Piłkarze ręczni Azotów Puławy w rewanżowym meczu 2. rundy eliminacji Ligi Europejskiej na wyjeździe zmierzą się we wtorek 4 października z chorwackim RK Nexe Našice. Stawką będzie awans do fazy grupowej rozgrywek.
Na terenie rywala brązowi medaliści mistrzostw Polski będą bronić sześciobramkowej przewagi uzyskanej na własnym parkiecie. Przed tygodniem w Puławach podopieczni trenera Roberta Lisa wygrali 32:26. Zaliczka przed rewanżem mogła być jeszcze bardziej okazała, bo w pewnym momencie spotkania Azoty prowadziły nawet różnicą 9 goli.
Rozgrywający puławskiego zespołu Bartosz Kowalczyk mimo wszystko jest bardzo zadowolony z położenia drużyny przed wtorkowym (04.10) meczem. – Powiem szczerze, że wolę to „plus 6”, niż gdybyśmy mieli wygrać 9 bramkami. Wtedy moglibyśmy sobie za szybko pomyśleć, że jesteśmy już bardzo dobrzy i oni nie mogą nam już nic zrobić, bo mamy 9 bramek i to jest niemożliwe do odrobienia. A 6 to dalej dużo, ale trzyma nas „na smyczy”. Czujemy, że to nadal wynik do odrobienia. Cieszę się z takiego czegoś. Cieszyłbym się nawet z „plus 1”. Po prostu trzeba tam pojechać i zagrać takie spotkanie, jak w Puławach. Myślę, że wtedy jesteśmy w stanie awansować.
Teraz atut własnej hali będzie po stronie Chorwatów, których obiekt może nieco przypominać starą halę Azotów. To nie ma wielkiego znaczenia – mówi rozgrywający Rafał Przybylski.
– Widziałem nieraz jak grali w pucharach, że ta hala jest specyficzna. Słyszałem też od niektórych chłopaków, że się tam specyficznie gra. Mam nadzieję, że nikt się tam nie przestraszy i wrócimy z fazą grupową – dodaje Rafał Przybylski.
Rewanżowy mecz RK Nexe – Azoty Puławy rozpocznie się o 20:45.
JK
Fot. archiwum