Poduszkowiec CICHY PRC-560 będzie służył naukowcom i studentom Politechniki Lubelskiej. Maszyna – wypożyczona z Instytutu Lotnictwa z Warszawy – będzie stacjonować w Lublinie do końca marca 2023 roku. Naukowcy wykorzystają poduszkowiec do specjalistycznych badań, a studenci do pisania prac dyplomowych.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Nowy poduszkowiec dla Politechniki Lubelskiej
– Mamy kabinę, w której znajduje się osoba sterująca tym obiektem oraz miejsca dla pięciu pasażerów – mówi dr inż. Tomasz Łusiak z Katedry Termodynamiki, Mechaniki Płynów i Napędów Lotniczych Politechniki Lubelskiej. – Żeby ten obiekt mógł się poruszać, został zastosowany klasyczny silnik samochodowy. Nie musimy szukać do niego specjalnego paliwa lotniczego. Podstawowa obsługa jest też jak w samochodzie osobowym. Możemy zawracać w miejscu, przemieszczać się do tyłu i na boki. Musimy przy tym uwzględnić warunki atmosferyczne, boczny wiatr i jakość powierzchni, nad którą poduszkowiec będzie się poruszał.
– Poduszka powietrzna to bardzo ciekawy sposób transportu, ale niezbyt ekonomiczny – stwierdza prof. Leszek Gardyński z Politechniki Lubelskiej, opiekun Studenckiego Koła Naukowego Inżynierii Materiałowej. – Jednak w pewnych zastosowaniach poduszkowce są niezastąpione. Mają bardzo szerokie zastosowanie jako pojazdy ratunkowe czy wojskowe. II połowa XX wieku to boom na poduszkowce, powstało wówczas wiele takich konstrukcji. Teraz mamy wiele nowych możliwości, paliwa alternatywne, napęd elektryczny, zdalne sterowanie.
– Jeśli samochód zużywa na przykład 7 litrów paliwa na 100 kilometrów, to poduszkowiec w ciągu godziny pali około 10-16 litrów. Dlaczego? Bo silnik samochodowy „kręci” 2-2,5 tys. obrotów na minutę, a poduszkowca dochodzi do 5-5,5 tys. minutę – tłumaczy dr inż. Tomasz Łusiak. – Lecimy dzięki śmigłu pchającemu, które znajduje się z tyłu obiektu latającego. Wywołuje ono odpowiednią siłę ciągu oraz siłę nośną. Część strumienia śmigła generuje się w tzw. poduszkę powietrzną. Dzięki niej poduszkowiec unosi się na pewną wysokość: 60-80 centymetrów nad powierzchnią podłoża.
– Operatorzy tego sprzętu nie mówią: „jeździłem poduszkowcem”, tylko „latałem”. W końcu nie styka się on z ziemią, tylko leci na poduszce powietrznej. Nie jest to „zabawka” na codzienne dojazdy do pracy, ale to bardzo widowiskowy pojazd – stwierdza prof. Leszek Gardyński.
– Możemy lądować w dowolnych miejscach, na terenach podmokłych, wodnych, na piasku. Prędkość poruszania może sięgać 80 km/h. Możemy latać i nad wodą, i nad ziemią. Bardzo sprzyjające warunki występują zimą. Wówczas tafla lodowa dla tego pojazdu to nie problem – stwierdza dr inż. Tomasz Łusiak.
– Ten duży poduszkowiec zainspirował mnie i moich studentów. Pożyczyliśmy więc sobie poduszkowiec, ale mniejszy z napędem strumieniowym. To prototyp sprzed 20 lat. Będziemy go ulepszać. Ale jak jest trawa wystrzyżona, nasz też się całkiem sprawnie porusza – opowiada prof. Leszek Gardyński.
– Studenci będą mogli się tym poduszkowcem przejechać, a nie tylko poznawać suchą wiedzę teoretyczną. Inżynierowie, którzy poznają samą teorię, to nie bardzo inżynierowie – stwierdza Karolina Demczuk, studentka Politechniki Lubelskiej.
– Dzięki temu poduszkowcowi studenci będą mogli napisać swoje prace dyplomowe. Będziemy też chcieli robić badania nad nowymi układami. Już rozpoczęliśmy pierwsze analizy układu wodorowego, dzięki czemu będziemy mieli paliwo ekologiczne – zapowiada dr inż. Tomasz Łusiak.
Poduszkowiec będzie wystawiony podczas tegorocznego Festiwalu Nauki w Lublinie. Będzie także latać 14 września nad Zalewem Zemborzyckim.
LilKa / opr. ToMa
Fot. Piotr Michalski