W lubelskich składach z opałem za tonę węgla trzeba zapłacić ponad 3,5 tysiąca złotych, a mimo tego zapotrzebowanie jest ogromne. Właściciele punktów i ekonomiści ostrzegają, że o obniżkach cen można tylko pomarzyć.
W kopalni Bogdanka odbiorcy indywidualni nadal nie mogą kupić węgla. Zapisy na groszek i orzech na wrzesień zostały wstrzymane. O zapisach październikowych spółka nie informuje.
CZYTAJ: Lublin: rozpoczynają się wypłaty dodatku węglowego
Z kolei w lubelskich składach, prowadzonych przez prywatnych przedsiębiorców, węgla nie brakuje. Ale ich właściciele sprowadzają surowiec z zagranicy na własną rękę. To ma swoje przełożenie na cenę. Mimo że jest już rekordowo wysoka, to systematycznie rośnie.
– W tej chwili mamy około 20 ton węgla z Kazachstanu. Ten z Kazachstanu jest dobry. Jak słyszymy, gorzej jest z węglem importowanym z Ameryki Południowej: Kolumbii, Brazylii, czy też z Azji: z Singapuru, Indonezji. Ten podobno jest fatalny – mówi właściciel jednego z lubelskich składów. – U nas tona węgla kosztuje 3,5 tysiąca złotych. Nie ma nadziei, że w tym roku będzie taniej – dodaje.
W drugim z lubelskich składów za taką samą cenę można kupić węgiel z Kirgistanu. Na placu jest ponad 50 ton. Ale jak przyznaje pracownik składu, z popytem bywa różnie: – Kupują ci bardziej zamożni i to nie za dużo, bo po 1-2 tony. A kiedyś kupowali po 4-5 ton. Zaś ci, którzy brali kiedyś po pół tony czy po 1 tonie, w ogóle nie kupują węgla.
Ekonomista prof. Marian Żukowski z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego podziela pesymistyczne prognozy. – Taniej na pewno nie będzie – uważa.
Jednocześnie zwraca uwagę, że bardzo wysokie ceny węgla u pośredników to wypadkowa kilku elementów. – Polska miała zakontraktowane dostawy węgla rosyjskiego. W ostatnich latach nasza gospodarka w bardzo dużym stopniu opierała się na takim węglu. Z punktu widzenia gospodarczego jest to decyzja dyskusyjna. Gwałtowne wstrzymanie importu węgla z Rosji doprowadziło do tego, że duże ilości węgla z tego kierunku przestały napływać. I powstała luka – stwierdza prof. Marian Żukowski.
Do tego należy dodać: dużą inflację oraz wyższe koszty wydobycia i transportu. – To powoduje strach obywateli przed brakiem węgla. A to z kolei powoduje, że obywatel biega spanikowany i kupuje, bo nie ma innego wyjścia, węgiel po wysokiej cenie. Sytuacja jest szczególnie korzystna dla pośredników. Oni na tym zarabiają – mówi prof. Marian Żukowski..
CZYTAJ: Bogdanka: zapisy na węgiel wstrzymane
Inspekcja handlowa prowadzi badanie rynku dystrybucji węgla kamiennego i sprawdza praktyki importerów, dystrybutorów i pośredników, w tym właścicieli składów węgla. Za złamanie przepisów antymonopolowych grozi kara finansowa do 10% rocznego obrotu firmy.
– Do końca tego roku spółki Skarbu Państwa – PGE Paliwa i Węglokoks – sprowadzą do kraju ponad 11 mln ton węgla. Ok. 25% z tej puli będzie dostępne dla gospodarstw domowych – zapowiedział wicepremier Jacek Sasin. Dystrybucją tego atrakcyjnie cenowego węgla mają zajęć się samorządy, które minister zachęca do współpracy.
FiKar / opr. ToMa
Fot. FiKar