Bezzałogowe maszyny niczym statki kosmiczne, drony, które same sieją, czy kontrolery i zdalne sterowniki urządzeń. Do tego 150 wystawców i 20 premier w dwóch halach pełnych najnowocześniejszego sprzętu – tak w Lublinie wyglądały Targi Rolnicze Agro-Park. Oprócz tego eksperci przedstawiali rozwiązania wspierające polskie rolnictwo, jak na przykład farmy fotowoltaiczne nad polami uprawnymi, które nie tylko pozwalają gromadzić energię, ale także chronią rośliny przed nadmiernym słońcem.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Targi Rolnicze Agro-Park
– Widać że rolnictwo idzie w automatyzację i nowoczesne technologie – mówią uczestnicy targów. – Widzieliśmy drona, który służy do oprysków. A są takie uprawy, do których nie możemy użyć maszyn konwencjonalnych.
– To, co widzimy, jest to troszkę większy dron. Służy do oprysków, może rozsiewać nawóz i nasiona – opowiada Gabriel Siegień, specjalista firmy InnoAgro. – To jest maszyna, która ma wydajność ok. 10-12 hektarów na godzinę. Zakładamy jaką misję ma wykonać. A on to wykonuje sam. My w tym czasie tylko nadzorujemy jego pracę. Wymieniamy zbiorniki i baterie, żeby pracował ciągle. Mamy trzy baterie na wymianę, więc przerwa w pracy to 20-30 sekund na wymianę zbiornika i lecimy dalej. Oszczędzamy czas, paliwo, pracę człowieka. Możemy pracować w nocy i w dzień. Jedynym ograniczeniem w trakcie zabiegu oprysków czy nawożenia jest pogoda, ponieważ może nam zwiewać część roboczą. Hałas jest niewielki. Porównałbym go do szerszenia, który lata blisko ucha.
– Dzisiaj praca rolnika wygląda zupełnie inaczej niż 15-20 lat temu, ponieważ maszyny zastępują „czynnik ludzki” – mówi Łukasz Paterek z firmy TechExpert Południe, kierownik sprzedaży przedsiębiorstwa na województwo lubelskie. – Są to maszyny, które gabarytowo są bardzo kompaktowe, stwarzają możliwości wjechania do ciasnych pomieszczeń – obór, czy hal. Taką maszyną możemy dużo szybciej i efektywniej wykonać pracę. W gospodarstwach rolnych można spotkać małe koparki kompaktowe, miniładowarki gąsienicowe. Jest możliwość podłączenia wielu dodatkowych sprzętów do takiej maszyny, bo jest nazywana nośnikiem osprzętu – jakieś zamiatarki, widły. Jest kilkadziesiąt takich elementów. Część maszyn – i to też jest trend – jest już w pełni autonomiczna, więc mamy możliwość sterowania maszyny spoza kabiny. Dość popularnym produktem jest ładowarka teleskopowa. Możemy nią spoza maszyny sterować za pomocą na przykład radia.
CZYTAJ: „Rolnictwo idzie w automatyzację i nowoczesne technologie”. Targi Agro-Park w Lublinie
– Jeśli chodzi o kolejne maszyny, które mamy, jest to robot bezzałogowy przeznaczony przede wszystkim do oprysku w sadach. Aczkolwiek można go wyposażyć w inne przystawki i zastosować na przykład do oprysku na polu, do oprysku w truskawce. Można wyposażyć go też w platformę roboczą i używać jako wózka – podkreśla Gabriel Siegień.
– Dzisiaj zachłysnęliśmy się olbrzymimi ilościami pestycydów, nawożenia. Tu już nic nie zmienimy, mamy constans. Możemy najwyżej pogorszyć – mówi . – Dzisiaj musimy wrócić do biologii gleby. Jak popatrzymy, co się dzieje z klimatem, musimy całkiem inaczej spojrzeć na rolnictwo. Chodzi o optymalizację nawożenia i magazynowanie wody. Musimy gromadzić jak najwięcej materii organicznej, by mieć wyższe plony i by te zmiany klimatyczne zachodziły wolniej. Proszę sobie uzmysłowić, że hektar dobrej kukurydzy potrafi związać dwa razy tyle węgla, co 50-, 100-letni las. Jeśli więc są jeszcze jakieś wolne moce, to są w rolnictwie, tylko trzeba na to zwracać uwagę i trochę inaczej prowadzić agrotechnikę.
– Możemy jeździć przejazd za przejazdem bez użycia kierownicy z dokładnością do 2 cm – mówi Tomasz Sobolewski, specjalista od gospodarstw precyzyjnych. – Zaznaczamy sobie linie przejazdowe oraz widzimy obrobioną powierzchnię i to która powierzchnia nie została jeszcze obrobiona.
– Mamy terminale obsługowe 12-calowe – mówi Sławomir Kaciuczyk, przedstawiciel firmy Roltex na terenie Białej Podlaskiej. – Możemy nimi sterować całą maszyną: hydrauliką, zarządzaniem maszynami.
W jakim kierunku idzie dzisiaj rolnictwo i co innowacyjnego się wykorzystuje? – To bardzo ciekawy temat – twierdzi Wiesław Gryn. – Rzecz, którą będziemy musieli w rolnictwie dzisiaj spełniać, to zapotrzebowanie na energię. To w ogóle nie koliduje z produkcją roślinną. To nie jest prawda, że to zabiera jakąś część pod uprawy. Można w ten sposób zbudować farmę fotowoltaiczną na słupach przypominających megasłoneczniki. Ta konstrukcja byłaby 4-5 metrów nad ziemią. Możemy wtedy sobie pod tymi parasolami spokojnie uprawiać rośliny. Myśmy nawet liczyli, że w każdej wsi powinno być ok. 50 ha takich stanowisk. Prąd tutaj nie „spadnie”. To zaspokoiłoby potrzeby miejscowości i przynajmniej połowę jeszcze moglibyśmy wytransferować na zewnątrz. Fotowoltaika w takim wydaniu polowym, już nie przydomowym, może być domeną rolników i dodatkowym źródłem dochodu.
Podczas targów prezentowano również nowe metody walki z suszą. Wiesław Gryn, rolnik z Rogowa na Zamojszczyźnie, opowiedział o metodzie podpatrzonej u amerykańskich farmerów, dzięki której rośliny magazynują wodę. Zrobił to całkowicie odstawiając pług i sprzęt do orania ziemi. Zamiast tego zastosował dżdżownice oraz bakterie tlenowe. Tym sposobem w czasie ostatniej suszy miał większe plony niż w poprzednich latach.
RyK/ opr. DySzcz
Fot. archiwum