Są koncerty, warsztaty i wystawy – w Kazimierzu Dolnym trwa Festiwal Klezmerski. To nowa inicjatywa, choć nawiązująca do dawnego Festiwalu Muzyki i Tradycji Klezmerskiej. To wydarzenie ma przypomnieć tradycje żydowskie związane z miasteczkiem, w którym przed wojną Żydzi stanowili ponad połowę mieszkańców.
– Dobrze, że wracamy do imprez sięgających do naszej historii – mówi dyrektor Kazimierskiego Ośrodka Kultury Promocji i Turystyki Maks Skrzeczkowski. – Brakowało nam tych klezmerów, tego klimatu, tego nastroju, który jest bardzo wpisany w tradycję miejsca. Często mówimy o tożsamości, więc musimy pamiętać o ludziach, którzy tworzyli to miasto przed wojną. Gramy cztery duże koncerty na kazimierskim rynku, co też jest istotne, bo to takie miejsce najbardziej pulsujące – serce Kazimierza. Oprócz tego mamy też serię wystaw, m.in. w Muzeum Nadwiślańskim w Kamienicy Celejowskiej jest wystawa Hartwiga. W Bibliotece jest wystawa Magierskiego. Mamy także trzy warsztaty. Są to warsztaty fotograficzne z Kingą Hendzel, specjalistką od fotografii koncertowej; warsztaty kolażu dla dużych i małych „Muzyczny Kazimierz” z Dorotą Opolską-Maksym (bardzo fajna praca) i warsztaty, które w szczególności cieszymy się, że zaistniały – warsztaty kulinarne „Kuchnia żydowska” z Robertem Sulkiewiczem, który był inicjatorem wcześniejszych Festiwali Klezmerskich.
– Przez wiele lat prowadziłem – nieistniejącą już – żydowską knajpę w Kazimierzu Dolnym i byłem pomysłodawcą i dyrektorem siedmiu edycji Festiwalu Muzyki i Tradycji Klezmerskiej. To było prawie sto przeróżnych zespołów, które się przewijały – opowiada Robert Sulkiewicz. – Robiliśmy tak samo: co tydzień koncerty muzyki klezmerskiej w każdą sobotę przez cały rok. A później pojawił się pomysł, żeby zaprosić zespół Kroke. Powstał pierwszy festiwal, w którym pomagała kazimierzanka Bożena Gałuszewska. Włączył się w to Henryk Talar – znany aktor, który akurat był w Kazimierzu i bardzo nam pomagał. Ostatnia edycja – siódma – festiwalu była w 2012 roku. Wtedy moja restauracja się spaliła. Nie było zaplecza – ani finansowego, ani bezpośredniego – żeby tę imprezę robić. Obecny burmistrz wyszedł z taką inicjatywą i ja chętnie się włączam. Stąd warsztaty kuchni żydowskiej, które są w Wiatrakowie. To jest kuchnia aszkenazyjska. Opierałem się na kuchni Żydów środkowoeuropejskich, czyli to taka kuchnia, jaka była tutaj na miejscu, w Kazimierzu. Zależało mi na lokalności – żeby absolutnie nie iść w kierunku kuchni izraelskiej, czyli hummusów i tego typu rzeczy (choć to też ciekawa i dobra kuchnia), ale opierać się na jedzeniu, które było spożywane tutaj. Wiadomo, kuchnia musi być koszerna. Musi być robiona według 50 przykazań kaszrutu, czyli prawa dotyczącego przygotowywania i spożywania pokarmów. W Polsce jest chyba tylko jedna restauracja, która ma certyfikat koszerności, natomiast zasad można przestrzegać, nie mając certyfikatów. Nie łączyć na przykład produktów mlecznych z mięsnymi, nie używać wieprzowiny czy ryb, które mają łuski i przestrzegać wielu innych przykazań, bo – jak mówiłem – jest ich 50.
– To dopiero mój trzeci pobyt, ale szukamy tych pozostałości, pamiątek. To jeden z powodów, dla którego tutaj przyjechałyśmy. Byliśmy przy Ścianie Płaczu. Przede wszystkim kamienice są piękne. Widać tutaj ślady żydowskie. Praktycznie na każdym kroku widzę hebrajskie napisy. Pozostałości widać wszędzie, jakby czas się zatrzymał – mówią zwiedzający.
– Żydzi tworzyli historię i kulturę tego miasta przez setki lat – zaznacza Marcin Pisula, przewodnik i nauczyciel historii w Kazimierzu Dolnym. – Jak wiadomo, w czasie II wojny światowej Żydzi zostali wyprowadzeni z Kazimierza i w większości wymordowani przez zbrodniarzy niemieckich, hitlerowskich. Ich domy na skutek zniszczeń wojennych i przebudowy powojennego Kazimierza praktycznie przestały istnieć. Jeszcze w wielu miejscowościach lubelskich możemy podejść i mówić: „O, ten stary drewniany dom wygląda tak samo jak wyglądał przed wojną. Tu mieszkała taka i taka rodzina”. Takich śladów w Kazimierzu, mimo że ponad połowa mieszkańców przed wojną to byli Żydzi, wcale nie ma tak dużo. Najczęściej mówimy o kazimierskich Żydach, pokazując cmentarz i to szczególnie nowy cmentarz przy ul. Czerniawy. Rzeczywiście jest to bardzo ciekawy pomnik, jest to Ściana Płaczu – pomnik wzniesiony ku pamięci kazimierskim Żydom. Ale nie można ograniczać pamięci o ludziach tylko do cmentarza, bo ci ludzie zostawili jakieś materialne ślady po sobie. Przede wszystkim jest to synagoga, która – też odbudowana – służyła jako kino, później została dana gminie żydowskiej. Możemy ją oglądać, są jatki. Ale są też inne miejsca. Jeszcze gdzieś w zabudowie Małego Rynku możemy odszukać ślady dawnych domów żydowskich.
– Wczoraj mieliśmy dzień filmowy – opowiada Ewa Wolna, radna Rady Miejskiej w Kazimierzu Dolnym. – Byłam na pokazie filmu „Austeria”. – Pokazywany był „Dybuk” z 1937 roku, film nakręcony w Kazimierzu. Można zobaczyć tam, jak wyglądał przedwojenny żydowski Kazimierz. Wcale nie był wymuskany i gładziutki, ale był bardzo malowniczy i klimatyczny. Może coś z tego klimatu jeszcze dzisiaj zostało, chociażby ten targ, na którym teraz jesteśmy. Zawsze mówię, że targ w Kazimierzu to wydarzenie tyleż handlowe, co towarzyskie i socjologiczne, bo tu spotykają się kazimierzanie. Ma piękną tradycję i oby jak najdłużej trwała. Wczoraj, oglądając film „Austeria”, przez chwilę pomyślałam, jakby to było, gdyby wrócili ci ludzie, którzy mieszkali tu przed wojna. Jaki to byłby cudowny klimat, gdyby raptem taki chasydzki śpiew rozbrzmiewał na uliczkach Kazimierza. Ale można tylko uruchomić wyobraźnię i sobie pomarzyć…
– Przed wojną większość handlujących to byli mieszkańcy pochodzenia żydowskiego – podkreśla Bartłomiej Godlewski, zastępca burmistrza Kazimierza Dolnego. – Wielu rolników też tutaj handlowało. Natomiast tradycja na przykład pieczywa artystycznego jest bardzo związana z kulturą żydowską. Wiem z opowieści mojego dziadka, że to Żydzi sprzedawali tutaj na targu wyroby cukiernicze. Taki jak dzisiaj mamy koguty, wcześniej były to jakieś ptaszki z pieczywa, różnego rodzaju figurki. Ta tradycja przenikała się również na targu.
Dodajmy, że jeszcze dziś od 20.00 na rynku będzie można posłuchać dwóch koncertów. Zaprezentują się zespoły Berberys oraz Street Whispers.
Festiwal Klezmerski w Kazimierzu Dolnym potrwa do jutra (20.08).
ŁuG / opr. WM
Fot. materiał organizatora