W Zwierzyńcu przez trzy dni świętowano 120. urodziny malarki Roztocza, działaczki na rzecz przyrody Aleksandry Wachniewskiej, urodzonej 25 września 1902 r.
– Aleksandra Wachniewska swoje życie podzieliła na trzy etapy – mówi mieszkaniec Zwierzyńca Michał Patyk. – Pierwszy odcinek jej życia to oczywiście Florianka. Raj małej Oli, dorastającej. Potem szkoła. To już drugi okres. Musiała udać się do Lublina, a potem do Warszawy. Wiek 20-30 lat to życie w Warszawie. Jako studentka, absolwentka i potem jako już mężatka. To pokolenie Aleksandry Wachniewskiej łączyło się uczuciowo z rosnącą, odrodzoną Rzeczpospolitą. Optymizm był tak wielki, że nikt nie dawał wiary, że może być wojna.
– Aleksandra Wachniewska kojarzy się z miejscem urodzenia, z Florianką – opowiada Janusz Kapelski, przewodnik turystyczny. – Malarką była, ale dla nas ważną rzeczą jest, że przyczyniła się do powstania Roztoczańskiego Parku Narodowego.
CZYTAJ: 30 kilometrów na 120. urodziny Aleksandry Wachniewskiej. Rowerowy rajd ku pamięci „malarki Roztocza”
– Po pierwsze zainteresowała przyrodą Roztocza olbrzymią rzeszę naukowców – wylicza Tadeusz Grabowski, zastępca dyrektora Roztoczańskiego Parku Narodowego. – Była też działaczką społeczną Ligi Ochrony Przyrody. Pisała monity o utworzenie parku narodowego na Roztoczu. Nawiązywała tym samym do pomysłu, który zrodził się w 1938 r. w ordynacji zamojskiej, do utworzenia takiej formy ochrony przyrody na Roztoczu.
– Znałem babcię na ostatnim etapie jej życia – wspomina Łukasz Koniarek, wnuk malarki. – Kiedy coraz bardziej zmagała się z postępującą chorobą, kiedy zdrowie nie pozwalało jej tak pracować, jak pracowała w latach 60-tych, a zwłaszcza w początku lat 70-tych. Ze względu na stan zdrowia była coraz bardziej przywiązana do swojego domu, tylko kończyła swoje obrazy. Niektórych nigdy nie skończyła. Czasami ciężko mi o niej mówić w dużych słowach „malarka Roztocza”, bo dla mnie jest to po prostu babcia, nazywana w rodzinie Oleńką. Babcia niezwykła, bo taka, która poświęciła się zarówno pracy artystycznej, jak i ogromnej działalności społecznikowskiej, na rzecz ochrony przyrody.
– Aleksandra przeżyła wybuch wojny bardzo mocno. Ciągle wierzyła, że wrócą do Warszawy – opowiada Michał Patyk. – Los chciał inaczej. Ona tu się odnalazła, tu odnalazła sens swojego życia. „Zwierzyniec, to jest mój sens”. Dom w Zwierzyńcu, który przejęła po rodzicach, stał się domem i pracownią. Tam narodziła się Maryjka. Tak przetrwała czasy wojny, stalinizmu i okresu po stalinizmie. Była prześladowana. Starano się ją wysiedlić. Ale ona nie dawała się. Przekonywała każdego i wierzyła, że nikogo nie skrzywdziła. Chociaż w swoim działaniu była bezwzględna. Bo jak inaczej obronić las, jak obronić drzewa?
CZYTAJ: Zwierzyniec: odsłonięto mural upamiętniający Aleksandrę Wachniewską [ZDJĘCIA]
– Aleksandra Wachniewska jest dla nas bardzo ważną postacią – deklaruje Magdalena Maciąg, mieszkanka Zwierzyńca. – Już od dziecka mieszkając na Floriance, spacerując za rękę z ojcem, wieszała kapliczki na drzewach, chroniąc je w ten sposób przed wycinką. Potem w dorosłym życiu kontynuowała to w Zwierzyńcu. Mówiła, że ona tutaj walczy o każde drzewo. Udało jej się ochronić drzewa na ul. Dębowej, łącznie z rosnącym w środku jezdni dębem.
– Dąb ocalał tylko dlatego, że była jej bezpośrednia interwencja – mówi Michał Patyk. – Są dęby, jest ulica Dębowa. A teraz mamy jeszcze mural. To warto wspominać, bo tak była pełna poświęcenia. Ten okres trzeci jej życia jest smutny, ale jednocześnie ona się wtedy spełniła.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Wystawa malarstwa Aleksandry Wachniewskiej w Ośrodku Edukacyjno-Muzealnym RPN
– Mieszkając w Zwierzyńcu, była osobą charyzmatyczną – tłumaczy dyrektor Grabowski. – Przekonała mieszkańców tej miejscowości do tego, że jest to idealne miejsce, aby tutaj funkcjonował park narodowy. Takim bezpośrednim pretekstem, jak podają źródła, była walka o niewycinanie sosen, takich pięknych, 120-140-letnich, które widzimy idąc ścieżką na Bukową Górę.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Rajd rowerowy z okazji 120. rocznicy urodzin Aleksandry Wachniewskiej
– Babcię pamiętam przede wszystkim z wakacyjnych pobytów w Zwierzyńcu – wspomina Łukasz Koniarek. – Do końca życia zresztą była osobą o bardzo silnym charakterze i woli. Bardzo upartą we wszystkich sprawach. Ciężko było ją przekonać. No ale musiała taka być. Przez całe życie walczyła z ówczesną rzeczywistością ochrony przyrody, co wcale nie było takie proste w czasach PRL-u. Była osobą naprawdę niezwykłą i niezwykłą babcią.
Do końca roku w ośrodku Roztoczańskim Parku Narodowym możemy oglądać wystawę ponad 30 oryginalnych obrazów artystki z jednej prywatnej kolekcji. W przestrzeni Zwierzyńczyka zainstalowano na stałe pięć sztalug z reprodukcjami jej obrazów, a na domu towarowym „Ordynat” widnieje mural z Aleksandrą Wachniewską, namalowany przez Arkadiusza Andrejkowa.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Na ścieżce z obrazami Aleksandry Wachniewskiej
Organizatorami obchodów 120. urodzin Wachniewskiej były: Roztoczański Park Narodowy, władze samorządowe i Stowarzyszenie im. Aleksandry Wachniewskiej ze Zwierzyńca.
AP / opr. PrzeG
Fot. Piotr Piela