Uprawy bezorkowe, mapowanie pól czy nowoczesne urządzenia mobilne wspomagające rolników – między innymi te innowacyjne rozwiązania prezentowane były dziś (20.09) w Puławach. Była to konferencja poświęcona nowościom rolniczym, które udało się wdrożyć w ostatnich latach lub są planowane do wprowadzenia.
– Dla rolniczej przyszłości bardzo ważna jest pomysłowość start-upów działających od 2018 roku w ramach Wschodniego Akceleratora Biznesu – mówi prezes Puławskiego Parku Naukowo-Technologicznego Tomasz Szymajda. – Wiele z tych pomysłów dotyczyło właśnie rolnictwa. Start-upy, które powstały, są w stanie dostarczać technologie do naszego rolnictwa i je zmieniać. Pomysły dotyczą dla przykładu wprowadzenia na uprawy rolne pszczół, które będą naturalnie zapylały nasze pola. Start-up, który dzisiaj się zaprezentuje, opracował cały system.
– Firma powstała w 2020 roku na podstawie wieloletnich doświadczeń związanych z zapylaczem, jakim jest murarka ogrodowa. Jest to pszczoła samotnica i jest to trzeci wybór sadowników, jeśli chodzi o możliwości wprowadzania owadów na plantacje w celu zwiększenia wydajności ich upraw – zaznacza Przemysław Kapka, prezes spółki Osmia Future, zajmującej się profesjonalnym zapylaniem upraw sadowniczych. W praktyce wygląda to w ten sposób, że stworzyliśmy ul do zasiedlania przez murarkę ogrodową. Dodatkowo mamy aplikację mobilną dla sadowników. Główną funkcjonalnością tej aplikacji jest właśnie zarządzanie zapylaniem. To znaczy: sadownik w aplikacji oznacza swoją działkę, wprowadza, jaki ma tam gatunek, jaki rozstaw drzew. Na podstawie tego aplikacja wylicza zapotrzebowanie na zapylacze, dobiera rozstaw i liczbę uli. Czyli dla gatunków sadowniczych, jeżeli mówimy o jabłoniach, będziemy mieli od 2 do 4 uli. Bardzo ważne jest równomierne rozstawienie tych uli na danej plantacji. Aplikacja podpowiada, w których miejscach te ule powinny być rozstawione. Oczywiście nie da się zmusić murarki ogrodowej, żeby leciała w dane miejsce. Natomiast jeżeli zasiedli ona dany obszar i ma pyłek pod dostatkiem, raczej nie ruszy się z tego miejsca.
– Byliśmy ostatnio na spotkaniu w dużym gospodarstwie pod Opolem, gdzie wprowadzane są innowacje typu mapowanie, pozyskiwanie danych satelitarnych, pozyskiwanie z tzw. urządzeń mapujących do zminimalizowania stosowania środków ochrony roślin, nawożenia, a także zminimalizowania paliwa, które jest potrzebne do uprawy naszych pól – mówi Karol Kłopot z Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. – To może opłacać się tam, gdzie ciągnik jeździ po dużym obszarze, tam, gdzie nie ma dużo uwroci. Ciężko jest wprowadzić innowacje na 30 arach czy nawet kilku hektarach, dlatego rolnicy na Lubelszczyźnie podchodzą do tego sceptycznie. Ale jednak są to jakieś wymierne oszczędności, które pomału do nas wchodzą.
– W ostatnim naborze z działania i innowacji w kraju złożono ponad 340 wniosków – informuje Wiesław Urzędowski, dyrektor Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. – Z tego w województwie lubelskim 41. To jest trzeci wynik w kraju. To są różne działania, które usprawniają pracę na przykład siewnika, ciągnika – maszyny te są wyposażone w nawigację, GPS, systemy, które dozują substancję aktywną.
– W swoim małym browarku wykorzystuję innowacyjność, żeby jak najbardziej odtworzyć tradycyjne metody warzenia piwa, które były w latach 80.-90. – mówi Mirosław Sołyga. – Oczywiście idźmy do przodu, natomiast wracajmy do tradycyjnego żywienia, potraw, tego, co wypracowali przez lata nasi dziadkowie, ojcowie. Nie ukrywam, że jako magister inżynier przemysłu spożywczego, staram się jak najbardziej wykorzystać te innowacyjne metody przy mojej produkcji. Chociażby sterowniki, które sterują temperaturą, zarówno w warzelni, jak i fermentatorni.
– Rolnictwo stoi w tej chwili u progu paru wyzwań – zaznacza Wiesław Oleszek, dyrektor Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. – Pierwsze to uzmysłowienie sobie, że naszym nieodwracalnym dobrem, które bardzo szybko tracimy, jest gleba. Od niej wszyscy zależymy. Jeżeli chodzi o nasz kraj, mogę powiedzieć, że u nas nie jest z tym jeszcze tak źle. Chociaż, żeby zobrazować, powiem, że dziennie tracimy mniej więcej 350-hektarowe gospodarstwo. Tyle ubywa nam ziemi ornej. Jest to proces nieodwracalny, dlatego że zabetonowanie, wykostkowanie różnych obszarów prowadzi do tego, że tego prawdopodobnie już nie da się odzyskać, a jeżeli się da, to będą potrzebne bardzo długie procesy rekultywacji. To jest ubywanie gleby. Druga sprawa to funkcja tej gleby. Od funkcji i jakości gleby bardzo dużo zależy. Jesteśmy w obliczu kryzysu klimatycznego. Wiadomo, że mamy problemy z wodą i one będą narastały.
– Zmienia się klimat i to zmusza rolników, żeby stosować takie uprawy, takie rośliny w płodozmianie i taką agrotechnikę, żeby uciekło jak najmniej wody albo żeby tę wodę zatrzymywać – podkreśla Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. – Należy promować bezorkową uprawę, głębsze nawożenie, dlatego że dłużej utrzymuje się tam wilgoć i przez dłuższy czas rośliny mogą pobierać te nawozy. Próbujemy jako rolnicy radzić sobie z tym problemem. Po to są takie konferencje, żebyśmy sami nie kombinowali, tylko po prostu mieli gotowe rozwiązania.
Dodajmy, że dzisiejszą konferencję zorganizowano w Puławskim Parku Naukowo-Technologicznym, a Polskie Radio Lublin było patronem medialnym tego wydarzenia.
ŁuG / opr. WM
Fot. archiwum