Kontrowersje wokół aukcji koni arabskich Pride of Poland w Janowie Podlaskim. Konie, które osiągnęły najwyższą cenę, nie zostały jeszcze sprzedane. Biorący udział w licytacji obywatel Francji, który oferował za cztery araby blisko 1 mln euro, nie wpłacił za nie pieniędzy.
Konie, które zostały zlicytowane, a za które nie wpłynęły wpłaty do państwowych stadnin, to klacz Egira z Białki, która osiągnęła cenę 115 tys. euro, klacz Poganika z Michałowa, wylicytowana za 220 tysięcy euro, klacz Euzona z Janowa Podlaskiego, za którą zaoferowano 220 tysięcy euro, a także Esmeraldia z Michałowa, która osiągnęła najwyższą cenę – 400 tysięcy euro.
CZYTAJ: Konie kupił niewiarygodny nabywca. Zamieszanie po aukcji Pride of Poland
Dziennikarka Alina Sobieszak z „Araby Magazine” już na początku aukcji miała wątpliwości: – Bardzo dziwnie przebiegająca pierwsza licytacja, gdzie z kwoty 10, 12, 15 Francuz od razu podbił na 115. To powinno zapalić organizatorom jakieś czerwone światełko, dlatego że klacz Egira ze stadniny w Białce nie była warta takich pieniędzy. Dzisiaj ludzie, którzy siedzieli w sektorze VIP-owskim mówią, że wiedzieli kim jest ten Francuz. To dlaczego nie reagowali? Mówią, że reagowali później, ale było już za późno.
Prezes janowskiej stadniny Lucjan Cichosz nie był dziś dostępny dla dziennikarzy. W ubiegłym tygodniu zapewniał w rozmowie z Polskim Radiem Lublin, że nabywca ma czas na zapłatę za konie do piątku, czyli do 2 września: – Dajmy sobie na wstrzymanie do piątku. Jeżeli nie będzie potwierdzenia wpłat, to wtedy można powiedzieć na sto procent, że zostały sprzedane, nie zabrane, czyli w sumie zadatek dany, ale transakcja niedokończona.
Zapytaliśmy, co w takiej sytuacji może zrobić stadnina, jeżeli nie wpłyną na jej konto pieniądze za sprzedaż koni: – Stadnina może jedno zrobić: wystąpić do KOWRu o sprzedaż innemu kupującemu, który da w tym układzie przynajmniej tą stawkę przedostatnią licytacyjną – mówił Lucjan Cichosz.
Termin płatności za klacze został po raz kolejny przedłużony do 10 września – poinformował Polskie Radio Lublin prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, organizator aukcji, Krzysztof Kierzek.
– To bardzo zła decyzja – komentuje Alina Sobieszak. – Nie bardzo rozumiem zachowanie organizatorów, którzy mówią, że kolejny raz przedłużają Francuzowi termin wpłaty. Nie ma na co czekać. Boję się, że to jest próba znalezienia klienta na te klacze i sprzedania, ale za jaką cenę. Jeżeli był skandal, to nikt nie da tych pieniędzy, które Francuz wylicytował. Chyba rozsądne byłoby wycofanie tych klaczy w ogóle. Trudno. Pieniędzy nie ma i nie będzie. Ewentualnie nawet przygotowanie tych klaczy do jakiegoś pokazu, który mogłyby wygrać i wystąpienie z nimi za rok czy w jakimś innym terminie. To są jeszcze na tyle młode klacze, że mogłyby znaleźć nabywców w rzetelnej otwartej licytacji za naprawdę dobre pieniądze.
Francuz, który wylicytował konie, znany jest w środowisku hodowców koni jako osoba niewiarygodna – mówi prof. Krystyna Chmiel, która pełniła funkcję doradcy ds. hodowli koni w Janowie Podlaskim: – Ten pan nieraz bierze udział w dyskusjach na Facebooku, rzeczywiście zdradza wielkie zainteresowanie końmi arabskimi i znajomość tematu, ale finansowo niestety nie daje rady. Zamieszcza na Facebooku zdjęcia na przykład jakichś wspaniałych, wypasionych stajni swojej posiadłości. Przesyłał je także do mnie, ale okazuje się, że to w ogóle nie nalezą do niego te obiekty. W środowisku hodowców we Francji, jak mówił mój znajomy, on ma opinię mitomana. W związku z tym, jak tylko usłyszałam po pierwszej licytacji nazwisko tego pana, od razu mi się skojarzyło czym to pachnie. Od razu przeszłam przez całą szerokość namiotu tam, gdzie siedzieli organizatorzy. Uprzedziłam pana Cichosza, żeby żadnych transakcji z tym panem nie zawierał, ponieważ to człowiek niewiarygodny.
Zapytaliśmy prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych Krzysztofa Kierzka czy organizatorzy aukcji mogli zapobiec takiemu finałowi licytacji: – Klient spełnił wszystkie wymogi formalne, dokładnie takie same jak inni klienci, którzy przystępowali do aukcji.
Jak informowali organizatorzy, na aukcji Pride of Poland wylicytowano 14 spośród 20 wystawionych koni za kwotę 1 milion 600 tysięcy euro.
Klacze, za które nie wpłynęła zapłata, znajdują się obecnie w stadninach.
W regulaminie aukcji Pride of Poland jest zapis o karze wynoszącej 30 proc. wylicytowanej kwoty w przypadku nieodebrania koni.
MaT/ opr. DySzcz
Fot. archiwum