Ponad milion ton rakotwórczego azbestu pozostało do utylizacji w województwie lubelskim. Najwyższa Izba Kontroli podsumowała krajowy program usuwania eternitu. Jest już pewne, że Polska nie ma możliwości dotrzymania terminu oczyszczenia kraju z azbestu ustalonego przez rząd.
Kontrolerzy z Najwyższej Izby Kontroli wzięli pod lupę pięć województw, ale wyniki raportu są mało optymistyczne w każdym z nich. Programy usuwania azbestu, zarówno na poziomie wojewódzkim jak i gminnym, nie przyniosły oczekiwanego skutku – mówi Łukasz Pawelski, rzecznik prasowy NIK: – Przez 12 lat funkcjonowania programu usuwania azbestu udało się zrealizować zaledwie 17 procent z około 8,5 miliona ton zinwentaryzowanych wyrobów azbestowych. Program był przewidziany do 2032 roku, czyli gdyby przyjąć tempo realizacji programu, to tak naprawdę potrzebowalibyśmy jeszcze 59 lat do usunięcia wyrobów azbestowych z Polski.
CZYTAJ: NIK: usuwanie azbestu przebiega zbyt wolno
W Lubelskiem na usunięcie całego azbestu trzeba będzie poczekać ponad 80 lat. Janusz Bodziacki, dyrektor departamentu środowiska i zasobów naturalnych Urzędu Marszałkowskiego z oficjalnymi danymi nie dyskutuje, ale przyznaje, że Lubelszczyzna azbestem stała i stąd wziął się problem: – Taka jest specyfika naszych terenów, że tych wyrobów zawierających azbest w latach głównie 70. było bardzo dużo instalowanych na naszych dachach, stąd też jesteśmy województwem pierwszym w Polsce z ilością odpadów – na jednego mieszkańca Lubelszczyzny przypada 470 kg wyrobów azbestowych.
Ponad milion ton azbestu pozostało do utylizacji w Lubelskiem. Usunięta została niecała 1/5, co i tak jest jednym z lepszych wyników w skali kraju. Kontrolerzy NIK-u wskazali, że jednym z powodów jest niewystarczająca liczba środków na realizację programu dopłat, którymi zarządza samorząd. Drugi jest zdecydowanie bardziej poważny: – Błędne założenie programu, które polega na refundacji tylko usunięcia i utylizacji wyrobów azbestowych, nieprzewidujących dofinansowania do położenia nowego pokrycia dachowego – mówi Łukasz Pawelski.
To faktycznie duży problem, bo koszt ściągnięcia poszycia dachowego to kilka tysięcy złotych. Z kolei położenie nowego wraz z niezbędnym przygotowaniem to minimum 10 tysięcy złotych przy najmniejszych dachach. Nad rozwiązaniem problemu już pracują samorządy, w tym Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego w Lublinie: – Dlatego też wnioskujemy i do Unii Europejskiej, jak również do naszego rządu, żeby można było przeznaczyć część środków dla mieszkańców najuboższych na nowe pokrycie. I to jest nasza inicjatywa – mówi Janusz Bodziacki.
Na dzień dzisiejszy nie wiadomo jak duże mogłoby być dofinansowanie. Urzędnicy otwarcie przyznają, że to właśnie aspekt finansowy jest jedyną barierą, która nie pozwala na rezygnację z azbestu. – To przykre, bo eternit to śmiertelne zagrożenie – uważa dr Tomasz Jankowski onkolog ze Szpitala klinicznego numer 4. – Niebezpieczny jest nie sam eternit, który leży na dachu i nic się z nim nie dzieje, tylko właśnie taki przecięty czy złamany czy w trakcie obróbki podczas samodzielnego demontażu takiego dachu. Główne konsekwencje dotyczą układu oddechowego – zarówno rak płuc, jak i choroba bardzo straszna i ciężka do leczenia czyli międzybłoniak opłucnej. Często ten kontakt z azbestem może być bardzo krótkotrwały, żeby wywoływać choroby nowotworowe, szczególnie międzybłoniaka opłucnej.
Eternit był w Polsce stosowany od początku XX wieku. Był lekki, tani i prosty w montażu. Rządowy program oczyszczania kraju z azbestu funkcjonuje od 2009 roku.
Samo usunięcie i wywóz azbestu bez rządowej czy samorządowej rekompensaty to około koszt rzędu 350 złotych za tonę. Do tego należy doliczyć koszt demontażu poszycia z dachu.
FiKar/ opr. DySzcz
Fot. archiwum