Lublin, Chełm, Zamość czy Biała Podlaska – to największe miasta województwa lubelskiego, które systematycznie tracą mieszkańców. Zyskują okoliczne gminy. Główny Urząd Statystyczny opublikował kolejne dane ubiegłorocznego spisu powszechnego.
O niemal pół miliona osób w ciągu 10 lat zmniejszyła się liczba ludności w Polsce. To, że województwo lubelskie wyludnia się szybciej niż inne części Polski, stało się jasne jeszcze w maju, gdy Główny Urząd Statystyczny opublikował poprzedni, cząstkowy raport spisu powszechnego. Z opublikowanych dzisiaj danych obejmujących gminy wynika, że większość z nich boryka się z dwoma zasadniczymi problemami.
– Chodzi o fakt starzenia się społeczeństwa i ujemny przyrost naturalny – precyzuje Krzysztof Markowski, dyrektor Urzędu Statystycznego w Lublinie. – Są takie gminy, gdzie jest ponad 20 proc. mieszkańców 60 plus. Do nich można zaliczyć m.in. Gorzków, Turobin, Żółkiewkę czy miasto Puławy.
W Lublinie te statystyki wyglądają lepiej, ale za to więcej osób ze stolicy województwa wyjeżdża. Populacja Lublina w ciągu dekady zmniejszyła się o 4,1 proc. To daje ponad 14 tys. osób, a jest to trend widoczny w większości miast wojewódzkich. Mieszkańcy Lublina twierdzą, że na ulicach tego nie widać, ale na osiedlach mieszkaniowych – szczególnie tych starych – już tak. – Kiedyś nasze osiedle było nazywane osiedlem starych ludzi. Później nazywane było sypialnią uniwersytecką. A teraz to trudno mi powiedzieć. To wszystko się wyludnia. Niektóre mieszkania stoją puste. Jakby wszystko stanęło w miejscu. Mieszkam tu prawie od początku. Pamiętam jeszcze, jak ten plac był bardziej prymitywny, ale kotłowało się. Były kolejki do tej rakiety, a teraz nie. Staruszkowie z laskami albo młode małżeństwa z wózkami, a jakichś takich średniaków nie widzę. Proszę popatrzeć, ile jest mieszkań do sprzedaży, widać ogłoszenia na balkonach – mówi jedna z mieszkanek.
W skali kraju mieszkańców straciły Katowice czy Poznań. Lublin jest jedynym wyludniającym się miastem we wschodniej Polsce, bo mieszkańców zyskuje zarówno Białystok, jak i Rzeszów. W tym ostatnim za pozytywny bilans odpowiada fakt przyłączenia ościennych gmin. Krzysztof Markowski wylicza, że za wyludnienie się większości miast powiatowych i to nie tylko tych na Lubelszczyźnie odpowiadają dwa czynniki. – Z jednej strony to migracja wewnątrz województwa – czyli osoby przemieszczają się z gminy do gminy w naszym województwie – ale też tzw. międzyregionalna – osoby wyjeżdżające do innych województw. Tu dochodzi jeszcze jeden czynnik, dlaczego ta liczba ludności się zmniejszyła, mianowicie efekt suburbanizacji. Mieszkańcy Lublina, by poprawić jakość życia, przenoszą się na obrzeża Lublina, czyli do gmin ościennych. Jak popatrzymy chociażby na takie gminy jak Głusk, Wólka czy Konopnica, tam wzrost liczby ludności w porównaniu do spisu w 2011 roku jest ponad 10-procentowy.
Wójt gminy Konopnica Mirosław Żydek potwierdza, że napływ mieszkańców Lublina widać. Po pierwsze, po meldunkach. Po drugie, po liczbie wydawanych warunków zabudowy. – W roku ubiegłym było znacznie powyżej 500 osób, które zameldowały się tu na stałe. W 2006 roku, kiedy rozpoczynałem tutaj pracę, liczba ludności wynosiła około 10 tys. Dzisiaj mamy w gminie około 15 tys. Jest to więc przyrost w przeciągu tych 15 lat.
Dla każdej z okołolubelskich gmin nowi mieszkańcy to korzyść finansowa, wynikająca przede wszystkim z podatku PIT rozliczanego w miejscu zamieszkania. – Przez ostatnie lata ta różnica między jednym a drugim rokiem następowała w wysokości ok. 2 mln zł. Czyli rok do roku wzrastała nam ilość środków pozyskanych z podatków płaconych przez naszych mieszkańców o ok. 2 mln – wskazuje Mirosław Żydek.
Według prof. Roberta Szweda z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zjawisko migracji międzyregionalnej może się utrzymywać i to szczególnie wśród ludzi młodych. – Ta ludność po prostu migruje – szczególnie młodzi ludzie – w poszukiwaniu nowych, lepszych, atrakcyjniejszych miejsc pracy. Szukają tego w aglomeracjach, które są najbardziej atrakcyjne: szybkie, dynamiczne, dają ogromne możliwości rozwoju, kontaktów. Te części, które są mniej atrakcyjne pod względem zarobków, wykonywania pracy, znajdowania lepszej, bardziej interesującej pracy – je czeka po prostu stopniowe wyludnianie i opuszczanie.
Mariusz Gwozda z Urzędu Miasta w Lublinie przypomina, że ratusz cały czas dba o to, by mieszkańców zatrzymać. Konkretnych działań jest wiele. – To sukces lubelskiej strefy ekonomicznej, elektroniczna obsługa mieszkańców, to inwestycje w ekologiczny transport zbiorowy. To, co jest wizytówką Lublina na mapie Polski, to jego kultura, czyli oferta kulturalna miasta: Noc Kultury i wiele innych przedsięwzięć.
Wyniki spisu powszechnego nie są ostateczne. Wszystkie zebrane dane bazują na meldunkach. Liczbę osób faktycznie zamieszkujących w danej gminie Główny Urząd Statystyczny powinien opublikować pod koniec roku.
Narodowy Spis Powszechny był obowiązkowy, a za odmowę wzięcia udziału w nim udziału groziło 5 tysięcy złotych grzywny.
Narodowe spisy powszechne odbywają się przeważnie co 10 lat. Oprócz liczby ludności dostarczają też informacji dotyczących m.in. rynku mieszkaniowego.
FiKar / opr. WM
Fot. Iwona Burdzanowska