Paweł Szefernaker o uchodźcach z Ukrainy: Funkcjonowanie tych osób w Polsce ma niebagatelny wpływ na naszą gospodarkę

net 22921087 2022 09 21 180704

Sytuacja związana z wojną w Ukrainie i napływem uchodźców zdominowała dzisiejszy Konwent Marszałków RP w Kazimierzu Dolnym. Jak obecnie wygląda pomoc Ukraińcom oraz ich adaptacja w Polsce? Czy należy spodziewać się kolejnej fali uchodźców i czy mamy do czynienia z ociepleniem stosunków polsko-ukraińskich?

O tym z pełnomocnikiem rządu ds. uchodźców wojennych z Ukrainy Pawłem Szefernakerem rozmawiał nasz reporter Łukasz Grabczak.

Ilu obywateli Ukrainy znajduje się obecnie w Polsce i ilu Polska przyjęła od początku wojny?

– Przed wojną ponad milion osób przebywało w Polsce, jeżeli chodzi o obywateli Ukrainy. Od początku agresji Rosji na Ukrainę do Polski przybyło wiele osób, ale obecnie możemy mówić o tym, że w Polsce przebywa ok. 1 mln 300 tys. uchodźców wojennych. Pomimo tego, że polsko-ukraińską granicę przekroczyło dużo więcej osób, to część z nich wróciła na Ukrainę, część pojechała dalej na Zachód, a ok. 1 mln 300 tys. osób to są osoby, które dzisiaj są w Polsce – mówi Paweł Szefernaker. 

CZYTAJ: Paweł Szefernaker: Powinniśmy być przygotowani na ewentualną kolejną falę uchodźców

Jak wygląda proces adaptacji tych osób? Z czego można być zadowolonym, a jakie elementy można byłoby poprawić?

– Myślę, że przede wszystkim warto wskazać na to, że w bazie PESEL mamy ok. 600 tys. osób dorosłych, które mogą podjąć pracę. Z tego 450 tys. osób legalnie podjęło pracę w Polsce. To pokazuje, że ok. 75 proc. uchodźców wojennych z Ukrainy podjęło pracę w Polsce. Przypomnę, że w większości to są kobiety z dziećmi, które tutaj dotarły. Oczywiście zdarzają się rodziny wielodzietne, więc są też mężczyźni. Ta migracja jest szczególna z wielu powodów. Także z takiego powodu, że wiele osób podejmuje tutaj pracę i chce normalnie żyć – stwierdza Paweł Szefernaker. . 

Często mówimy o uchodźcach z Ukrainy jako o pewnym obciążeniu, a to także konkretne wsparcie dla polskiej gospodarki.

– Przede wszystkim jeżeli chodzi o pomoc państwa, my ją mocno z biegiem czasu wygaszamy. Nie może być tak, że będziemy w nieskończoność zapewniać sprawy związane z wyżywieniem czy noclegiem. Nam zależy na tym, żeby uchodźcy, którzy dotrą do Polski, w pierwszych miesiącach swojego pobytu uzyskali taką pomoc, ale ostatecznie sami muszą decydować o dalszym kierunku swoich działań. Jeżeli chcą zostać w Polsce, to muszą się tu zaadaptować i w miarę normalnie żyć. Myślę, że kolejna liczba – 200 tys. dzieci w polskich szkołach i przedszkolach – też pokazuje, że te osoby chcą tu żyć w miarę normalnie. Ta migracja jest inna w porównaniu z wieloma innymi migracjami na świecie, bo pokazuje, że to są osoby, które nie chcą żyć w obozach dla uchodźców czy przetrwać tutaj jakiś czas. To osoby, które chcą tu w miarę normalnie żyć – na ile można żyć normalnie, uciekając przed wojną. Warto też powiedzieć, że to także osoby – jeżeli podejmują tu pracę i normalnie żyją – które także pracują na polski sukces gospodarczy. To 450 tys. osób na rynku pracy, które nie zabrały komuś pracy, tylko uzupełniły rynek pracy w Polsce. Te osoby płacą tutaj składki zdrowotne, odprowadzają podatek dochodowy, płacą podatek VAT, robiąc codzienne zakupy i żyjąc w Polsce. W związku z tym funkcjonowanie tych osób w Polsce ma niebagatelny wpływ na naszą gospodarkę – wyjaśnia Paweł Szefernaker. 

CZYTAJ: Lech Sprawka: Musimy przygotować się na drugą falę uchodźców

Ta migracja jest także wyjątkowa ze względu na liczbę kobiet. Większość osób napływających to kobiety i dzieci. 

– Oprócz tego jest wyjątkowa także dlatego, że te osoby dotarły tutaj w tak krótkim czasie. Gdyby nie mobilizacja polskiego społeczeństwa i wielu osób dobrej woli, myślę, że nie można byłoby pomóc tym osobom na taką skalę. Nie zdarza się w historii świata taka migracja, że dziennie 140 tys. osób przekracza granicę z jednego państwa do drugiego i trwa to przez kilka tygodni. A u nas tak właśnie było w pierwszych dniach agresji Rosji na Ukrainę. Przypomnę, że w pierwszych dniach, kiedy wojska Putina kierowały się na Kijów, kiedy nie było wiadomo, jak ta wojna się potoczy, to – już dzisiaj można powiedzieć – miliony Ukraińców uciekało przed wojną, także przed aktami ludobójstwa, których dowody widzimy w tej chwili w Ukrainie. Te kwestie są niezwykle skomplikowane. Myślę, że najważniejsze jest to, że te osoby dobrze adaptują się w Polsce. Jeżeli tylko skończy się wojna, powinny mieć możliwość powrotu na Ukrainę. A dopóki chcą u nas przebywać, powinny żyć w poszanowaniu naszego prawa i kultury i podejmować tutaj pracę, żeby żyć normalnie – mówi Paweł Szefernaker. 

Ściana Wschodnia w procesie migracji pełni szczególną rolę. Na jaką pomoc mogą liczyć samorządy, które wciąż jeszcze pomagają uchodźcom i udostępniają im lokale. Czy tutaj przewidywana jest jakaś pomoc?

– Oprócz pomocy dla polskich rodzin – czyli możliwości przez 120 dni uzyskania 40 zł na pomoc uchodźcy – obecnie także samorządy mogą wnioskować o środki na różnego rodzaju zbiorowe zakwaterowanie czy na pomoc uchodźcom, która była udzielana od pierwszych dni. Został powołany specjalny fundusz rządowy. W ramach tego funduszu gminy, powiaty województwa taką pomoc otrzymywały i otrzymują – tłumaczy Paweł Szefernaker.

Jak bardzo realna jest kolejna fala uchodźców?

– Na pewno sytuacja wojenna na Ukrainie, a także nowe zapowiedzi agresora, pokazują, że Polska powinna być przygotowana na różne scenariusze. Jestem tu dzisiaj także po to, żeby rozmawiać z samorządowcami, którzy przyjechali tu z całej Polski, aby zasygnalizować, że problem migracji energetycznej może spowodować, że jakaś część obywateli Ukrainy jeszcze do Polski w zimie przyjedzie. Zasadniczo z relacji, jakie mamy od rządu ukraińskiego, wynika, że rząd ukraiński będzie dążył do tego, aby jak najwięcej osób pozostało na Ukrainie. Jeżeli wiemy, że oni przygotowują się do tego, że tylko w obwodzie lwowskim może przybyć 500-700 tys. osób z innych części Ukrainy, to na pewno powinna zapalić nam się lampka, że może być taka sytuacja, że część z tych osób będzie chciała trafić do Polski – stwierdza Paweł Szefernaker.

Jak wyglądają obecne stosunki polsko-ukraińskie? Mamy za sobą trudną historię.

– Myślę, że wiele z tych spraw, które mamy za sobą, to kwestie, które będą musiały być bardzo mocno postawione i wyjaśnione po tej wojnie, która obecnie trwa na Ukrainie. Wojna nie jest dobrym czasem, aby załatwiać sprawy z przeszłości. Myślę, że ta wojna pokazała i pokazuje, jak Polska i Polacy zachowali się wobec narodu ukraińskiego. Nam jako Polakom zależy na tych sprawach, szczególnie tym mieszkającym w części wschodniej naszego kraju, ale także tym, którzy są na Ziemiach Odzyskanych. Ja pochodzę ze Szczecina, część mojej rodziny pochodzi z części wschodniej Polski, gdzie musiała po wojnie uciekać na Zachód. Historia mojej rodziny jest mocno związana z ciężką historią polsko-ukraińską. Myślę, że w przyszłości te kwestie muszą być wyjaśnione. Aczkolwiek wojna nie jest najlepszym momentem, aby te sprawy rozwiązywać. Ale powtarzam, one muszą być po wojnie załatwione – oddaje nasz gość..

Od 24 lutego, czyli od dnia agresji Rosji na Ukrainę, do Polski wjechało z tego kraju 6 milionów 413 tysięcy osób. 

ŁuG / opr. WM

Fot. PAP/Wojtek Jargiło

Exit mobile version