Śladów dawnego ratusza szukają archeolodzy na rynku w Wąwolnicy. Rozpoczęły się tam prace wykopaliskowe mające odkryć historię tego miejsca.
– To jest nowy rynek, aczkolwiek pojęcie „nowy” to trochę dużo powiedziane, dlatego że ma ponad 400 lat – mówi Sławomir Snopek, prezes Regionalnego Towarzystwa Przyjaciół Wąwolnicy. – Niemniej jest nowy względem średniowiecznego, który znajdował się na obecnym wzgórzu kościelnym. Kiedyś to było wzgórze zamkowe i miejskie. Ten nowy rynek to właśnie ten, na którym obecnie się znajdujemy. Przez blisko 400 lat, bo aż do lat 60. XX wieku pełnił funkcję rynku targowego. Na mapach z końca XVIII wieku znajduje się wyrysowany prawdopodobnie ratusz. Z ksiąg miejskich wiemy, że taki budynek ratuszowy był. Główny wykop, w postaci krzyża 24/24m ma zweryfikować odczyty georadarowe z ubiegłego roku.
– Wiemy z przekazów historycznych, że na rynku znajdował się między innymi ratusz – mówi Marcin Łaguna, wójt gminy Wąwolnica. – Było wskazanie na konkretne miejsce. Dziś wiemy, że w tym miejscu nic pod ziemią się nie znajduje, natomiast ciekawostką jest to, że na środku rynku są ukazane wstępne zarysy – domyślamy się na tym etapie – zarysy ówczesnego ratusza.
– Mamy tu cztery mury – mówi Edmund Mitrus, właściciel Pracowni Badań Nadzorów Archeologicznych z Lublina. – Ten obiekt jest uchwycony. To piwnica, reszta jest niezachowana. Jeszcze w 1906 roku były widoczne fundamenty. Chyba w owym czasie zostało to zasypane, sądząc po tych przedmiotach, które znajdują się w ziemi. Widzimy tu ślady tynku.
– Staramy się, w ramach naszych skromnych środków, bo stowarzyszenie jest niewielkie, wspierać takie lokalne inicjatywy – mówi Piotr Wójcik, członek stowarzyszenia Lubelska Grupa Poszukiwaczy. – Możemy się tu spodziewać dosłownie wszystkiego, ponieważ jest to teren wykorzystywany osadniczo już bardzo długo. Będą tu nawarstwienia wszystkiego. Na początku spodziewamy się, jak to w tych wierzchnich warstwach, przede wszystkim masy śmieci. Jak mówimy w swoim żargonie, pod wykrywaczem ziemia będzie „grała”, to będzie kakofonia sygnałów, aczkolwiek postaramy się coś ciekawego z tego wyłowić dla lokalnej społeczności. Powinny być monety, przedmioty użytkowe.
– Każdy okruch przeszłości jest dla nas ważny, a biorąc pod uwagę, że przez to targowisko przez te 400 lat przewinęły się setki tysięcy ludzi, więc jakieś drobiazgi może się znajdą, a to będzie też świadectwo tej przeszłości – mówi Sławomir Snopek.
– Odsłaniamy po to, żeby wykonać dokumentację, natomiast dalszy ciąg tego będzie zależał od wielu decyzji – mówi Edmund Mitrus. – Można zrobić to dwojako: albo pokazać to w nawierzchni rynku, albo – ale to chyba mało prawdopodobna wersja – można odtworzyć ratusz.
– Jeżeli znajdzie się coś ciekawego, myślę, że pokusimy się o tzw. uczytelnienie tego, co jest pod ziemią, czyli pokazanie tego – mówi Marcin Łaguna. – Wiemy, jak to w okolicznych miejscowościach czy miastach wygląda – chociażby plac Po Farze w Lublinie, który pokazał to, co ma pod ziemią. Być może uda się u nas zrobić takie uczytelnienie lub jakąś jego formę.
Badania na rynku w Wąwolnicy potrwają do końca października.
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. Ł. Grabczak