Gala 70-lecia Radia Lublin odbędzie się dziś (20.09) w Centrum Spotkania Kultur. Pierwszy sygnał Radia Lublin na falach eteru popłynął 20 września 1952 roku. Program lokalny trwał najpierw 45 minut na dobę. 10 stycznia 1994 roku Radio Lublin rozpoczęło nadawanie programu całodobowego. I tak jest do dziś.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Wręczenie Złotych MHz oraz nagrody i odznaczenia pracowników Polskiego Radia Lublin
– Ta gala to kulminacja wszystkich wydarzeń, które od dłuższego czasu towarzyszyły nam podczas obchodów 70-lecia Polskiego Radia Lublin – mówi prezes lubelskiej rozgłośni Mariusz Deckert. – To jest koncert, którym chcemy podkreślić te wszystkie wydarzenia, które miały przez cały czas miejsce. Przypominaliśmy o naszym jubileuszu. A co ciekawe, mija dokładnie 70 lat, kiedy po raz pierwszy padło „Tu Polskie Radio Lublin” wypowiedziane przez nieodżałowanego redaktora Adama Tomanka.
– Pracuję z dziennikarzami. Tłumaczę, że mówienie potoczne jest zupełnie czym innym niż mówienie profesjonalne, mówienie w radiu – zaznacza Barbara Michałowska-Rozhin. – Co się zmieniło? W tej chwili nawet drobne wady wymowy są dopuszczalne. Kiedyś nie były dopuszczalne. Kiedyś na przykład konieczne było „Ł” przedniojęzykowo-zębowe w wymowie scenicznej, w wymowie teatralnej i pożądane w radiu. W tej chwili oczywiście nikt tego nie pamięta – byłoby to sztuczne. Język musi być zbliżony do języka potocznego, żebyśmy nawiązywali kontakt ze słuchaczem, a nie jakiś wydumany, uroczysty język. Prawie potoczny, ale staranny, ale nie niechlujny, bo niechlujny świadczyłby o niedocenianiu słuchacza, że się go traktuje jakoś niedobrze. Nasz język polski i ta jego odmiana mówiona zmienia się, jakoś upraszcza. Dykcja nie jest taka jak potrzeba, więc może trzeba włożyć nawet trochę więcej pracy w młodych dziennikarzy radiowych.
– Technicznie, technologicznie w ciągu tych ponad 30 lat, kiedy ja tu pracuję, właściwie zmieniło się dokładnie wszystko – przyznaje dziennikarka Radia Lublin Grażyna Lutosławska. – Ja montowałam na taśmie, na oko. Pracowałam w czasach, kiedy nie było komputerów. Na taśmie powstawały reportaże – także moich kolegów – które były nagradzane nagrodami Prix Italia. Taśma to taśma: tam niczego nie ma, żadnego znaczka, wskaźnika, w którym momencie należy uciąć po prostu nożykiem… I montowano tam audycje tak, jak dzisiaj montuje się na bardzo wielu trackach w komputerze. Potrzebne były oko, ucho i intuicja, żeby wyciąć na przykład literę A między słowami albo oddech. Jak znaleźć na taśmie, która przypomina centymetr krawiecki, tylko że bez znaczków, gdzie tam jest litera „A”? To naprawdę wymagało umiejętności. Później pojawiła się nagle płyta kompaktowa, ale długo jeszcze nie było odtwarzaczy w radiu, więc wciąż graliśmy z muzyki, która była na taśmach. Tych 40 tysięcy taśm z muzyką, które są w tej chwili w naszej taśmotece, wciąż istnieje. Czasem po nie zresztą sięgamy, bo nie wszystkie utwory muzyczne pojawiały się na nowych nośnikach. Przeszliśmy przez różne dyski, magnetooptyki i różne inne nośniki, aż w końcu pojawiła się cyfra. To było niesamowite wyzwanie, ale to jest też wielka frajda siedzieć i samemu montować – wszystko jedno czy na taśmie, czy na montażówce cyfrowej. To jest też wielki plus pracy w radiu, że to my za wszystko odpowiadamy od początku do końca jeśli chodzi o dźwięk.
– Przyprowadził nas tutaj świętej pamięci Jurek Janiszewski, który także jeszcze wtedy nie był pracownikiem radia, był na współpracy – wspomina Krzysztof Cugowski. – Zaproponował nam nagranie, tutaj w Radiu Lublin. Było to dla nas jakąś szokującą rzeczą. Było nas wtedy pięciu: czterech 20-latków i jeden 18-latek. Krzysio Brozi był 18-latkiem przed maturą. Myśmy byli już po maturze, większość z nas studiowała: Jacek Grün polonistykę, Witek Odorowicz matematykę, Janusz Pędzisz był na chemii, a ja byłem na prawie w Rzeszowie. To w sumie był taki trochę studencki zespół; po raz pierwszy weszliśmy tutaj i w studiu – teraz pamięci pana Stepka (wtedy to się nazywało Studio Kameralne) – Marek Hołodzyński nagrywał. Nagraliśmy wtedy trzy piosenki, z których jedna została skończona i jest w taśmotece – blues George’a Maxwella, to jest marzec 1970 roku.
CZYTAJ: 70 kilometrów na urodziny Radia Lublin. Rowerowy rajd na 70-lecie naszej rozgłośni [ZDJĘCIA i FILM]
– Nośniki się zmieniły. Kiedyś graliśmy z płyt winylowych, z płyt kompaktowych, z singli też kompaktowych – mówi szef muzyczny Radia Lublin, Wiktor Jachacz. – W tej chwili weszły MP3, wave i raczej z tego gramy. Moim zdaniem nie jest to zbyt fajne dla prowadzącego, ponieważ dostaje jak gdyby wirtualnie muzykę, a przed laty oglądało się okładki, płyty pachniały. W tej chwili jest to po prostu przesyłane za sprawą komputerów. Duch tej muzyki jak gdyby trochę znikł. Ale nie zmieniło się to, że w Radiu Lublin zawsze stawiało się też na mniej znanych artystów. Jurek Janiszewski od lat promował muzykę z tzw. drugiego planu. Grał wykonawców, którzy może nie byli na topie, ale grali bardzo wartościową muzykę. On w nas zaszczepił pasję do poszukiwania muzyki mniej znanej, a bardzo wartościowej. Kilkanaście lat temu zaczęliśmy promować muzykę z Lubelszczyzny za sprawą audycji „Lublista”. 50 wykonawców z Lubelszczyzny zawsze jest na liście. Poszukujemy młodych zdolnych artystów z Lubelszczyzny, promujemy ich, a do tego w tej chwili ruszyliśmy z wydawaniem EPek. Mamy ich w tej chwili ponad 10. Mam nadzieję, że to będzie kontynuowane. W ten sposób będziemy pomagać polskim artystom, w tym lubelskim.
CZYTAJ: Klasyki motoryzacji zajechały pod Radio Lublin [FILM i ZDJĘCIA]
– Kiedyś było w radiu dużo więcej czasu, a w każdym razie myśmy myśleli, że jest dużo więcej czasu – mówi redaktor naczelna Radia Lublin, Małgorzata Piasecka. – Teraz wszystko musi być bardzo szybko, ale to nie znaczy, że musi być gorzej. Właśnie na tym polega ta trudność, że musi być i bardzo szybko, i bardzo dobrze. Radio się nie zestarzeje, bo będzie towarzyszyć ludziom w momentach, kiedy nie mogą się angażować wzrokiem. Dlatego też bardzo dużą wagę przywiązujemy do tego, żeby to nie było tak, że coś wpada jednym uchem, a drugim wypada, tylko żeby to jeszcze po drodze zostało. I to jest cała sztuka dziennikarska radiowców. Radio to jest praca zespołowa, o tym nigdy nie można zapomnieć. Teraz praca w czasie wojny w Ukrainie, bardzo niedaleko nas, przy fali uchodźców – do tego nie można się tak naprawdę przygotować. Ta sztuka, którą dziennikarze radiowi muszą codziennie doskonalić, jest właśnie po to, żeby w tych sytuacjach kryzysowych wszystko popłynęło w eter bez przeszkód, ale również do Internetu. To jest bardzo ważna rzecz, musieliśmy się nauczyć myśleć nie tylko dźwiękiem, ale też obrazem. Teraz bez obrazu się jednak nie da, to jest wyzwanie nowych czasów. Może bardzo młodym ludziom przychodzi to łatwo, ale nam – tym na granicy – nie przyszło tak łatwo. Musieliśmy się tego nauczyć. Pamiętam, że jak pierwszy raz zaczęłam robić zdjęcia, bo uruchomiono stronę internetową, to myślałam tylko o tym, żeby mieć dobry dźwięki, żeby stać tam, gdzie jest dobry dźwięk. Nagle musiałam zacząć myśleć, gdzie mam stanąć, żeby zrobić dobre zdjęcie i to już była rzecz całkowicie nowa, a teraz bez tego nie da się funkcjonować.
CZYTAJ: Radio na co dzień nieznane. Nasza rozgłośnia w 70. urodziny otworzyła drzwi [FILM i ZDJĘCIA]
– 70 lat to przede wszystkim dwa istotne procesy, przez które radio przechodziło bądź już przeszło – zaznacza prof. Grażyna Stachyra z katedry Komunikacji Medialnej Instytutu Nauk o Komunikacji Społecznej i Mediach UMCS. – Mówię o digitalizacji i konwergencji, która zmieniła sposób funkcjonowania sygnału radiowego w przestrzeni. Mamy radio w przestrzeni online, mamy też różne formy, które się wyalienowały z radia i funkcjonują na zasadzie takich oddzielnych produktów online. To na przykład podcasty, które były pierwotnie fragmentami audycji zamieszczonymi na stronach rozgłośni. Teraz podcasty zainicjowały rozwój takiego przemysłu audialnego. Dużo form audialnych bardzo dobrze sobie radzi, będąc oddzielonymi od radia. Wchodzimy w przestrzeń Internetu i właściwie na żądanie możemy posłuchać różnych form przekazu. To wszystko, co jest przekazem antenowym, jest niejako rozszerzane w przestrzeni Internetu. Ale mamy również taki stream, czyli wciąż mogę jako słuchacz odbierać program radiowy tylko kanałem słuchowym. A jeśli chcę, to mogę sobie ten program poszerzyć, czyli mogę obejrzeć filmy, mogę przeczytać teksty. Wiadomości radiowe są transkrybowane, zamieszczane na stronach internetowych, więc jeśli czegoś nie usłyszę, mogę doczytać. Nie ma się co dziwić, taka jest zmiana, również zmiana pokoleniowa, nie tylko technologiczna. Trudno jest wskazać taką finalnie fazę, kreację radia.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Czułe dźwięki – wystawa fotografii Kingi Hendzel
– O tym, co się zmieniło, można by wymówić do rana. Natomiast wydaje mi się, że niezmienne powinno być to, żebyśmy zawsze mieli świadomość, że po drugiej siedzi ktoś, kto na pewno nie jest taki jak my. Żebyśmy z całą swoją różnorodnością mogli spotkać się wokół tego mikrofonu, jak przy stole, i posłuchać siebie nawzajem – dodaje Grażyna Lutosławska.
Gala rozpocznie się w Sali Operowej Centrum Spotkania Kultur o godzinie 18.00. Wydarzenie uświetni koncert Krzysztofa Cugowskiego i Mistrzów Gitary. Całość będzie transmitowana na naszej antenie.
RyK / opr. AKos
Fot. RL