.
– W filmie „Chocim 1621 – cztery wieki po bitwie” byłem tym, czym jestem w grupie rekonstrukcji, po prostu dowódcą mojego oddziału dziesięcioosobowego – dodaje Leszek Sobuś z Zamojskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej Jana Sobiepana Zamoyskiego. – W zasadzie to się tylko darłem: ładuj! Mieszaj! Pal!
ZOBACZ ZDJĘCIA: Polskie Radio Lublin na 10. Zamojskim Festiwalu Filmowym „Spotkania z historią”
– Pierwsza przygoda z filmem – podkreśla Andrzej Kudlicki. – Nie powiem, żeby było łatwo. Co mnie do tej postaci w jakiś sposób zbliżyło, to chyba wiek i wygląd. Zresztą brodę nosiłem, urosła tak, że pani charakteryzatorka, jak mnie zobaczyła, to stwierdziła, że nie ma przy mnie nic do roboty – już jestem gotowy i zrobiony na Chodkiewicza. Sama postać też mi imponuje.
CZYTAJ: Festiwal Oręża Polskiego nad Zalewem Janowskim: rekonstrukcja bitwy pod Chocimiem
– Przesłaniem tego filmu jest to, żebyśmy w sposób trwały upamiętnili batalię Jana Karola Chodkiewicza, Stanisława Lubomirskiego i ich żołnierzy – podsumowuje swoje dzieło reżyser. – Lepiej niż tylko ta skromna tablica na Grobie Nieznanego Żołnierza. Podchodzimy i nie ma nawet tablicy upamiętniającej walkę wojsk Rzeczpospolitej z Turkami.
Film jest dostępny bezpłatnie w „streamingu” na kanale TVP Historia. Trwają także rozmowy, by dokument był wyświetlany w szkołach.
AP / opr. KB
Fot. AP