Przejechali na rowerach ponad 1500 kilometrów z Dęblina do Londynu. Instruktor i czterech podchorążych Lotniczej Akademii Wojskowej zakończyli dziś (01.09) ostatni z jedenastu etapów rajdu „Za Wolność Naszą i Waszą”. Ma on upamiętnić polskich lotników walczących w Bitwie o Anglię, podczas wyprawy zbierane są też pieniądze na pomoc ofiarom wojny w Ukrainie.
– Satysfakcja jest ogromna, choć na trasie oczywiście problemów nie brakowało – mówi organizator wyprawy, major Grzegorz Buśko. – Trudno było tego uniknąć, i to całkiem szybko, więc nasze wsparcie techniczne i bus, który z nami jechał, były niezbędne. Problemy drobne, ale bez tego wsparcia – jeśliby wystąpiły – nie moglibyśmy jechać dalej. W jednym rowerze doszło nawet do pęknięcia koła. Nie mówiąc już o pękniętych oponach, dętkach i tego typu sprawach. Ale to były tylko problemy mechaniczne – ze sprzętem, nic z ludźmi. Ta pierwsza idea, która prześwietla nie tylko nam, ale Lotniczej Akademii Wojskowej jako instytucji, to uczczenie pamięci o polskich lotnikach walczących w Bitwie o Anglię. W tym roku chcieliśmy ich uczcić w wyjątkowy sposób, trochę inaczej, żeby znowu było o tym głośno. Dzięki takim akcjom tak właśnie się dzieje. Pamięć o naszych bohaterach musi być wieczna i chcemy ją podtrzymywać.
CZYTAJ: Jadą, by uczcić polskich lotników i pomóc Ukrainie. Wyjątkowy rajd z Dęblina do Londynu
– Jesteśmy w środku rocznicy całej bitwy – przypomina Jakub Mitek, zastępca dyrektora Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. – Bitwa o Anglię symbolicznie zaczęła się 10 lipca od zmasowanych nalotów. Natomiast wszystko rzeczywiście było rozłożone w czasie. Zasadniczy okres najgorętszych walk, jeżeli chodzi o Bitwę o Anglię, zakończył się 31 października 1940 roku. Punkt zwrotny w tym okresie to jest 15 września – największy nalot na Londyn, ok. 500 niemieckich bombowców. Jeżeli chodzi o liczby, 170 potwierdzonych zestrzeleń niemieckich statków powietrznych przez polskie dywizjony myśliwskie; ok. 40 uszkodzonych niemieckich statków powietrznych – czyli ok. 210 potwierdzonych starć wygranych przez Polaków; ok. 145 pilotów walczących w polskich dywizjonach lotniczych. Te liczby być może nie rzucają nas teraz na kolana, ale fakt jest taki, że polskie dywizjony były bardzo skuteczne. A w szczególności Dywizjon 303. Był on najbardziej skutecznym dywizjonem w całych brytyjskich siłach powietrznych.
– Na pewno polskie lotnictwo dostało szansę, żeby się wykazać – zaznacza Wiesław Grudniak, pasjonat historii lotnictwa, członek Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Polskiego. – Pierwsze dywizjony i piloci, którzy wzięli udział, wywodzili się albo z instruktorów lotniczych, m.in. z Dęblina, albo z takich już dobrze oblatanych pilotów, którzy mieli już zwycięstwa w Polsce. Nie tylko oficerowie, ale i podoficerowie, wykazywali się wielkim hartem i umiejętnościami.
CZYTAJ: Z Dęblina do Londynu na rowerze. Przed śmiałkami ze Szkoły Orląt najdłuższy etap trasy
– Te sukcesy Polaków w powietrzu w walce z Niemcami nie wzięły się znikąd – podkreśla Jakub Mitek. – Oni mieli już doświadczenie w walce z września 1939 roku na słabszych, jeżeli chodzi o osiągi, samolotach, przede wszystkim PZL P.11 c. Mając to doświadczenie, dostając w swoje ręce lepsze samoloty: Hurricane i Supermarine Spitfire, byli w stanie łatwiej niż Brytyjczycy zestrzeliwać chociażby te słynne Messerschmitty 109. Walczyli także pełni chęci zemsty i walki o wolną Polskę. To było także niesamowicie ważne, jeżeli chodzi o czynniki, które ich motywowały i prowadziły do tych wspaniałych powietrznych zwycięstw.
Właśnie pamięć o tych lotnikach to główny cel rajdu, który wyruszył z Dęblina 20 sierpnia. Dziś rowerzyści dotarli do bazy Northolt, a w sobotę (03.09) wezmą tam udział w uroczystościach związanych z Bitwą o Anglię.
ŁuG / opr. WM
Fot. Lotnicza Akademia Wojskowa FB