Po agresji na Ukrainę wpływy Rosji w Bośni i Hercegowinie będą słabły – uważa poranny Gość Radia Lublin dr Jan Muś z Instytutu Europy Środkowej.
Podziały etniczne, terytorialne, polityczne w tym regionie są wciąż bardzo żywe, a Moskwa od lat wspiera tamtejsze działania destabilizacyjne i secesyjne, które prowadzą przede wszystkim władze Republiki Serbskiej.
– Wojna w Ukrainie powoduje, że te wpływy rosyjskie w Bośni i Hercegowinie są rewidowane – mówi dr Muś. – Duża część wpływów rosyjskich w regionie Bałkanów była oparta na założeniu, że Rosja przecież nie zaatakuje, że Rosja broni swoich praw gospodarczych, politycznych do wywierania wpływów w swoim sąsiedztwie, co jest zrozumiałe dla każdego państwa. W lutym to się zasadniczo zmieniło. Większość polityków, która miała jakieś prorosyjskie sympatie, plany czy relacje, na pewno ponownie rozważała stosunki z Kremlem. Nie wszystkim to się udaje, ponieważ nie wszyscy mogą odkręcić sytuację, w której się znaleźli.
Jak dodał Muś, prorosyjską retorykę utrzymuje nadal lider bośniackich Serbów Milorad Dodik.
Cała rozmowa w materiale wideo:
2 października w Bośni i Hercegowinie odbyły się wybory generalne – najwięcej mandatów w niższych izbach parlamentu, zarówno na poziomie centralnym, jak i w entitetach, uzyskały partie rządzące, odwołujące się do haseł nacjonalistycznych.
Według doktora Musia wybory nie zmieniły układu sił politycznych, a utrzymywanie istniejących napięć pomiędzy Bośniakami, Serbami i Chorwatami jest „na rękę” tamtejszym elitom politycznym.
RCh / opr. WM
Fot. ies.lublin.pl