Ok. 450 zawodników pobiegło w Jesiennej Dysze ulicami Lublina. Jako pierwszy, z czasem 33 minuty 50 sekund do mety dobiegł Mateusz Krzysztoń.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Jesienna Dycha w Lublinie
– Drugi raz biegnę już na tej trasie. Jest wymagająca, bo jest na niej kilka odcinków, gdzie trzeba biec pod górę. Było ciężko, ale zaatakowałem na ostatnich 150 metrach i udało mi się wyszarpać zwycięstwo. Robię to dla rozrywki. Lubię biegać – mówi Mateusz Krzysztoń.
Z czasem 38 minut i 15 sekund pierwsza kobieta przekroczyła linię mety Jesiennej Dychy w Lublinie.
– To ogromna satysfakcja, szczególnie, że poprawiłam swoją życiówkę – mówi pierwsza kobieta na mecie biegu Dominika Łukasiewicz z Lublina. – Jest satysfakcja, że się dobiegło pierwszym. Życiówka poprawiona na dość fajnej trasie, bo większość była z górki, więc szło szybko. Często biegam, już od 16 lat. Teraz będę debiutować w półmaratonie w Lublinie.
– Ten bieg to kontynuacja cyklu, który rozpoczęliśmy 10 lat temu – mówi współorganizator biegu Maciej Pawelec z Fundacji Rozwoju Sportu w Lublinie. – Jesienna Dycha i Wiosenna Dycha, dwa biegi 10-kilometrowe, które organizujemy, są kontynuacją cyklu Czterech Dych do Maratonu – dodaje.
Biegacze wyruszyli sprzed dawnej fabryki cukierków przy ul. Krochmalnej w Lublinie i poruszali się m.in. Muzyczną, Głęboką, Racławickimi, Lipową i z powrotem do Krochmalnej. Na mecie na każdego czekał medal przebiegnięcie trasy.
EwKa/ opr. DySzcz
Fot. Iwona Burdzanowska