Rozpoczynają się policyjne patrole w rejonie szkół. W ramach akcji „Bezpieczna droga do szkoły” funkcjonariusze będą czuwać nad bezpieczeństwem uczniów – szczególnie przy przejściach dla pieszych.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Briefing prasowy podsumowujący wakacje oraz inaugurujący akcję „Bezpieczna droga do szkoły”
– Naszym celem będzie edukowanie rodziców i dzieci na temat jak bezpiecznie pokonywać przejścia dla pieszych, jak zachowywać się w rejonie przejść – mówi młodszy aspirant Renata Szpakowska z wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. – Zwłaszcza w pierwszym tygodniu września, w okolicach szkół, tam gdzie mamy przejścia dla pieszych policji będzie dużo więcej. Będziemy czuwać nad bezpieczeństwem najmłodszych. Będziemy zwracać uwagę rodzicom i dzieciom, jak prawidłowo przechodzić przez jezdnię i stosować się do ruchu drogowego.
– Nie przechodzimy w miejscach niedozwolonych – mówią dzieci. – Trzeba patrzeć czy samochody nie jadą, inaczej będzie „bum”. Należy pamiętać o zielonym świetle. Najpierw patrzy się w lewo, później w prawo, a potem znów w lewo. Przechodzi się, i w połowie przejścia znów się patrzy w lewo. Trzeba poczekać, aż samochód się zatrzyma i dopiero przejść.
– Będziemy także uczulać kierujących, aby w rejonach przejść dla pieszych w pobliżu szkół zmniejszyli prędkość i zachowali wzmożoną czujność, aby wszyscy mogli dotrzeć bezpiecznie do celu – mówi Renata Szpakowska.
– Szczególnie powinniśmy być uczuleni na to, żeby zdjąć nogę z gazu i jechać o 5 mniej niż można jechać – mówi Rafał Michalczak, instruktor nauki jazdy. – Dzieci mogą nam wybiec nie wiadomo skąd. Pamiętajmy też, że taki dzieciak jest niższym, czyli mniejszym obiektem do zauważenia, i zza żywopłotu może nam niechcący wybiec i znaleźć się pod naszymi kołami.
– Ludzie potrafią patrzeć w smartfony, mają zatkane uszy słuchawkami i walą przez przejście. Nie patrzą na to, bo mają pierwszeństwo – mówią mieszkańcy.
– Pamiętajmy, że im bardziej zwiększy się prędkość, tym będzie dłuższa droga hamowania – mówi Rafał Michalczak. – Musimy zdać sobie z tego sprawę, że w skład drogi hamowania wchodzi chociażby czas reakcji, który my mamy. Ten czas reakcji, przy prędkości 50 km/h, jeżeli weźmiemy pod uwagę 1 sekundę, to mamy 13,8 metra, co daje nam naprawdę dużą odległość. To prawie samochód ciężarowy z naczepą. Więc to jest ten moment, kiedy ten samochód jeszcze nie zaczął hamować, a kiedy kierowca zauważył obiekt, do którego ma hamować. Dalej już będzie fizyka, czyli do tych 30 metrów z prędkości 50 km/h będziemy dopiero mogli zatrzymać te pojazd.
– Od kilku lat jeżdżę i przy przejściach mam już zachowanie spostrzegawcze zaszczepione, od razu hamuję, zmniejszam prędkość. Nie chodzi nawet o dzieci, bo dorośli też potrafią wyjść w ostatnim momencie – mówi jedna z kierujących.
– Odblask należy założyć poza obszarem zabudowanym, kiedy już się robi ciemno, a nie ma chodnika
– Bez odblasku może kogoś potrącić samochód – mówią dzieci. – Nosimy je na ręce, na plecaku, na nodze, na worku.
– Na drodze nieoświetlonej zauważamy tego pieszego po ok. 13-15 metrach – mówi Rafał Michalczak. – Umówmy się, że kierowca, kiedy zauważy pieszego, nie ma totalnie żadnych szans na to, żeby wyhamować, a poza obszarem zabudowanym nikt z nas nie jeździ z prędkością 50 km/h. Dla własnego bezpieczeństwa każdy z nas w telefonie ma latarkę, można ją odpalić. Pamiętajmy o tym, że człowiek, który jest ubrany w jakiekolwiek odblaski, w zależności od ich wielkości i jakości, będzie widocznych ze 150-200 a nawet 300 metrów, a człowiek który ich nie ma, jest widoczny z 10 razy mniejszej odległości.
We wrześniu dzieci są jeszcze dowożone do szkół przez rodziców.
– Pamiętajmy, żeby dzieci wychodziły drzwiami od strony chodnika – mówi Rafał Michalczak. – Oczywiście mogą wychodzić z obu stron, ale będzie to bezpieczniejsze dla nas, naszej pociechy, a przy okazji dla naszego samochodu, dlatego że kiedy dziecko otworzy drzwi przed wprost nadjeżdżający pojazd, to może nam to uszkodzić pojazd, a już nie chciałbym iść dalej i powiedzieć o tym, że stać się może naszemu dziecku krzywda.
– Zachęcamy, aby zapinać starsze dzieci w pasy, młodsze przewozić w fotelikach. Sami też zapinajmy pasy bezpieczeństwa.
– Mamy teraz wymóg 150 cm wzrostu. Nie muszą to być foteliki, mogą być podkładki. Badania pokazały, że nakładki na pasy nie są bezpieczne, pękają. Przepis mówi jasno, że ta podkładka lub fotelik jest potrzebny dla dziecka – podkreśla Rafał Michalczak
Akcja będzie prowadzona przez pierwszy tydzień września.
LilKa/ opr. DySzcz